Dotychczas Krzysztof Mrozek, prezes Innpro ROW-u Rybnik uchodził za jednego z najbardziej solidnych płatników w sporcie żużlowym. To, na co się umówiono, przelewane było co do grosza na konto zawodnika. 2025 rok pokazuje, że nie jest tak krystaliczny, jak mogłoby się wydawać.
Początek historii związanych z zaległościami wobec zawodników startujących w ROW-ie Rybnik sięga dwumeczu finałowego z Abramczyk Polonią Bydgoszcz w 2024 roku. Po nieoczekiwanie wysokim zwycięstwie na domowym stadionie (50:40) nad faworyzowaną Polonią, przed ROW-em otworzyła się szansa na awans do PGE Ekstraligi. Awans, w który przed startem rozgrywek mało kto wierzył.
ZOBACZ WIDEO: Były prezes ma swój pomysł na Falubaz. "Myślę, że sprawdziliby się dobrze"
Po pierwszym meczu w Rybniku prezes Krzysztof Mrozek zwołał spotkanie w klubowym pomieszczeniu. Na spotkaniu oprócz wspomnianego Mrozka obecne były osoby funkcyjne klubu, a także cały pierwszy zespół. Podczas spotkania padła jasna deklaracja. - Dostaniecie 300 tysięcy złotych premii do podziału jak awansujecie do PGE Ekstraligi - rzucił Mrozek. Zawodnicy szybko doszli do porozumienia, że premia zostanie wypłacona każdemu z pierwszej ósemki składu, w częściach równych, czyli po 37.500 złotych na każdego z nich.
Pomimo awansu obietnica nie została spełniona, a ROW otrzymał licencję na kolejny sezon, ponieważ obiecana premia nie była zapisana w kontraktach zawodników. Część zawodników machnęła na to ręką, ale zdarzały się sytuacje, w których wystawiano na tę kwotę faktury, ale pozostawały one bez pokrycia.
Kolejne niepokojące sygnały z Rybnika dochodziły już na początku bieżącego sezonu, kiedy to dochodziło do opóźnień w płatnościach względem wynagrodzenia za przygotowanie do sezonu (tzw. kwota za podpis pod kontraktem). Nieterminowo wypłacano także wynagrodzenia za zdobyte punkty. Zawodnicy żalili się, że pieniędzy nie widzieli na kontach pomimo startu rozgrywek. Opóźnienia w płatnościach są częścią tego sportu, bo jednym z głównych źródeł finansowania klubów są wpływy z kontraktu telewizyjnego, które trafiają na konta klubowe za pośrednictwem Ekstraligi. Niemniej w Rybniku opóźnienia nie były kilkudniowe, a znacznie dłuższe.
To jednak nie wszystko. Kiedy prezes Mrozek umawiał się z danym zawodnikiem na wypłatę premii indywidualnej za awans do PGE Ekstraligi w sezonie 2024, także te premie (jeśli nie zostały zapisane w kontrakcie) nie zostały wypłacone. Jak udało nam się ustalić, prezes Mrozek nie chciał uwzględniać premii w kontraktach, ponieważ - jak twierdził - blokuje go wzór umowy kontraktowej.
Daliśmy szansę na wypowiedzenie się Krzysztofowi Mrozkowi. Prezes rybnickiej drużyny nie chciał komentować tych doniesień. - Jest pan ze skarbówki albo innych służb? Nie? To nie będę rozmawiać - przekazał nam Krzysztof Mrozek, po czym w swoim stylu dorzucił kilka epitetów i rozłączył się.
Nie dziwi zatem brak stabilności kadrowej w klubie z Rybnika. Choćby na sezon 2026, po spadku z PGE Ekstraligi w ROW-ie niemalże wszyscy seniorzy uciekli. Spośród seniorów pozostać w zespole ma tylko Jesper Knudsen.
Na koniec warto wspomnieć, że przez podobne praktyki kilka sezonów temu Ekstraliga zarządziła, by wszystkie środki finansowe obiecane zawodnikom uwzględniać w kontrakcie.