Na zakończenie sezonu 2025 Jan Kvech nie błysnął w Speedway of Nations. Czesi zajęli ostatnie siódme miejsce, a on wygrał tylko jeden wyścig. Lider reprezentacji naszych południowych sąsiadów odniósł się w rozmowie z nami do kilku bieżących kwestii. Na przykład, że w ostatnim czasie borykał się z kontuzją.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Zawody w Toruniu zapewne nie dały tobie wielu powodów do zadowolenia.
Jan Kvech (PRES Grupa Deweloperska Toruń): Na pewno przyjechaliśmy na Motoarenę z zupełnie innymi, a przede wszystkim większymi aspiracjami. Mogę być zadowolony tylko z jednego wyścigu, w którym udało się pokonać łotewską parę. W ostatecznym rozrachunku jestem natomiast wkurzony. Robiłem, co mogłem, starałem się, szukałem odpowiednich ustawień. Niestety tym razem to na nic się nie zdało.
Byłeś zaskoczony panującymi warunkami torowymi?
Przede wszystkim nawierzchnia znacząco odbiegała od tej, na której ścigaliśmy się w lidze. Zupełnie inaczej prezentowała się także dzień wcześniej, podczas rywalizacji juniorów. Na pewno pogoda miała wpływ na stan toru. Mi osobiście te warunki nie przypadły do gustu. Trudno było się do nich dopasować. Ale to żadna wymówka, bo tor jest taki sam dla wszystkich.
ZOBACZ WIDEO: "Nie dam sobie tego wmówić". Stanowcza reakcja Zmarzlika
Ostatni występ nie przekreśla jednak bardzo udanego sezonu w twoim wykonaniu, który dostarczył wielu powodów do radości.
Na pewno tak, choć trudno, żebym się cieszył z tego, co już za mną, skoro ledwo co odjechałem nieudane zawody. Tegoroczne zmagania były dynamiczne. Działo się w nich naprawdę wiele. Patrząc na całokształt nie mogę narzekać.
Jakie emocje przysporzył sezon spędzony w Toruniu? Zdążyłeś zżyć się z fanami klubu?
Nie mogę powiedzieć na nich złego słowa. W Toruniu wszystko się zgadza. Świetny tor, kibice, atmosfera, drużyna... Żałuję, że nie mogę zostać tu na dłużej. Niestety w przyszłym roku już nie będę zawodnikiem U24 i zabrakło dla mnie miejsca w zespole, bo poziom jest bardzo wysoki. Muszę się rozwinąć i mam nadzieję, że w przyszłości do niego dorównam.
Bardzo mi się też podobał team spirit. Wspieraliśmy się, pomagaliśmy sobie w parkingu i dużo rozmawialiśmy. Stworzono mi w Toruniu idealne warunki do pracy. Kibicom bardzo dziękuję za ogromne wsparcie. Na razie nie mówię do widzenia, a mam nadzieję, że do zobaczenia. Chciałbym tu wrócić w przyszłości. Teraz wszystko w moich rękach.
Żałujesz, że ten rok tak szybko upłynął?
Z jednej strony tak, opisując powyższe czynniki. Zdobyliśmy drużynowe mistrzostwo Polski. Ten sezon zostanie ze mną na zawsze. Nigdy nie pozbędę się tych wspomnień. Z drugiej strony teraz będę mógł zająć się zdrowiem. Końcówkę jeździłem z kontuzją barku. Najpewniej czeka mnie operacja. Terminarz był bardzo dynamiczny i nie mogłem sobie pozwolić na tak długą przerwę. Choć uraz nie uniemożliwiał jazdy, w pewien sposób wywoływał dyskomfort.
Odchodzisz z Torunia. Co dalej?
Miałem pewne perturbacje w negocjacjach, ale w ostatnim czasie moja przeszłość zarysowała się bardzo wyraźnie. Już prawie na pewno wiem, gdzie pojadę za rok.
O jakim klubie mowa?
O Innpro ROW-ie Rybnik.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty