TO BĘDZIE HIT. PRES Grupa Deweloperska Toruń - Orlen Oil Motor Lublin. Nie mogło być innego wyboru. Finał PGE Ekstraligi zapowiada się znakomicie. Dużo mówiło się, że w tym roku cykl Grand Prix dostarczył największych emocji od dawna. Podobnie może być w najlepszej żużlowej lidze świata, gdzie Orlen Oil Motor Lublin będzie musiał postarać się jak nigdy dotąd.
Tak mocnego przeciwnika jak PRES Grupa Deweloperska Toruń lublinianie chyba jeszcze w finale nie mieli. Torunianie są naładowani i mają ogromną chrapkę, by wrócić na tron. Sportowo mają na to duże szanse, bo Piotr Baron stworzył naprawdę dobrze funkcjonującą maszynę. "Anioły" nie zwykły przegrywać na Motoarenie - nawet mistrzowie Polski w ostatnich latach tam polegli. Jeśli mają być emocje przed rewanżem, to w niedzielę musi być podobnie.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Kępa, Lebiediew, Buczkowski
TAM BĘDĄ LICZYĆ NA NIESPODZIANKĘ. Betard Sparta Wrocław - Bayersystem GKM Grudziądz. W niedzielę ruszy walka także o brązowy medal PGE Ekstraligi. W niej jest jeden wyraźny faworyt. Wrocławianie nie mogą sobie pozwolić na zakończenie sezonu poza podium - to byłaby dla nich totalna porażka. To właśnie na nich spadnie największa presja w tym dwumeczu.
GKM podejdzie do rywalizacji z większym luzem. W Grudziądzu wciąż czekają na pierwszy medal w historii, ale doskonale zdają sobie sprawę, z kim przyjdzie im się mierzyć. To jednak nie oznacza, że są na straconej pozycji. Na Stadionie Olimpijskim zrobią wszystko, by przegrać jak najmniej i spróbować odrobić straty w rewanżu.
TU BĘDĄ LECIAŁY ISKRY. 4. Finał SEC. W czeskich Pardubicach zapowiada się niezwykle ciekawy weekend. Oprócz finału Indywidualnych Mistrzostw Europy kibice zobaczą także coroczną Zlatę Prilbę oraz Zlatę Stuhą.
Najważniejsze wydarzenie czeka nas jednak w piątek. To właśnie wtedy udział w przyszłorocznym cyklu Grand Prix może zapewnić sobie Patryk Dudek. Polak broni sześciopunktowej przewagi nad Andrzejem Lebiediewem. Choć w stawce nie brakuje groźnych rywali, forma, jaką prezentuje lider PRES Toruń, pozwala sądzić, że jest w stanie dowieźć zwycięstwo do końca i cieszyć się z powrotu do mistrzostw świata.
OD TEGO ZAWODNIKA BĘDZIE DUŻO ZALEŻAŁO. Wracając jeszcze do finału PGE Ekstraligi, warto zwrócić szczególną uwagę na jedną postać. Przed sezonem do toruńskich liderów - Emila Sajfutdinowa, Roberta Lamberta i Patryka Dudka klub dołożył Mikkela Michelsena. Tyle tylko, że Duńczyk miał za sobą naprawdę słaby sezon w Częstochowie. W Toruniu dostał jednak drugie życie.
Zmiana otoczenia okazała się dla niego przełomem. W Toruniu Michelsen odżył, a jego dyspozycja odbiła się na wynikach zespołu. Przed startem sezonu wydawało się, że będzie "czwartym do brydża" w talii Piotra Barona tymczasem wyrósł na jednego z liderów, co potwierdza szósta średnia biegopunktowa w całej PGE Ekstralidze. Jeśli Michelsen utrzyma poziom, to Orlen Oil Motor Lublin czeka naprawdę ciężka przeprawa.
LICZBA 1 i 7. Wybrzeże Gdańsk już w najbliższy weekend ma szansę przypieczętować awans do Metalkas 2. Ekstraligi. To w zasadzie szybki powrót - po zaledwie jednym roku spędzonym na trzecim szczeblu. Poprzedni sezon był kompletną klapą i zakończył się degradacją, ale paradoksalnie spadek podziałał na klub oczyszczająco. Gdańszczanie wyszli na prostą i teraz chcą wrócić mocniejsi.
Żeby tak się stało, muszą jednak pokonać rozpędzoną Pronergy Polonię Piła. A to wcale nie jest proste zadanie. Zespół z Wielkopolski w półfinale wyeliminował Ultrapur Start Gniezno i dziś marzy o czymś więcej. O wydostaniu się z najniższego poziomu po długich siedmiu latach.
Ostatnie sezony były dla pilan trudne, a bywało nawet, że klub znikał z żużlowej mapy.
Teraz jednak klub znów żyje. Na sobotni mecz w Pile szykuje się komplet publiczności, bo miejscowi wierzą, że uda się sprawić niespodziankę i ugryźć Wybrzeże. Gdańszczanie wciąż pozostają faworytem, tak jak przed startem sezonu, ale już nie takim wyraźnym.