Wszyscy zawodnicy nie zdążyli do jednego z biegów Speedway of Nations 21 (przekroczyli limit czasowy), a sędzia Aleksander Latosiński nie wykluczył nikogo. O tym skandalicznym zachowaniu, które miało miejsce podczas zawodów w dniu 3 października na toruńskiej Motoarenie, zrobiło się bardzo głośno.
To kolejny przykład kontrowersyjnego zachowania ukraińskiego arbitra. O jego kuriozalnych decyzjach mówiło się już niejednokrotnie. Marek Cieślak, legendarny selekcjoner reprezentacji Polski, zapytany o to, czy Latosiński powinien zostać odsunięty od międzynarodowych zawodów, nie gryzł się w język. - Ja bym go już usunął wtedy, gdy mieliśmy ten nieszczęsny finał Speedway of Nations w Lublinie - powiedział na wstępie rozmowy z WP SportoweFakty, mając na uwadze zmagania, do których doszło w 2020 roku. Wtedy żegnał się z kadrą Polski.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Broszko, Pedersen, Suskiewicz i Cegielski
- W Lublinie były wówczas wielkie targi o te zawody. Padał deszcz, a tor był taki trochę "frajerski". Co 15 minut organizowano zebrania z trenerami drużyn. W końcu zgodziliśmy się, pojechaliśmy trening przed zawodami i później rozpoczęły się zmagania. Pamiętam, że opady ustąpiły, tor się zaczął robić coraz lepszy, i on później przerwał zawody, kiedy myśmy mieli je już wygrane, bo najtrudniejsze biegi objechaliśmy. Rosjanie jeszcze musieli jechać z juniorem, bo wtedy były takie zasady. Latosiński wyskoczył i przerywał zawody, bo się Lindgren przewrócił. A Lindgren się przewrócił nie przez tor, tylko przez rękę, która go bolała - podkreślił emerytowany trener.
Zauważył również, że "Latosiński najpierw więc chodził i prosił, żeby jechać, a później zaliczył zawody po 12 biegach". - Jak mieliśmy wygraną prawie w kieszeni, to on przerwał zawody. Dlatego ja będę go pamiętał. Tak się nie robi, bo wcześniej nas co chwilę prosił, żeby jechać i mobilizować się, a później, bez dyskusji z nikim - bo mógł poprosić kierowników drużyn czy trenerów i spytać o opinię - podjął decyzję. I wtedy, jak taki car, przerwał te zawody, wrócił do 12. biegu i tyle. Mam z nim zatem kiepskie wspomnienia - kontynuował.
Doświadczony szkoleniowiec wyznał, że nie wie, czym kierują się żużlowe władze, powierzając mu pracę przy zawodach wysokiej rangi. - Na pewno nie jego żużlową wiedzą - ocenił.
- Nie wiem, czy się nadaje, czy się nie nadaje. Nie wiem też, jak często sędziuje w danym sezonie, bo to też jest ważne. Są sędziowie, którzy pracują co tydzień - wiadomo, że oni mają większą wprawę, większe doświadczenie, bo ciągle jakieś decyzje muszą podejmować - zaznaczył.
I zwrócił uwagę na fakt, że generalnie Latosiński za pulpitem sędziowskim zasiada rzadko. - Nie wiem, czy on sędziuje jedną, dwie czy trzy imprezy w roku. Uważam, że należałoby brać pod uwagę takich sędziów "zawodowych", którzy ciągle są w tym trybie pracy. To nie musi być Polak, to może być Anglik, czy tam Szwed. Ci, którzy ciągle sędziują, mają inne doświadczenie i inaczej patrzą na te wszystkie sytuacje, a poza tym mniej się stresują. Ten arbiter sędziuje sporadycznie i na pewno brakuje mu takiego sędziowskiego treningu - podsumował Marek Cieślak.
Niech mi ktoś pokaże poważny sport, gdzie Czytaj całość