Żużel. Szymon Woźniak pomógł Polonii w hitowym transferze?! "Zdobył moje uznanie"

WP SportoweFakty / Jakub Barański
WP SportoweFakty / Jakub Barański

- Decyzja Wiktora Przyjemskiego miała także wpływ na moją decyzję. Zaimponował mi dojrzałym podejściem i zdecydowaniem. W Motorze miał świetne warunki, ale mimo to postanowił wrócić i pomóc Abramczyk Polonii - mówi WP SportoweFakty Szymon Woźniak.

W środę podczas konferencji prasowej zarząd Abramczyk Polonii dał swoim kibicom powody do euforii. Ogłoszono transfer Wiktora Przyjemskiego. Umowę z klubem przedłużył również Szymon Woźniak, który w wywiadzie z WP SportoweFakty zdradził szczegóły rozmów kontraktowych z władzami bydgoskiej ekipy. Jak się okazuje, 32 - latek odegrał bardzo ważną rolę w powrocie juniora Orlen Oil Motoru Lublin do macierzystego zespołu.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Nie tak dawno rozmawialiśmy o szerokim zakresie obowiązków, które pełni pan w klubie. Poruszyliśmy także wątek potencjalnego pozostania w Abramczyk Polonii. Na oficjalne potwierdzenie nie trzeba było długo czekać. 
Szymon Woźniak, Abramczyk Polonia Bydgoszcz:

Wszystko układa się w przyjemną i pracowitą całość. Jestem zadowolony, że mogę być częścią tego projektu. Uwielbiam być zaangażowany w coś bardziej niż przysłowiowe "od, do". Lubię również podłączyć emocje pod drużynę, dla której się ścigam. Tak to wyglądało w Stali Gorzów i podobnie ma się sytuacja w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Cieszy mnie, gdy mogę coś tworzyć i łączyć sportową rywalizację z przywiązaniem i emocjami, które towarzyszą uczestnictwu w szerszym projekcie, wykraczającym poza wyścigi żużlowe. To mnie nakręca. Jest wiele aspektów, które spowodowały, że chciałem zostać w Abramczyk Polonii. Te o których mówię, są natomiast podstawowe.

Mówił pan, że ma wpływ na wiele kwestii. Należało do nich sprowadzenie Wiktora Przyjemskiego?

Nie powiedziałem o tym na konferencji, ale chciałbym, by to zdanie teraz wybrzmiało. Transfer Wiktora miał wpływ również na moją decyzję. Wiktor w ostatnim czasie bardzo mi zaimponował. Poznałem go jako młodego chłopca. Nie możemy zapominać, że z roku na rok jest coraz starszy. Przede wszystkim spodobały mi się jego dojrzałość i zdecydowanie. To ważne cechy dla zawodnika, przecież wciąż młodego, ale powoli rozstającego się z wiekiem juniora.

Podjął trudną decyzję, jako najlepszy młodzieżowiec świata. Zobowiązał się do startów w Polonii, niezależnie od tego, na jakim szczeblu będzie rywalizowała za rok. Nie miał gwarancji, że pojedziemy w elicie i jeszcze przez długi czas jej nie otrzyma. Wiktor wykazał się ogromną odpowiedzialnością i poświęceniem. Wiek juniora przemija błyskawicznie. Mimo tego zdecydował się na taki krok w swoim juniorskim "prime time'ie". Zdobył moje uznanie i cieszę, że za rok będziemy kolegami z drużyny.

ZOBACZ WIDEO: Wielka strata GKM-u. Prezes tłumaczy zasady finansowe klubu

Opuścił drużynę urzędującego mistrza Polski, mającego dużą szansę na obronę tytułu. Pozycja Orlen Oil Motoru Lublin na pewno nie ułatwiała takiego ruchu.

Tym bardziej go podziwiam i szanuję taką decyzję. Wiktor decyduje się opuścić zespół, który od lat bije się o najwyższe cele. Mógłby niczego nie zmieniać i kolekcjonować złote medale albo nadal o nie walczyć. Mimo tego chce wziąć bydgoski projekt również w swoje ręce, pomóc w awansie do PGE Ekstraligi, jak i sprawić, by w nieodległym czasie to Abramczyk Polonia zaczęła walczyć o podium Drużynowych Mistrzostw Polski. Wielki szacunek i podziw dla odwagi Wiktora.

Podobno miał pan również wpływ na decyzję Wiktora Przyjemskiego? Brał pan udział w negocjacjach?

Byłem na bieżąco i wiedziałem, jak wygląda sytuacja w trakcie rozmów z Wiktorem. Oczywiście, nie brałem udziału w samym procesie negocjacji, ale Wiktor również ze mną kilkukrotnie rozmawiał na ten temat. Poruszaliśmy między innymi kwestie związane z kondycją klubu.

