Desygnowanie do boju w Speedway of Nations najlepszego żużlowca na świecie, czyli Bartosza Zmarzlika oraz mistrza Europy - Patryka Dudka okazało się niewystarczające, by wygrać tenże format rozgrywek po raz pierwszy w historii. Tym razem lepsi od Polaków byli Australijczycy, a losy tytułu rozstrzygnęły się wraz z wyjazdem z pierwszego wirażu (wideo TUTAJ).
- Jest progres w porównaniu z ubiegłym rokiem, także musimy się cieszyć ze srebrnego medalu. Nie był to najgorszy wieczór, przegraliśmy to jednym biegiem, w finale, ale staraliśmy się robić wszystko, co w naszej mocy. Jako reprezentant Polski to miłe uczucie - szukał pozytywów Bartosz Zmarzlik w rozmowie z Mateuszem Kędzierskim na antenie Eurosportu.
Podopieczni Rafała Dobruckiego nie ukrywają, że jeden z wyścigów jechali po prostu kalkulując. - W półfinale musiało być, bo to był ważny bieg i nie chcieliśmy popełnić bezsensownego błędu. Mi jeszcze pękała klamka sprzęgła, prosiłem, by nie wjechać w taśmę - przyznał Polak.
W przyszłym roku zamiast SoN odbędzie się Drużynowy Puchar Świata, w którym to Polacy wygrywali dziewięciokrotnie i tyle też samo razy pozwalali wygrywać rywalom - cztery razy Duńczykom, trzy razy Szwedom i dwa razy Australijczykom. - Fajnie, czekamy na to. Drużynowy Puchar Świata to Puchar Świata - zakończył Zmarzlik.
ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"