Na linii Komarnicki - Mrozek iskrzyło już przed startem sezonu. Były prezes Stali nazwał ROW zbieraniną zawodników i uznał, że to pewny kandydat do spadku. Szefowi beniaminka PGE Ekstraligi to stwierdzenie się nie spodobało.
Rozgrywki ułożyły się tak, że obie drużyny zmierzyły się w meczu o siódme miejsce. Na torze w Rybniku górą była Gezet Stal, która wygrała 51:39. W efekcie gorzowianie są o krok od jazdy w barażach.
ZOBACZ WIDEO: Polski talent wspomina początki. Nie od razu było kolorowo
- Myślę, że ten mecz kończy moją dyskusję z prezesem Mrozkiem, która toczyła się od wielu miesięcy. Prezesa ROW-u bardzo lubię i szanuję. Uważam, że powinien się cieszyć, bo jego pobyt w PGE Ekstralidze wypadł i tak lepiej od tego, co niedawno zaprezentowała drużyna z Ostrowa. Jednak kilka punktów zdobyli. Przyjemnie się z nim dyskutowało. Zaznaczam, że na jego miejscu broniłbym swojego klubu w ten sam sposób - podkreślił Komarnicki.
Komarnicki wyjaśnił również, dlaczego przed startem sezonu skazał rybniczan na spadek z żużlowej elity. - Ta drużyna nie miała realnych szans na utrzymanie. Nazwałem przed sezonem ROW zbieraniną zawodników i się nie pomyliłem. Pan Pedersen dojeżdża za chwilę do 50-tki, więc nie wiem, co musiałby brać, żeby dorównać innym żużlowcom. Chcę jednak podkreślić, że pan Mrozek wykonał heroiczną robotę i zdobył kilka punktów. To jest jego sukces. Szczerze go podziwiam, bo jest człowiekiem zdeterminowanym. Widać, że chce, by ROW funkcjonował jak najlepiej. Wiele zrozumiał, bo zdaje się, że kiedyś zapychał motocykle. Teraz chyba osiągnął wyższy poziom wiedzy - zaznaczył były prezes Stali.
Gezet Stali pozostało dopełnienie formalności w rewanżu, a później najprawdopodobniej rywalizacja w meczach barażowych. - Lepszym rywalem byłaby dla nas Bydgoszcz. Niektórzy mają odmienne zdanie ze względu na Pawełczaka, ale moim zdaniem korzystniej byłoby spotkać się z Polonią - stwierdził Komarnicki.
W ostatnich dniach w Gorzowie sporo mówi się nie tylko o walce o utrzymanie, ale także trudnej sytuacji finansowej Stali. Komarnicki przekonuje jednak, że w przypadku utrzymania nie ma powodów do obaw.
- Znam wszystkich ludzi, którzy wyłożyli pieniądze. Z niektórymi rozmawiałem i jestem spokojny, że potrzebne środki się znajdą. Głęboko w to wierzę. Warunkiem jest jednak pozostanie w PGE Ekstralidze, bo jak znam życie, to nikt nie będzie chciał łożyć na pierwszą ligę. Rozmawiałem ze znaczącymi ludźmi i jestem przekonany, że w przypadku utrzymania z finansami będzie dobrze - podsumował.