Wydawało się, że już poprzednie lata były bardzo udane dla Betard Sparty Wrocław, a wynik finansowy jest wyśrubowany do granic możliwości. To jednak nie była prawda i wychodzi na to, że klub wciąż miał pole do rozwoju. Z dużym opóźnieniem opublikowano raport finansowy klubu za rok 2024, a w nim pochwalono się, że Sparta zakończyła rok obrachunkowy z zyskiem... 7,1 mln złotych. A wszystko przy całkowitym budżecie 36,7 mln złotych.
Kwota robi nieprawdopodobne wrażenie i sprawia, że żużlowa spółka z Wrocławia może być śmiało okrzyknięta jako jedna z najlepiej zarządzanych w sportowej Polsce. Nawet w bardziej popularnych dyscyplinach trudno szukać drugiego takiego przypadku. Prezesowi i większościowemu akcjonariuszowi Sparty Andrzejowi Rusko od lat udaje się połączyć najwyższy poziom sportowy z prowadzeniem racjonalnej polityki finansowej. Do tego wciąż może liczyć na przychylność fanów, którzy wypełniają stadion praktycznie na wszystkich meczach. Sam prezes rządzi klubem twardą ręką, nie znosi sprzeciwu, a w środowisku ma opinię człowieka, który dla sukcesu jest w stanie zrobić wszystko. Nie ma się więc co dziwić, że ostatnio coraz więcej mówi się o możliwym transferze do Wrocławia samego Bartosza Zmarzlika. Pewne jest, że Spartę stać na taki ruch.
ZOBACZ WIDEO: "Nie czekałbym do końca roku”. Cieślak komentuje decyzję Protasiewicza
Wrocławianie finansowo odlecieli swoim rywalom w PGE Ekstralidze i nawet trzykrotni mistrzowie Polski nie mogą się z nimi równać pod względem budżetu. Dla porównania, w 2024 roku Motor dysponował 30,5 mln złotych (przy 36,7 mln złotych Sparty). Trzeci w lidze Apator zakończył tamten rok z budżetem 25,2 mln złotych.
Wrocławianie zatrudniają czołowych zawodników świata, ale płacą im mniej niż ligowi rywale. Mimo to żużlowcy chwalą sobie dobrą organizację klubu i korzystają z komfortowych warunków do rozwoju swoich karier. W środowisku coraz więcej mówi się jednak o tym, że to może być koniec takiego zaciskania pasa. W czasach, gdy w innych drużynach zawodnicy są w stanie zarobić za jeden mecz 250 tysięcy złotych, w Sparcie były mistrz świata miał mieć wypłacaną ryczałtową kwotę za mecz... 100 tysięcy złotych, bo zgodził się na trzyletnią umowę, która nie ulegała waloryzacji.
Zresztą Sparta Wrocław góruje także nad najpopularniejszymi drużynami w innych dyscyplinach. W 2024 roku siatkarski mistrz Polski JSW Jastrzębski Węgiel miał budżet 25,1 mln złotych (0,9 mln zysku), a druga ZAKSA Kędzierzyn-Koźle osiągnęła 14,2 mln złotych przychodu, a rok zamknęła z 1,9 mln straty. Jeszcze słabiej jest w koszykówce, gdzie mistrz Polski Energa Trefl Sopot może pochwalić się budżetem na poziomie 11,9 mln złotych budżetu (1,2 mln złotych zysku).
Wychodzi więc na to, że na razie jedynym rywalem dla Sparty mogą być kluby piłkarskie, choć w tym przypadku skalę biznesu trudno porównywać. Kluby piłkarskie mają do rozegrania rocznie 40-50 meczów rocznie, zatrudniają ponad 20 piłkarzy w pierwszym zespole i odpowiadają za szkolenie młodzieży. To wszystko trudno zestawić z 20 meczami żużlowymi i koniecznością zatrudnienia 6-7 zawodników na zawodowych kontraktach, którzy są w rzeczywistości zewnętrznymi firmami świadczącymi usługi dla klubu. W przypadku Legii, roczny budżet wynosił w 2024 roku 281,3 mln złotych, a zysk 30,3 mln złotych. Takie wyniki nie są jednak normą, bo na przykład Lech Poznań mógł pochwalić się przychodami na poziomie 129,3 mln złotych i
15,1 mln złotych straty.
W przypadku Sparty Wrocław wielkie wrażenie robi także ciągły postęp. Klub od 2020 roku ciągle zwiększa swoje przychody o sześć mln złotych (z 14 mln złotych w 2020 roku). Zysk w tym okresie wahał się od 3 do 5 mln złotych.
A DMP robione raz na 15 lat….
BUAHAHAHHHHH