Tomas Henaes Jonasson podniósł się z kolan po rocznym zawieszeniu w 2023 roku i znów ma bardzo ambitne plany związane z jazdą w lewo. Wyznaczył sobie pięcioletni plan, który zakładał powrót do startów w Wielkiej Brytanii oraz w Polsce. Na razie ta sztuka mu się nie powiodła, ale to nie oznacza, że zamierza odpuszczać.
Jonasson poprawił swoją średnią biegową w Bauhaus-Ligan i czerpał radość z jazdy w lewo. Zaowocowało to kontraktami w ojczyźnie w obu ligach (Dackarna Malilla & Njudungarna Vetlanda), a także angażem w lidze duńskiej.
- Żużel wciąż jest jedną wielką pasją mojego życia. W 2026 roku stawiam wszystko na jedną kartę. Podpisałem kontrakty w dwóch ligach szwedzkich, w lidze duńskiej (Brovst) i jestem otwarty na umowę w Polsce, ale na razie nie osiągnąłem porozumienia - mówi Jonasson cytowany przez klubowe social media z Brovst.
Żużlowiec nie ukrywa, że napięty kalendarz to jeden z elementów ambitnych celów długoterminowych. - Powód, dla którego chcę jeździć jak najwięcej w 2026 roku, jest prosty: chcę się rozwijać i osiągać lepsze wyniki niż dotychczas. Chcę ponownie zostać mistrzem Szwecji, a moim marzeniem jest również awans do cyklu Grand Prix - podkreślił Jonasson.
37-latek z Vetlandy w 2015 roku był etatowym uczestnikiem mistrzostw świata i zajął 14. miejsce z dorobkiem 55 punktów. Wcześniej notował pojedyncze starty w rundach Grand Prix - szwedzkich i nordyckich. Nigdy nie było mu dane awansować do finału pojedynczej rundy.
ZOBACZ WIDEO: "Nie czekałbym do końca roku”. Cieślak komentuje decyzję Protasiewicza