Kończył karierę aż pięć razy. Polscy kibice dobrze go pamiętają

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Lewis Bridger
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Lewis Bridger

Lewis Bridger miał potencjał, by zrobić wielką karierę. Z różnych przyczyn to mu się nie udało. On sam zdaje sobie sprawę z tego, że nie wykorzystał swojej szansy w stu procentach.

W tym artykule dowiesz się o:

Lewis Bridger miał smykałkę do sportów motorowych. Od początku swojej przygody z jazdą w lewo wróżono mu karierę. Ba - do dziś wielu uważa, że miał predyspozycje do tego, by osiągnąć znacznie więcej od Taia Woffindena. - Pamiętam, że kiedy pojawił się we Włókniarzu, był to wielki żużlowy talent, ale niestety żużel nie był jego jedynym źródłem aktywności w młodym życiu - wspominał o Brytyjczyku w jednym ze swoich felietonów Marian Maślanka.

Życie obu zawodników potoczyło się jednak zupełnie inaczej. Woffinden został trzykrotnie mistrzem świata i przez lata był solidnym jeźdźcem na poziomie PGE Ekstraligi. Bridger w tym czasie pięć razy kończył karierę. Dziś mało kto pamięta, że w 2006 roku został mistrzem Wielkiej Brytanii do lat 18, a trzy lata później do 21. roku życia - w obu imprezach pokonując właśnie swojego niemalże rówieśnika.

ZOBACZ WIDEO: Wielkie zmiany u Kacpra Woryny. "Rewolucji nie będzie"

Bridger po latach w "Speedway Star" wyznał, że te triumfy były dla niego ciężarem, bowiem przyczyniły się do zwiększenia presji związanej z oczekiwaniami wobec niego. On sam też trochę sobie ją narzucał.

- Wszyscy wiedzą, czego się po tobie spodziewać i jak jeździsz. Zaczynają cię obserwować, robi się trudniej, a ty nakładasz na siebie dodatkową presję, bo wiesz, do czego jesteś zdolny. Na początku można po prostu przejechać swoje, nie myśląc za dużo, ale po roku czy dwóch presja wzrasta, bo sam ją sobie nakładasz - przyznał.

Bridger, który 4 listopada świętuje 36 urodziny miał okazję reprezentować kraj na arenach międzynarodowych. W 2007 roku z kolegami sięgnął po srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów. Indywidualnie spisywał się przeciętnie - raz był dziewiąty (2009), dwukrotnie dziesiąty (2008, 2007).

Ścigał się także w Drużynowym Pucharze Świata, ale nigdy nie zasmakował Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff oraz złotego medalu seniorskich mistrzostw w ojczyźnie. - Marzyłem o Cardiff. Problem polegał na tym, że sam nakładałem na siebie zbyt dużą presję przed każdym brytyjskim finałem z tego powodu. - dodał.

Brytyjczyk nie ukrywa, że bardzo mocno na nim swoje piętno odcisnęły wydarzenia z udziałem kolegów. W 2012 roku po wypadku w Polsce życie stracił Lee Richardson. - To prawdopodobnie największe wydarzenie, które zmieniło moją karierę. Kiedy to się stało, naprawdę mną wstrząsnęło i myślę, że w wielu osobach ze świata żużla również - wspominał Bridger, który opowiadał również o zniechęceniu do czarnego sportu po wypadku Darcy'ego Warda.

Bridger był jednym z efektowniej jeżdżących zawodników. Wielu ubolewa, że nie zrobił kariery, którą mu zapowiadano. On też zdaje sobie sprawę, że nie wykorzystał w pełni swojego potencjału. - Czasem rzeczy nie układają się tak, jak byśmy chcieli, ale takie jest życie i nie ma sensu zadręczać się tym teraz. Gdybym mógł cofnąć czas, powiedziałbym sobie, żeby pozostać skoncentrowanym, dawać z siebie 100 procent za każdym razem i dbać o kondycję.

Kiedy już ostatecznie zjechał z torów skupił się na innych sportach. Najlepiej wiodło mu się w kulturystyce, a w mediach społecznościowych z dumą prezentuje efekty swojej ciężkiej i wieloletniej pracy nad ciałem.

W polskiej lidze zadebiutował w 2007 roku w barwach częstochowskiego Włókniarza, w którym ścigał się przez cztery sezony. W 2011 roku zdobywał punkty dla Startu Gniezno, a w latach 2013-2014 był reprezentantem ROW-u Rybnik. Najlepszym jego sezonem był właśnie rok 2013, kiedy to dla drugoligowych wówczas Rekinów wykręcił średnią 2,258.

Komentarze (3)
avatar
mly
4.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze pamiętam. Tylko jakim cudem najlepszy sezon odjechał w 2013 skoro po wypadku i śmierci Lee w 2012 się załamał? Może jednak problem był inny 
avatar
Furlong
4.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Polscy kibice dobrze go pamiętają-chyba nie wszyscy. Ja tam go nie pamiętam. 
avatar
Don Ezop Fan
4.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piec razy konczyl kariere? Nasz Ermol z Wilkszyna jezdzi nieprzerwanie od 1974 roku;) 
Zgłoś nielegalne treści