Nie dość, że był najlepszym punktowo żużlowcem w to czerwcowe popołudnie w Toruniu, to na dodatek jako jedyny może szczycić się mianem niepokonanego, gdyż w czterech startach 35-latek zgromadził 12 oczek na 12 możliwych. W ostatnim wyścigu zawodów Emil Sajfutdinow jednak nie wystartował, ponieważ zdecydował się oddać ów bieg swojemu młodszemu koledze, Antoniemu Kawczyńskiemu.
- Nie patrzyłem na różnice w łukach, że jeden był w cieniu, a drugi na słońcu, starałem się dostosować. Zawsze, w każdym meczu są jakieś niuanse, które musimy wziąć pod uwagę, ale najważniejsze, że wygraliśmy - mówił po meczu lider torunian.
ZOBACZ WIDEO: Nie ma wątpliwości. Od Doyle'a zależy układ PGE Ekstraligi
- Aż tak dużo do tego meczu się nie przygotowywałem. Oczywiście, cały czas testujemy sprzęt i trenujemy, ale to nie jest tak, że wywróciłem wszystko do góry nogami. Działa to, co lubię. Oddałem ten ostatni wyścig juniorowi, bo posiadałem taką możliwość. Miałem ciężkie pola startowe na początku. Nie było łatwo wyjeżdżać ze startu, więc musiałem kombinować, ale ostatecznie się udało mieć dobrą prędkość na dystansie i obierać dobre ścieżki, by wyprzedzać - kontynuuje żużlowiec z Saławatu.
Poprzedni czysty komplet punktów Sajfutdinow zdobył w ostatnim meczu domowym pamiętnego dla niego sezonu 2023. Gdyby patrzeć tylko na występy domowe, to był on zdecydowanie najlepszy w lidze, osiągając niebotyczną średnią 2,68. Choć w aktualnej kampanii idzie mu gorzej, to nadal średnia domowa na poziomie 2,25 plasuje go w najlepszej dziesiątce PGE Ekstraligi w tej statystyce.
- Na pewno to, że odnieśliśmy najwyższą wygraną w sezonie na własnym torze, ma jakieś znaczenie. Idzie to w dobrym kierunku, jeszcze i my, i chłopaki szukamy, by było optymalnie, ale widać, że Jan Kvech dorzucił swoje punkty, a juniorzy dobrze się rozwijają. Co mogę więcej powiedzieć? Oby tak dalej, i na wyjazdach, i u siebie - zakończył były zawodnik Unii Leszno czy Polonii Bydgoszcz.
Niech tylko Lambo wróci do fo Czytaj całość