Ostatnio dochodziły mnie słuchy, że Motor nie tylko walczył o zatrzymanie Wiktora Przyjemskiego, ale również kontaktował się z innymi zawodnikami Polonii. Dostał pan ofertę?

Nie chciałbym się odnosić do spekulacji dochodzących z Lublina. Domyślam się, że Motorowi bardzo mocno zależało, by Wiktor pozostał ich zawodnikiem, bo jest świetny w tym, co robi. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. Nie mam jednak żadnych konkretnych informacji, by móc odnieść się do zamiarów Motoru.

Motor się do pana odzywał?

Nie chciałbym poruszać tego tematu od drugiej strony.

W czwartek zmierzycie się z Moonfin Malesą. Ostrowianie są mocno osłabieni, więc szykuje się jednostronny pojedynek.

W ogóle nie patrzymy na to, kto do nas przyjeżdża. Z każdego meczu chcemy wyciągnąć jak najlepszy wynik, jakość oraz maksimum wniosków do analizy i wzorcową współpracę. To są elementy, nad którymi musimy mozolnie pracować przed rozpoczęciem rundy finałowej. Jeśli chcemy dążyć do perfekcji, nie możemy zważać na to, z kim przychodzi nam rywalizować.

Musimy być skoncentrowani i dać z siebie wszystko. Przed meczem w Tarnowie też wszyscy dopisywali nam trzy duże punkty do ligowej tabeli. Wówczas mówiłem, że to nie będzie takie proste i przestrzegałem, zwłaszcza w obliczu kontuzji Kaia Huckenbecka. W żużlu i każdym zawodowym sporcie niczego nie dostaje się za darmo. Jest piętnaście wyścigów. Wszystko trzeba sobie wywalczyć na torze.

Co się stało, że w połowie meczu w Tarnowie, że Autona Unia rozpoczęła budowanie przewagi?

Jak mówiłem wcześniej, na półmetku gospodarze zaczęli inaczej przygotowywać tor w trakcie równań. Mi środkowa faza spotkania trochę wypadła. Najpierw przez sytuację z Mateuszem Szczepaniakiem, potem ze względu na feralne wykluczenie. Na podstawowym motocyklu wypadły mi dwa wyścigi. Wracając pod koniec meczu do pierwszej maszyny, po prostu przegapiliśmy korekty. W tym czasie gospodarze zmienili przygotowanie toru i roszady były niezbędne. Tego zabrakło u mnie i myślę, że częściowo u reszty chłopaków.

Niepowodzenie wywołało falę negatywnych komentarzy. Jak wygląda sytuacja Polonii z pana perspektywy?

Żyjemy w czasach, w których wydawanie wyroków, opinii i ocenianie innych ludzi, drużyn, firm, czy czegokolwiek innego, przychodzi nad wyraz łatwo. W sporcie jest tak samo. Najlepsze, co możemy zrobić, to w tym nie uczestniczyć, odciąć się i sprawić, by malkontenci byli jak najczęściej zadowoleni.

Więc jak pan traktuje ostatnią porażkę?

Na pewno ona ma znaczenie. Gdybym powiedział inaczej, to byłoby błędne. Analizowaliśmy, co poszło nie tak, gdzie pogubiliśmy punkty. Takie spotkania są bardzo cenną lekcją, pozwalają wyciągnąć wnioski i uczą, co można zrobić w trudnych sytuacjach, by nie dopuścić do powtórzenia niekorzystnych wydarzeń. Po jednym spotkaniu nie warto wyciągać pochopnych wniosków o czymkolwiek. Nasze aspiracje się nie zmieniły.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (27)
avatar
SłonecznyWrocław
27.06.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak nie w tym to w przyszłym sezonie na pewno awansują. Tegoroczny spadkowicz nie będzie taki mocny jak Leszno. 
avatar
Skoro
26.06.2025
Zgłoś do moderacji
11
7
Odpowiedz
ciekawe kiedy w bydgoszczy skonczy sie kasa kolejny sezon oplacac drogich zawodnikow w 1 lidze 
avatar
Möchomorek
26.06.2025
Zgłoś do moderacji
18
11
Odpowiedz
Ojojoj a Wychowanek co go nikt nie chciał ... Dlaczego co dziś, na zapleczu ma 2,325 a czego nie robił tego w Gorzowie? 
avatar
.MK_ꓘM.
26.06.2025
Zgłoś do moderacji
12
2
Odpowiedz
@ F16IMŚ - tyle plemników bierze udział w 'akcji', a twoim starym trafił się taki niedorobiony przegryw jak ty... 
avatar
F16IMŚ
26.06.2025
Zgłoś do moderacji
26
17
Odpowiedz
Co oni w tej Bydzi będą ognisko robić ,że tyle drewna sprowadzają? 
Zgłoś nielegalne treści