Żużel. Pokonali Czechów i zdobyli od nich więcej punktów, ale i tak odpadli. "Biorę tę winę na siebie"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Marko Lewiszyn
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Marko Lewiszyn

O sporym pechu mogli mówić Ukraińcy, którzy jednym biegiem wypadli z finału Speedway of Nations. Wcześniej wywalczyli więcej punktów od Czechów i pokonali ich 7:2. W barażu wszystko stracili.

Reprezentacja Ukrainy do końca rywalizowała o awans do finału Speedway of Nations, ale w decydującym biegu przeciwko Czechom musiała uznać wyższość konkurentów. Było to dla nich o tyle bolesne, że w rundzie zasadniczej duet Nazar Parnicki - Marko Lewiszyn pokonał Jana Kvecha i Adama Bednara w stosunku 7:2.

- Niestety w tym biegu decydującym, na tym drugim łuku popełniłem błąd. Za szeroko tam wjechałem i musiałem się trochę ratować. Straciliśmy to, a straciłem to bardziej ja. Biorę tę winę na siebie, bo ten bieg decydował o wszystkim i mi się nie udało - przyznał otwarcie Marko Lewiszyn w rozmowie z ekstraliga.pl.

ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"

Zawodnik, który w polskiej lidze reprezentował barwy Autona Unii Tarnów na Motoarenie im. Mariana Rosego w Toruniu wywalczył 11 punktów z trzema bonusami i z Nazarem Parnickim zajęli trzecie miejsce. O braku przepustki do finału zadecydował... baraż.

- Wiadomo, że musimy walczyć i być przygotowani do tej presji, do tego stresu, które nas cały sezon goni. Nie powiem, że się mocno nastawialiśmy. Wiadomo, że delikatna trema była, ale robimy po prostu swoją robotę i staramy się ją zrobić jak najlepiej - dodał Lewiszyn.

Komentarze (3)
avatar
yes
9.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Baraż jest w przepisach i na torze!
Mój nauczyciel mówił, że jeśli ktoś ma pecha to ma nieszczęść kupę, może złamać palec podcierając nosa... 
avatar
Roman
9.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
3
Odpowiedz
Na front i ojczyzny bronić w sport się bawią widlarze śmierdziele. 
Zgłoś nielegalne treści