Reprezentacja Ukrainy do końca rywalizowała o awans do finału Speedway of Nations, ale w decydującym biegu przeciwko Czechom musiała uznać wyższość konkurentów. Było to dla nich o tyle bolesne, że w rundzie zasadniczej duet Nazar Parnicki - Marko Lewiszyn pokonał Jana Kvecha i Adama Bednara w stosunku 7:2.
- Niestety w tym biegu decydującym, na tym drugim łuku popełniłem błąd. Za szeroko tam wjechałem i musiałem się trochę ratować. Straciliśmy to, a straciłem to bardziej ja. Biorę tę winę na siebie, bo ten bieg decydował o wszystkim i mi się nie udało - przyznał otwarcie Marko Lewiszyn w rozmowie z ekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"
Zawodnik, który w polskiej lidze reprezentował barwy Autona Unii Tarnów na Motoarenie im. Mariana Rosego w Toruniu wywalczył 11 punktów z trzema bonusami i z Nazarem Parnickim zajęli trzecie miejsce. O braku przepustki do finału zadecydował... baraż.
- Wiadomo, że musimy walczyć i być przygotowani do tej presji, do tego stresu, które nas cały sezon goni. Nie powiem, że się mocno nastawialiśmy. Wiadomo, że delikatna trema była, ale robimy po prostu swoją robotę i staramy się ją zrobić jak najlepiej - dodał Lewiszyn.
Mój nauczyciel mówił, że jeśli ktoś ma pecha to ma nieszczęść kupę, może złamać palec podcierając nosa...