Wydawało się, że zawody juniorskie służą głównie temu, by zbierać doświadczenie i testować nowe jednostki napędowe. Oczywiście, jak w każdych zawodach, pojawia się odrobina adrenaliny i emocji, ale w Bydgoszczy podczas zmagań 2. rundy grupy półfinałowej DMPJ zrobiło się zdecydowanie zbyt gorąco pod kaskiem Bartosza Bańbora.
Junior Orlen Oil Motoru Lublin nie wytrzymał napięcia. Jego drużyna walczyła w samej końcówce z Ostrovią o drugie miejsce. Wyścig 18. był jednym z kluczowych momentów. Wystąpił w nim właśnie Bańbor, dla którego cały turniej nie układał się najlepiej. Przyszło mu jednak rywalizować z nie byle kim, bo z rewelacyjnym Maksymilianem Pawełczakiem.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Hansen i Kanclerz
Zaraz po starcie Bańbor wyjechał bardzo szeroko na zewnętrzną, gdzie jechał 15-letni zawodnik Polonii, nie zostawiając mu miejsca na pokonanie pierwszego łuku. Na szczęście Pawełczakowi nic się nie stało, mimo że groźnie upadł na tor, ale sędzia Krzysztof Meyze nie miał wątpliwości - zawodnik Motoru został wykluczony z powtórki.
Bańbor nie pogodził się jednak z tą decyzją i… wyjechał do powtórki mimo wykluczenia. Zaczął prowokować bydgoską publiczność oraz wymachiwać w kierunku sędziego. Ten nie miał wyjścia i ukarał zawodnika czerwoną kartką, Trudno się dziwić - zachowanie Bańbora było dalekie od ideału.
Po zawodach Pawełczak, który został mocno wywieziony przez Bańbora tak komentował całe zajście. - Rozmawiałem z Bartkiem. Przeprosił mnie. Sytuacja jest wyjaśniona, nie ma między nami złej krwi. Wiem, że nie zrobił tego specjalnie.
Co ciekawe, to nie pierwsza w tym sezonie czerwona kartka pokazana któremuś z juniorów Motoru. Podczas finału MMPPK w Lublinie identyczną karą został ukarany Wiktor Przyjemski, który w jednym z decydujących biegów nie zostawił miejsca Kacprowi Manii.