Franciszek Karczewski w niedzielę w Gorzowie Wielkopolskim był rezerwowym. Junior Krono-Plast Włókniarza Częstochowa odczuwał skutki upadku podczas meczu U24 Ekstraligi, kiedy to został sfaulowany przez Dawida Grzeszczyka. Miał wyjechać na tor dopiero w momencie, gdy zajdzie taka potrzeba.
W dziesiątym biegu Karczewski został desygnowany za Kacpra Halkiewicza. Nieźle wyszedł ze startu i wraz z Jasonem Doyle'em objęli podwójne prowadzenie. Jednak na wyjściu z pierwszego wirażu popełnił błąd, który kosztował go upadek - swój i Oskara Fajfera. O ile rywal mecz kontynuował, to dla niego był to koniec startów.
Karczewski z grymasem bólu opuścił tor. Z czasem wezwano karetkę, która przewiozła go do szpitala na szczegółowe badania, a te wykazały złamanie obojczyka.
Dla Karczewskiego to praktycznie koniec sezonu, choć i tak nie miał już wielu imprez w kalendarzu. Włókniarz utrzymał się w PGE Ekstralidze, nie awansował do finałów Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, więc kaliszanin niewiele straci.
ZOBACZ WIDEO: Polski talent wspomina początki. Nie od razu było kolorowo