Okazuje się, że Polak wciąż blisko współpracuje z Tonym Rickardssonem, a obaj panowie są odpowiedzialni za jedną z kluczowych reform dla piramidy szkolenia, tworzonej konsekwentnie przez władze FIM. Chodzi o motocykle dla zawodników startujących w SGP4, ale tak naprawdę całej rzeszy najmłodszych adeptów żużla.
- Wszystko zaczęło się w 2021 roku, gdy Rickardsson wyjaśnił mi koncepcję nowego motocykla. Wzięliśmy się za tworzenie prototypu i dość szybko zrozumieliśmy, czego potrzebujemy. Zależało nam na wprowadzeniu standardu motocykla dla najmłodszych zawodników, którzy do tej pory w klasach 85 cc, 120 cc i 140 cc mieli do czynienia z zupełnie innymi rozwiązaniami technologicznymi. To nie było dobre, dlatego musieliśmy stworzyć nowy motocykl, jak najbardziej zbliżony do sprzętu znanego z dorosłego żużla - tłumaczy Suskiewicz.
ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"
Wydaje się, że Polakowi i Szwedowi udało się znaleźć idealne rozwiązanie, które od 2022 roku weszło na rynek i zyskuje coraz większą popularność. Do klasycznej żużlowej ramy postanowiono wsadzić silnik produkcji spółki Daytona o pojemności 190 cc. Dzięki zastosowaniu czterosuwowej konstrukcji sprzęt podczas jazdy przypomina "dorosły" motocykl. Silnik ma więcej mocy niż te dotychczas stosowane i nieco łatwiej się na nim jeździ. To właśnie na tym sprzęcie rywalizowali młodzi zawodnicy w cyklu SGP4.
Prawie wszystkie motocykle zostały stworzone w Bydgoszczy właśnie przez Suskiewicza. Polak nie ma jednak wyłączności na to rozwiązanie i podobne motocykle produkuje także jedna z firm w Danii.
- Największym atutem nowego rozwiązania jest jego żywotność. Silniki są w stanie przejechać bez serwisu nawet 40-50 godzin, co w praktyce oznacza, że remonty są potrzebne co dwa lata. W silniku wszystko jest fabryczne, a tunerzy nie mogą w ogóle ingerować w jego wnętrze. W tym wszystkim istotna jest także cena - 5700 euro, czyli kilkukrotnie mniej niż motocykl żużlowy w klasie 500 cc - tłumaczy Suskiewicz. Po turnieju SGP4 w Vojens, podjęto decyzję o sprawdzeniu silników siedmiu najlepszych zawodników i w żadnym z nich nie wykryto zabronionych ingerencji. Wydaje się więc, że skutecznie znaleziono sposób jak odebrać wpływy tunerów na rywalizację wśród najmłodszych.
Cena i tanie koszty eksploatacji są niewątpliwym atutem tego rozwiązania. Jeszcze do niedawna część motocykli w klasie 140 cc kosztowała nawet 12-15 tysięcy euro. To ważne kryterium, bo władzom FIM zależało na tym, by obniżyć koszty jazdy na żużlu dla najmłodszych, a w ten sposób promować dyscyplinę w nowych krajach.
Na razie na świecie jest już około 50 nowych silników wyprodukowanych w Bydgoszczy. Suskiewicz cały czas dostaje jednak zamówienia na kolejne egzemplarze. Obecnie nie ma jednak ani planów, ani możliwości, by podobne rozwiązanie wprowadzić do dorosłego żużla i stworzyć alternatywę do silników GM.
Jak na razie to małe poje Czytaj całość