Abramczyk Polonia Bydgoszcz w 2024 roku przegrała awans do PGE Ekstraligi w ostatnim biegu dwumeczu z ROW-em Rybnik, a kilka tygodni temu podopieczni Tomasza Bajerskiego uznali wyższość Fogo Unii Leszno. W efekcie w klubie doszło do poważnej zmiany - Bajerski pracę stracił, a jego miejsce zajął Dariusz Śledź.
- Miałem kilka luźnych rozmów, ale te najkonkretniejsze były właśnie panem Jerzym (Kanclerzem - dop. red.). Wiemy co mamy robić jako drużyna. Lubię wyzwania, a nim z pewnością jest powrót Abramczyk Polonii do PGE Ekstraligi - przyznał Śledź w rozmowie z ekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Były prezes ma swój pomysł na Falubaz. "Myślę, że sprawdziliby się dobrze"
56-latek nie traktuje przejścia o szczebel niżej jako ujmy i wie, że ma do wykonania konkretne zadania. Zapytany, co może być trudniejsze - triumf w Drużynowych Mistrzostwach Polski - a może awans do najlepszej ligi świata, odpowiedział:
- Ani jedno, ani drugie nie jest łatwe i zdaję sobie z tego sprawę. Przez wszystkie moje sezony spędzone we Wrocławiu celem był co najmniej finał i walka o złoto, także mogę powiedzieć, że jestem przyzwyczajony do presji.
Przypomnijmy, że lublinianin będzie miał do swojej dyspozycji Toma Brennana, Krzysztofa Buczkowskiego, Kaia Huckenbecka, Aleksandra Łoktajewa, Szymona Woźniaka oraz prawdopodobnie najmocniejszy duet do 21. roku życia - Maksymiliana Pawełczaka i Wiktora Przyjemskiego.