Żużel. Nie stawiano na niego, a w Ostrowie okazał się jednym z bohaterów. "Znam swoją wartość"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: zawodnik PSŻ-u Poznań
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: zawodnik PSŻ-u Poznań

Szymon Szlauderbach tym razem od samego początku dostał szansę od sztabu szkoleniowego Hunters PSŻ-u Poznań i w 100 proc. ją wykorzystał, zostając jednym z bohaterów meczu w Ostrowie. - Znam swoją wartością - skomentował.

Niedzielne spotkanie pomiędzy Moonfin Malesą a Hunters PSŻ Poznań nie układało się najlepiej dla gości z Poznania. Przez większą część zawodów przegrywali, i to na tyle wyraźnie, że trudno było wierzyć w możliwość odrobienia strat. A jednak udało się doprowadzić do remisu i zdobyć bardzo cenny bonus. Kluczowa w tym sukcesie była postawa Szymona Szlauderbacha, który w piętnastej gonitwie przywiózł niezwykle ważny punkt. Jeszcze większe znaczenie miały jednak jego zdobycze w początkowych biegach - gdy drużynie z Poznania się nie wiodło, to właśnie on, wspólnie z Ryanem Douglasem, trzymał wynik.

- Wszyscy zawodnicy dołożyli istotne punkty do naszego dorobku. Nie można powiedzieć, że tylko jeden z nas pojechał lepiej i dzięki niemu padł remis. Każdy starał się zdobyć jak najwięcej "oczek". Wyrwaliśmy ten remis i myślę, że to sprawiedliwy wynik - podsumował mecz Szlauderbach.

ZOBACZ WIDEO: Wielka strata GKM-u. Prezes tłumaczy zasady finansowe klubu

Na szczególne uznanie zasługuje jego regularność - zdobywał punkty w każdym ze swoich startów, czym wyróżnił się na tle kolegów z zespołu, którzy miewali słabsze momenty. Wychowanek Fogo Unii Leszno przez całe zawody był szybki i doskonale wiedział jak jechać na ostrowskim owalu. Pokonanie Frederika Jakobsena w dziewiątym biegu i łącznie dziewięć punktów nie wzięły się znikąd.

- Wpadki też się zdarzyły, w końcu jest wielu zawodników. Każdy stara się coś zmieniać. Cieszę się, że zapunktowałem w każdym biegu. Pokazałem, że potrafię zdobywać punkty i w jakimś stopniu pomogłem drużynie - skomentował zawodnik.

Dobry występ Szlauderbacha to również jasny sygnał dla sztabu szkoleniowego, że nie należy go skreślać. W dwóch poprzednich meczach dostał zaledwie jedną szansę na zaprezentowanie się. Postawiono wtedy na Francisa Gustsa, który nie zachwycił. Mecz w Ostrowie pokazał, że być może czas wrócić do wcześniejszych ustawień i zaufać Polakowi. W niedzielę Eryk Jóźwiak i Jacek Kannenberg dali mu szansę, w tym udział w próbie toru, a on od pierwszego biegu udowodnił, że była to trafna decyzja.

- Znam swoją wartość. W zeszłym roku też udowodniłem drużynie, że gdy wszystko gra, potrafię zdobywać punkty. Takie były decyzje sztabu w poprzednich spotkaniach - pozostaje mi je zaakceptować - stwierdził w rozmowie z nami Szlauderbach.

Wszystko wskazuje na to, że problemy zdrowotne zawodnika są już przeszłością. Tuż przed startem sezonu wypadł z jazdy przez groźny upadek w jednym z sparingów, co pokrzyżowało jego przygotowania. Nadal brakuje mu regularnych startów, ale jak pokazał mecz w Ostrowie - powoli wraca do formy i może stać się ważnym ogniwem zespołu z Poznania w Metalkas 2. Ekstralidze - tak jako to miało miejsce przed rokiem.

- To już było i trzeba iść dalej. Dużo pracuję przy sprzęcie, sporo trenuję - zarówno na torze, jak i uprawiając inne sporty. Wciąż uczęszczam na zabiegi rehabilitacyjne, ale zdrowie jest już w porządku - zapewnił.

Przed PSŻ Poznań i Szymonem Szlauderbachem stoi teraz dwumecz z Autoną Unią Tarnów. Jeśli "Skorpiony" nadal chcą myśleć o fazie play-off, muszą zdobyć komplet punktów w tych spotkaniach. A do tego potrzebna będzie dobra jazda nie tylko Ryana Douglasa, ale całej drużyny.

Komentarze (1)
avatar
yes
24.06.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zrozumiałem - nie można komentować... 
Zgłoś nielegalne treści