Ukrainiec był wdzięczny Polakom. Siłą został wciągnięty do armii

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Witalij Łysak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Witalij Łysak

Witalij Łysak kiedyś marzył o tym, by zostać świetnym żużlowcem. Dziś walczy nie tylko z rywalami na torze, ale także o to, by jego kraj był bezpieczny w wojnie z Rosją.

W tym artykule dowiesz się o:

Witalij Łysak przyszedł na świat 9 października 1990 roku. Jest jednym z bardziej doświadczonych zawodników w Ukrainie, który może pochwalić się m.in. brązowym medalem mistrzostw swojego kraju wywalczonym w 2021 roku i srebrnym w 2023. W 2021 roku wygrał także w Rumunii. Trzy lata wcześniej miał kontrakt w Śląsku Świętochłowice, ale drużyna nie ścigała się wówczas w lidze. Nigdy nie było mu dane posmakować polskich rozgrywek ligowych.

Kibice w Polsce nieco szerzej mogli o nim usłyszeć w 2022 roku, kiedy to otrzymał on nominację do pełnienia roli drugiego rezerwowego podczas Grand Prix Polski na PGE Narodowym. Był to jeden z wielu gestów Polskiego Związku Motorowego, który nie został obojętny na los naszych wschodnich sąsiadów.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Broszko, Pedersen, Suskiewicz i Cegielski

- Ukraina jest wdzięczna za takie wsparcie ze strony Polski. Sama nominacja to dla mnie bardzo duże wyróżnienie. Kiedy dowiedziałem się, że to właśnie ja wezmę udział w turnieju Grand Prix, to bardzo się z tego ucieszyłem, bo marzeniem każdego sportowca jest udział w takim turnieju - mówił Łysak w rozmowie z WP SportoweFakty.

Łysak rozważał możliwość chwycenia za broń i pójścia na front. Nie mógł jednak tego uczynić, bowiem nie odbył służby wojskowej i nie otrzymał on powołania do wojska. Kiedy jednak Ukraina miała problemy w walce z Rosją (2024 rok - dop. red.), a ukraińska armia zaczęła mieć kłopoty z poborem owych chętnych - Wołodymyr Zełenski zdecydował się na kontrowersyjny ruch i obniżył wiek poborowy z 27 do 25 lat.

Kiedy Ukrainiec udał się w interesach do Mukaczewa, które znajduje się przy granicy z Węgrami natrafił na wojskowych. Od razu został zabrany do jednostki rekrutacyjnej - powiedziała telewizji iTV małżonka ukraińskiego żużlowca Oleksandra Torkunowa, która złożyła zawiadomienie o porwaniu Witalija Łysaka. - Zrozumiałam, że ktoś zabrał mu telefon. W końcu oddzwonili do mnie ludzie z Mukaczewa i powiedzieli, że jest w terytorialnym centrum rekrutacji - zdradziła Ukrainka.

Informacja o Łysaku szybko dotarła do jego kolegów z toru, którzy przygotowywali się do występu w rundzie mistrzostw kraju. Kiedy tylko się dowiedzieli, co się stało, to bali się przyjazdu na stadion, bowiem zdawali sobie sprawę, że może to być tylko pretekst do zmobilizowania kolejnych Ukraińców do armii.

Witalij Łysak wrócił do sportu. W tym roku wygrał nawet turniej w swojej ojczyźnie, w którym to stracił punkty tylko wskutek wykluczenia.

Komentarze (8)
avatar
Waclaw28
11.10.2025
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
mamy w Polsce naszych narodowych wazeliniarzy Ukrainy, którzy robią wszystko żeby wciągnąć nas w tą wojnę, największą wazeliną Ukrainy jest Tusk, ale to prezydent Nawrocki trzyma stery i pilnuj Czytaj całość
avatar
leonidaswro
9.10.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Może pan nie wie panie Cinkowski, że oni tam mają wojnę? A na wojnie jak na wojnie, mus to mus. No chyba, ze podobnie jak kolega wyżej uważa pan, ze walczyć na wojnie powinni tylko ci co chcą. Czytaj całość
avatar
yes
9.10.2025
Zgłoś do moderacji
6
1
Odpowiedz
A ten artykuł jest wojskowy, czy cywilny? 
avatar
Krasnal Kras
9.10.2025
Zgłoś do moderacji
15
5
Odpowiedz
To nie nasza wojna kto chce niech jedzie i walczy w Dobasie Politycy i ich rodziny w pierwszej kolejności A ze Ukraincy są wdzięczni koniowi to powiedzcie to zajadów ze śmiechu dostanie 
avatar
pawel pawel
9.10.2025
Zgłoś do moderacji
7
3
Odpowiedz
Loki mu w niczym nie POMOGą,na front! 
Zgłoś nielegalne treści