Kilka dni temu Oskar Paluch miał groźny upadek w trakcie zawodów w ramach Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Choć Gezet Stal Gorzów wydała komunikat informujący, że z ich reprezentantem nie stało się nic złego, to już podczas finału mistrzostw Europy juniorów w Grudziądzu było widać, że niekoniecznie jest to prawdą.
Zdolny nastolatek nie ukończył żadnego biegu - czterokrotnie markował defekt i raz wjechał w taśmę. Cieniem samego siebie był także w niedzielę podczas meczu ligowego w Częstochowie. Temat tego, czy to jego ciało zawiodło, czy jednak sprzęt było głównym wątkiem rozmów z Oskarem Paluchem.
ZOBACZ WIDEO: Mrozek znów to robi. "Nie wierzę, że Pludra jest dogadany z innym klubem"
- Zdecydowanie nie ma się z czego cieszyć. Po upadku w DMPJ doznałem kontuzji barku, trochę się z tym borykam i to było widać w Grudziądzu. Nie było to specjalne odpuszczanie, ale wynik tego, że nie jest on w najlepszym stanie i nie radzę sobie na takim torze z panowaniem motocykla. Myślałem, że będzie lepiej, gdybym wygrywał starty, ale nie było to łatwe. Miałem tylko dwa dni na rehabilitację, ale to za mało - skomentował Oskar Paluch w Ekstraliga Media Center.
W pierwszym meczu fazy play-down w częstochowsko-gorzowskiej parze lepsi byli ci pierwsi, którzy wygrali 48:42. Rewanż w niedzielę w Gorzowie Wielkopolskim. Postawa juniorów może być kluczowa dla Gezet Stali.
Jeśli jak było widać, jest Czytaj całość
Zdrowia i szybki Czytaj całość