Żużel. Rodzice widzieli w nim księdza. On postawił na sport i został mistrzem świata

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Andrzej Pogorzelski
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Andrzej Pogorzelski

Andrzej Pogorzelski zaczynał karierę w żużlu w Gnieźnie, ale to w Gorzowie stał się bardzo sławny. Mało brakowało, a w ogóle by nie jeździł na motorze żużlowym. Kiedy był młody, uczył się na księdza w seminarium. Później został mistrzem świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Patrząc na miejsca, gdzie żył Andrzej Pogorzelski, można pomyśleć, że był mu pisany żużel. Urodził się 12 października 1938 roku w Lesznie, a potem los rzucił go do Gniezna. Tam poszedł do... seminarium duchownego, czyli szkoły dla przyszłych księży, bo jego rodzice myśleli, że będzie świetnym księdzem.

Problem w tym, że Andrzej Pogorzelski miał inne pomysły na swoje życie. Pewnego wieczoru poszedł do miasta i ktoś go zobaczył w kawiarni z grupą dziewczyn, przez co musiał odejść z seminarium. Dzięki temu mogła otworzyć się przed nim droga do uprawiania sportu żużlowego.

ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"

Pogorzelski, urodzony w Lesznie, mieście znanym z tego, że na początku lat 50. często wygrywało Drużynowe Mistrzostwo Polski, bał się wrócić do domu po tym, co stało się w seminarium. Dlatego zamieszkał u swojego starszego brata, Teodora, który był mechanikiem dla zawodników żużlowych klubu Start Gniezno.

Brat namówił Andrzeja, żeby trenował, ale pojawiły się nowe kłopoty. Nie miał jeszcze 18 lat i nie miał prawa jazdy, a wtedy to było potrzebne, żeby jeździć na żużlu. Szefowie klubu zdecydowali, że Pogorzelski będzie jeździł pod nazwiskiem... Władysław Ryczkowski, zawodnika, który był w drużynie Startu, ale nie mógł startować, bo miał kontuzję. Dzięki temu małemu oszustwu, Pogorzelski mógł uczyć się jeździć i stawać się lepszym.

Mimo że Andrzej Pogorzelski nigdy wcześniej nie siedział na motocyklu, szybko okazało się, że ma talent do żużla. Problem pojawił się, kiedy pewnego dnia do Gniezna przyjechał jego tata. Tata myślał, że zobaczy Teodora jako mechanika, a tu nagle zobaczył drugiego syna, Andrzeja, na torze.

Kiedy skończył 18 lat, Pogorzelski wrócił do Leszna i dostał potrzebne pozwolenia, żeby jeździć na żużlu. Zaczął swoją karierę w lidze w 1957 roku w drużynie Startu Gniezno, gdzie dostał ksywkę "Puzon".

W Gnieźnie (pierwszej stolicy Polski) spędził pięć lat, a potem przeszedł do gorzowskiej Stali. Tam stał się nie tylko bardzo znaną osobą dla klubu, ale i dla całego polskiego żużla. Przejście Pogorzelskiego do Gorzowa kosztowało... pięć motocykli.

W Gorzowie Pogorzelski pokazał pełnię swoich umiejętności, zdobywając z drużyną upragnione Drużynowe Mistrzostwo Polski w 1969 roku oraz pięć razy drugie miejsce (srebrne medale) w latach 1964, 1965, 1966, 1968, 1971. "- Nigdy nie żałowałem tej decyzji -" – powiedział pod koniec 2015 roku, kiedy odsłaniano tablicę z jego nazwiskiem w Alei Sław Stali Gorzów.

"Cieszę się, że czujesz się dobrze w Gorzowie, bo po tym, co dla nas, dla Stali zrobiłeś, to tak, jakbyś naprawdę był gorzowianinem. Nie ma znaczenia, skąd pochodzisz, bo tu dla nas jesteś gorzowianinem. To tutaj przeżyliśmy nasze najlepsze lata - i my, i ty. Dziękujemy ci serdecznie, bo byłeś i jesteś najlepszym trenerem na świecie" – tak chwalił wtedy Pogorzelskiego Bogusław Nowak, inna bardzo znana postać gorzowskiej Stali.

Podczas tej uroczystości na stadionie w Gorzowie Pogorzelski był wyraźnie skromny i zaskoczony. Nie myślał, że po tylu latach spotka go coś tak miłego. Inaczej było, gdy jeździł na żużlu i reprezentował Polskę w Drużynowych Mistrzostwach Świata. Z polską drużyną zdobył trzy złote medale w latach 1965, 1966 i 1969.

Kiedy zdobył pierwsze złoto w DMŚ w niemieckim Kempten, dał wywiad. Powiedział w nim, że cieszy się z brązowego medalu dla Brytyjczyków. Kłopot polegał na tym, że Wyspiarze zdobyli ten medal, wyprzedzając ZSRR. Przez to po powrocie do Polski musiał się tłumaczyć Służbie Bezpieczeństwa.

Pod koniec swojej kariery Pogorzelski wrócił do Leszna. Jeździł dla drużyny "Byków" od 1973 do 1976 roku, a potem uznał, że czas zakończyć karierę.

Po tym, jak przestał być zawodnikiem, Andrzej Pogorzelski nie odszedł od żużla. Wrócił do środowiska jako trener i uczył wielu znanych zawodników, takich jak Marek Towalski, Bogusław Nowak czy Jerzy Rembas.

"Chciałbym podziękować od nas wszystkich - tych, których miał pod swoją opieką. Był naszym idolem, naszym wychowawcą, naszym liderem i zawsze mogliśmy na niego liczyć. Andrzej Pogorzelski to nazwisko, które w całej Polsce ma duże znaczenie. Jesteśmy dumni, że wyszliśmy spod jego skrzydeł" – powiedział Nowak o swoim byłym trenerze.

Po wielu latach Pogorzelski w telewizji nSport+ opowiedział, jak wybierał zawodników do swojej zwycięskiej drużyny w Gorzowie. "- Każdego łapałem za rękę i sprawdzałem, czy się trzęsie, czy się denerwuje -" – zdradził.

Uśmiechając się, wspominał też początki w szkółce Jerzego Rembasa, którego na pierwszy trening przywiózł tata-milicjant i kazał mu "zostać i jeździć". "- Został, bo się bałem -" – przyznał Pogorzelski, który dobrze pamiętał swoje wcześniejsze problemy ze Służbą Bezpieczeństwa.

Jako trener pracował także w Lesznie, Toruniu i Gnieźnie, a uczył takich zawodników jak Roman Jankowski czy Mariusz Okoniewski. W ostatnich latach swojego życia Pogorzelski mieszkał w Lesznie. Zmarł 16 października 2020 roku, mając 82 lata.

Komentarze (2)
avatar
Oskard
12.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
szanuję ,ale nie przypominam sobie Pana Pogorzelskiego w w Toruniu, ktoś podpowie w jakich latach? 
avatar
pan wszystkich wszystkich panów
12.10.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Mieli by rolnikami zostali redaktorami... 
Zgłoś nielegalne treści