Żużel. To był czynnik decydujący o zwycięstwie PSŻ-u. "Wytrzymał presję bycia rezerwowym"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jacek Kannenberg i Norick Bloedern
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jacek Kannenberg i Norick Bloedern

Hunters PSŻ ma już w zasadzie na wyciągnięcie dłoni utrzymanie. Pierwszy mecz jednak nie układał się po myśli "Skorpionów". Wynik mógłby być zupełnie inny, gdyby nie rezerwowy. - W odpowiednim momencie Norick nam pomógł - tłumaczy Jacek Kannenberg.

Słodko-gorzkie zwycięstwo. Tak można określić wygraną Hunters PSŻ-u w Tarnowie w ramach pierwszej rundy fazy play-down Metalkas 2. Ekstraligi. Większość kibiców spodziewała się nieco lepszego wyniku niż 46:44 wobec problemów finansowych i organizacyjnych Autona Unii. Sztab szkoleniowy poznańskiej drużyny zauważa, że rezultat mógł być zupełnie inny, gdyby nie defekt Ryana Douglasa w ostatnim biegu.

- Wygrana na wyjeździe nas cieszy. Mamy mimo wszystko małą zaliczkę przed rewanżem w Poznaniu. Trochę ten wynik został zakłamany przez sytuację z 15. biegu, gdzie Ryan miał defekt i Bartek Smektała został sam. Myślę, że gdyby nasz lider normalnie pojechał, to nie skończyłoby się 5:1. Ale taki jest ten sport. Czasami nawet najlepszym zawodnikom zdarzają się takie sytuacje. Bardzo dobrze wszedł w te zawody Norick Bloedorn, który do końca był już w zasadzie niepokonany. Przygotujemy się do rewanżu i chcemy oczywiście zakończyć sezon w pierwszym dwumeczu play-downów - komentuje dla WP SportoweFakty spotkanie w Tarnowie menedżer PSŻ-u, Jacek Kannenberg.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Kaczorek, Mrozek i Chomski

Mecz w Jaskółczym Gnieździe nie układał się po myśli gości aż do momentu, gdy na tor wyjechał Norick Bloedorn, pierwotnie ustawiony jako rezerwowy. Niemiec pojawił się dopiero w trzeciej serii, ale nie przeszkodziło mu to w świetnym występie - żaden z rywali nie był w stanie go pokonać. Gdyby nie jego doskonałe wejście jako "jokera", "Skorpiony" mogłyby wrócić z Małopolski na tarczy, bo do siódmego biegu przegrywały 20:22.

- Mecz od początku układał się w okolicach remisu. Takim czynnikiem "X" w Tarnowie był dla nas Norick Bloedorn, który zrobił 8+1 w trzech startach. Wytrzymał presję bycia zawodnikiem rezerwowym i w odpowiednim momencie nam pomógł. Ale także Tobiasz Musielak w ważnym momencie wygrał bieg. Cała drużyna przyczyniła się do zwycięstwa, ale faktycznie to Norick sprawił, że byliśmy w stanie odskoczyć Unii - zaznaczył menedżer zespołu.

PSŻ nie radził sobie najlepiej w pierwszej fazie zawodów. Powodów było jednak kilka. Jednym z nich był twardy tor przygotowany przez gospodarzy, który poniekąd zaskoczył gości. - Myślę, że i my byliśmy trochę zaskoczeni, a Unia była świetnie dopasowana. W porównaniu do naszego meczu w fazie zasadniczej czasy były o ponad sekundę gorsze. Widać było, że byli od samego początku spasowani i przywozili punktowane pozycje. Mimo wszystko ciężki mecz, ale cieszymy się ze zwycięstwa - komentował w rozmowie z nami Kannenberg.

Drugą przyczyną była bezbarwna postawa Szymona Szlauderbacha, który w dwóch swoich startach przywiózł zero punktów i wyglądał na zupełnie bezradnego. Czarę goryczy przelał bieg szósty, w którym przegrał z Janem Heleniakiem. W tym przypadku nie było na co czekać, trzeba było działać. - Nie było wątpliwości co do tej zmiany. Szczególnie ten drugi start, gdzie przegrał z juniorem, był po prostu słaby. Faktycznie słaby występ Szymona, ale całe szczęście, że był z nami Norick - tłumaczy menedżer "Skorpionów" dla WP SportoweFakty.

Bardzo ciekawa jest sytuacja dwóch zawodników formacji U24 PSŻ-u. Obaj najprawdopodobniej pożegnają się z klubem, ale ostatnio zaczęli jeździć coraz lepiej. Francis Gusts ustabilizował formę i regularnie dokłada ważne punkty, a Norick Bloedorn, gdy zaskoczy, potrafi być bardzo groźny. Pokazał to w Rydze podczas SGP2, a także w Tarnowie. Obaj walczą nie tylko o utrzymanie dla PSŻ-u, ale też o swoją przyszłość i jak najlepszy kontrakt na kolejny sezon. Mogą na niego zasłużyć tylko dobrą jazdą w końcówce rozgrywek.

- Co do ich przyszłości, to jeszcze zobaczymy, jak sytuacja się ułoży. Ale zawodnicy jadą do końca, bo nawet jeśli nie będą w Poznaniu, to znajdą zatrudnienie gdzie indziej. Gdyby pojechali słabo końcówkę, mieliby problem ze znalezieniem klubu, a tak jadą z pewnością także dla siebie. Na pewno cieszę się z ich postawy, bo 7+1 Francisa i 8+1 Noricka to bardzo dobre wyniki jak na zawodników U24 - zakończył Jacek Kannenberg.

Rewanż pomiędzy Hunters PSŻ Poznań a Autona Unią Tarnów odbędzie się w sobotę, 30 sierpnia, na Golęcinie. Rzecz jasna, zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w dwumeczu i zapewnienia sobie utrzymania będą "Skorpiony".

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści