Kończy się pewna era czarnego sportu i zawodnicy, którzy wiele lat temu stanowili o krajowej, a nawet i światowej czołówce zjeżdżają z torów. Do Adriana Miedzińskiego i Krzysztofa Kasprzaka dołączył Jarosław Hampel. Czy pilanin zdecyduje się na pozostanie w czarnym sporcie?
- Na ten moment tego nie wiem. Gdzieś tam już wcześniej o tym mówiłem, opowiadałem czy odpowiadałem na te pytania. Na tę chwilę to niczego nie wykluczam, ale też jeszcze niczego nie planuję - przyznał w rozmowie z ekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Były prezes ma swój pomysł na Falubaz. "Myślę, że sprawdziliby się dobrze"
Hampel nie ukrywa, że będzie miał więcej czasu na złapanie oddechu i uspokojeniu głowy, bo stresu w sporcie zawodowym nie brakowało. On w ostatnich latach ścigał się we wtorki w szwedzkiej Bauhaus-Ligan oraz w weekendy w PGE Ekstralidze.
- Będę więc już miał możliwość uspokoić głowę, nabrać innego spojrzenia na świat, może i nawet na życie. To jest taki etap, kiedy będę odkrywał siebie trochę na nowo, już jako nie zawodnika żużlowego. Ogromnie się cieszę z tego, jak wyglądała moja kariera. Przyszedł taki etap, że musiałem tę karierę zakończyć. Niczego nie żałuję, jestem szczęśliwy, więc wszystko jest dobrze - dodał zawodnik.
Jak wyliczył serwis Polish Speedway Database - Hampel przez całą karierę wziął udział w 453 meczach polskich lig żużlowych, w których wyjeżdżał do 2258 biegów i zdobył w nich 4270 punktów oraz 336 bonusów. Karierę zakończył tym samym ze średnią biegową 2,040. Zwieńczeniem przygody z czarnym sportem było przyznanie mu nagrody Szczakiela podczas Gali PGE Ekstraligi.
- Jestem ogromnie szczęśliwy z tego powodu, że otrzymałem tę właśnie nagrodę, tego Złotego Szczakiela. To jest wspaniałe wyróżnienie, podsumowanie tak naprawdę mojej długiej kariery, więc moment bardzo wyjątkowy dla mnie, który będzie już ze mną naprawdę na długi, długi czas - skomentował.