Mistrz świata i Europy to za mało. Polacy nie cierpią tych zawodów (OPINIA)

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: reprezentacja Polski podczas finału SON
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: reprezentacja Polski podczas finału SON

Reprezentacja Polski w składzie z mistrzem świata, Bartoszem Zmarzlikiem i mistrzem Europy, Patrykiem Dudkiem na torze w Toruniu nie zdołała zostać drużynowym mistrzem świata w formule Speedway of Nations. Te zawody to prawdziwe przekleństwo Polaków.

W tym artykule dowiesz się o:

Speedway of Nations wymyślony przed siedmioma laty, to impreza niechciana i nielubiana przez Polaków. Szef światowego żużla Armando Castagna w sobotę przed finałem tych zawodów w Toruniu powiedział mi, że "nie lubicie ich, bo nie wygrywacie". Próbowałem wytłumaczyć Włochowi, że tu wcale nie chodzi o zwycięstwa polskich żużlowców, tylko idiotyczny i niesprawiedliwy regulamin zawodów. Sam Castagna zaklina się, że wyścig finałowy, który decyduje o mistrzostwie, to nie jego wymysł, a wymóg telewizji, chcącej mieć emocje do samego końca.

Absurd całej sytuacji regulaminowej polega na tym, że można wygrać rundę zasadniczą Speedway of Nations, co da miejsce w finale i przegrać decydujący wyścig np. przez defekt, taśmę, wykluczenie mniej lub bardziej kontrowersyjne. W finale bowiem nagradzany jest nie ten, który wygra, tylko ci, przyjeżdżający do mety na pozycji drugiej i trzeciej, bo punktację w tych mistrzostwach mamy 4-3-2-0. Brzmi to wszystko absurdalnie, bo takie są niestety te zawody. Gdyby to była klasyczna rywalizacja siedmiu duetów ze standardową punktacją żużlową 3-2-1-0, bez żadnych udziwnień, nikt w Polsce by się na tę rywalizację nie obrażał.

ZOBACZ WIDEO "Najtrudniejsza sytuacja jest w klubach PGE Ekstraligi". Cegielski wprost o finansach w polskim żużlu

Nie tylko finał, ale wyścig kwalifikacyjny do decydującego biegu rządzi się tymi samymi prawami. W Toruniu Polacy zajęli drugie miejsce w rundzie zasadniczej i musieli o wielki finał walczyć z Duńczykami. Akcja z wejścia w drugi łuk, gdy Leon Madsen podciął Patryka Dudka sprawiła, że kibice wstrzymali oddech. Od decyzji sędziego Aleksandra Latosinskiego z Ukrainy zależało bowiem, kto wejdzie do finał. Tak, tak. Wykluczenie Polaka lub Duńczyka wskazywało w zasadzie finalistów, na których czekali już Australijczycy.

W finale Kangury, które przegrały na otwarcie zawodów z Polakami 2:7, zrewanżowały się Biało-Czerwonym. Australia była tego dnia najlepsza i zasłużenie wygrała, zarówno rundę zasadniczą i wielki finał. Nie przeszkodził im w tym regulamin, który ma wiele wad.

Polacy nie chcą Speedway of Nations, czemu dali wyraz w kiepskiej, żeby nie powiedzieć fatalnej, frekwencji na toruńskiej Motoarenie. Każda runda Grand Prix sprzedawała się przez lata na tym obiekcie do ostatniego miejsca. Teraz stadion na finałowe zawody był wypełniony może w połowie. O finale juniorskim SON2 i półfinałach seniorskich zawodów nawet nie ma co wspominać, bo uchodzący za najpiękniejszy żużlowy obiekt świata stadion świecił pustkami.

Polacy kochają Drużynowy Puchar Świata. To rewelacyjne zawody, w których każdy wyścig ma znaczenie, a rywalizacja jest prawdziwie zespołowa. Biało-Czerwoni regularnie je wygrywali, dominując w światowym żużlu. Triumfowali po pasjonujących bojach, w których często o wszystkim decydował ostatni wyścig - i nie trzeba było do tego żadnych udziwnień ani finałów na życzenie telewizji. Polacy odnosili tak wiele zwycięstw, że ostatecznie postanowiono usunąć te rozgrywki z kalendarza, zastępując je mało chwalebnym Speedway of Nations, będącym de facto mistrzostwami par, choć nazywanymi drużynowymi.

Za rok nie zobaczymy już tych niechcianych zawodów, za to powróci uwielbiany Drużynowy Puchar Świata, i to na dodatek na PGE Narodowym w Warszawie. Co ciekawe, faworytami wcale nie będą Polacy - nie tylko dlatego, że żaden z Biało-Czerwonych nigdy nie wygrał na tym obiekcie rundy Grand Prix. Jestem jednak przekonany, że mistrzostwa w stolicy będą cieszyły się znacznie większym zainteresowaniem.

Z Torunia Maciej Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (27)
avatar
marcx
5.10.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co się stało ? ano stało się to, że gospodarze są z nazwy gospodarzami.....ale tylko foteli na trybunach i lożach. Poniesione koszty imprezy to są nasze prerogatywy. !!! Całą imprezą kieruje Czytaj całość
avatar
jopekpopek
5.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wystarczy, żeby nasi dorównywali innym sprzętowo. Australijczycy (szczególnie Kurtz), ale i Duńczycy mieli rakiety. Jest nad czym pracować bo w 2026 Kurtz po pięciu GP będzie Mistrzem. 
avatar
Möchomorek
5.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
cos dla kiboli troluńskich, co nic nie potrafią, ale sie domagają. Szczególnie zbieraczy puszek pod MA, nie mientki, venerol itd.? 
avatar
Kacper
5.10.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
to nie jest żadna nagonka itp., każdy może zobaczyć to na powtórce. brak słów w słowniku wyrazów kulturalnych, trener naszej kadry nie podszedł wchodząc na podium pogratulować Danii zdobycia 3 Czytaj całość
avatar
Mariusz
5.10.2025
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Jak mówili tor nie był jak na lidze bo mecz ligowy by się nie odbył.Nasi nie przegrali z rywalami tylko z torem.Od połowy zawodów się nie umieli dopasować bo u nas ani w lidze ani na treningach Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści