Mateusz Makuch, Paweł Zeller: Po raz pierwszy w karierze zdecydowałeś się opuścić macierzysty klub. Co miało na to wpływ?
Grzegorz Zengota: Bardzo duże znaczenie miało to, że w Częstochowie będę miał więcej możliwości do jazdy. Ponadto jest tu tor, na którym bardzo dobrze się czuję. Nie mówię, że źle było w Zielonej Górze. Chciałbym być jednak zawodnikiem, który dobrze sobie radzi na każdym owalu. Do tej pory punktowałem dobrze praktycznie tylko w Zielonej Górze, a na wyjazdach było gorzej. Mam nadzieję, że zmiana otoczenia pozytywnie wpłynie na rozwój mojej kariery. Muszę przyznać, że ciężko było mi się rozstać z Zieloną Górą. Spędziłem tam siedem wspaniałych lat, podczas których zdobyłem cztery medale mistrzostw Polski. Falubaz reprezentowałem od zawsze i jest to dla mnie pierwsza zmiana. Na ten moment wszystko jest nowe. Chciałbym żeby wszystko złożyło się w fajną całość i nastąpią dobre czasy nie tylko przed Włókniarzem, ale również przede mną.
Częstochowscy kibice starają się doszukiwać analogi z historii, gdy w 2000 roku z Zielonej Góry do Włókniarza przywędrował twój imiennik i człowiek, którego mocno cenisz, czyli Grzegorz Walasek.
- Marzy mi się powtórzyć dokonania Grzegorza (Walaska - dop.red.), który jako zawodnik Włókniarza zdobył m.in. tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. Chciałbym też pójść w ślady Grigorija (Łaguty - dop.red.). Przed minionym sezonem mało kto się spodziewał, że będzie on zdobywał tyle punktów dla Włókniarza. Bardzo bym tego chciał, ale spokojnie, będę robić wszystko żeby nie zawieść częstochowskich kibiców, zarząd i siebie. Oczekuję od siebie wiele. Chcę wejść na szczebel wyżej w mojej karierze i zdobywać w polskiej lidze więcej punktów, niż zdobywałem dotychczas. Mam nadzieję, że we Włókniarzu będzie mi to dane i nie będzie dla mnie żadnych przeszkód w dalszym rozwoju.
Po bodajże wrześniowym memoriale w Częstochowie pytaliśmy cię, czy widzisz siebie w roli zawodnika Włókniarza. Ostatecznie nim jesteś. Powiedz, kiedy rozpocząłeś negocjacje z Włókniarzem, bo to, że trwały one krótko wiemy z konferencji prasowej.
- Tak naprawdę kontakt z Włókniarzem utrzymuję od trzech lat. Do tej pory zawsze stało coś na przeszkodzie, że nie mogłem podpisać z Włókniarzem kontraktu. Zostawałem w Zielonej Górze, bo sam podejmowałem takie decyzje albo byłem związany z Falubazem umową. Do trzech razy sztuka. Trafiłem do Włókniarza i bardzo się z tego powodu cieszę. Absolutnie tego nie żałuję. Mam nadzieję, że z Włókniarzem osiągnę sporo sukcesów i moja przygoda z tym klubem nie potrwa rok, tylko dłużej.
Mówisz, że z Włókniarzem negocjowałeś od dawna. Przed rokiem czy dwoma byłeś już bardzo blisko Częstochowy, ale wtedy pojawiła się zaporowa kwota za twoje wypożyczenie.
- Dokładnie tak. Były czynniki, które nie pozwalały na to żebym trafił do Częstochowy i ostatecznie zostawałem w Zielonej Górze.
Grzegorz Zengota (kask niebieski) jeszcze w barwach Falubazu
Sam wspomniałeś, że do tej pory punktowałeś w Zielonej Górze, a na wyjazdach bywało gorzej. Przypięto do ciebie łatkę zawodnika jednego toru. Ponadto w Częstochowie będzie rywalizacja o miejsce w składzie. Nie boisz się tej rywalizacji i niepowodzenia?
- Nie mam żadnych zapisów w kontrakcie odnośnie gwarancji startów. Wszystko będzie zależało od tego, jak będę prezentował się na torze, bo to jest najważniejsze. Nie boję się rywalizacji. Jeżeli będzie się ona odbywała wyłącznie na torze to jestem w stanie się jej podjąć. Najgorzej byłoby, gdyby ta rywalizacja była krzywdząca i na decyzje o tym, kto jedzie w meczu miały wpływ czynniki spoza toru. Takiej rywalizacji nie lubię, bo wtedy nie decydują umiejętności zawodnika i jego forma, tylko coś innego. Takie rzeczy staram się omijać szerokim łukiem. Ale myślę, że we Włókniarzu nic takiego nie będzie mieć miejsca. Ja stanę przed taśmą startową i będę starać się ze wszystkich sił jeździć jak najlepiej. Liczę, że będę w takiej dyspozycji, która pozwoli mi regularnie jeździć w meczach. Jeśli jednak nie i będzie ode mnie ktoś lepszy, to w porządku, wtedy jest to zrozumiałe, że on startuje. Mam również nadzieję, że w końcu zostanie zdjęta ze mnie łatka zawodnika jednego toru. Po to m.in. zdecydowałem się na zmianę klubu. Chcę poznawać nowe tory, nauczyć się nowych rzeczy.
Wrócę jeszcze do nowych tłumików, które w minionym sezonie narobiły sporo szumu. Ty na początku sezonu doznałeś kontuzji. Jej przyczynę też upatrywano właśnie w nowych tłumikach. Powiedz, porozumiałeś się już z ową nowinką?
- Ciężko powiedzieć. Miałem na nich dobre występy, ale przeplatałem je słabymi. To, że doszedłem z nimi do porozumienia powiem dopiero wtedy, gdy będę jeździł równo na dobrym poziomie. Na ten moment jestem delikatnie pokrzywdzony. Wiele w minionym sezonie nie startowałem, a moi koledzy mieli okazję poznać nowe tłumiki. Gdy wróciłem na tor to na testy nie miałem już zbyt wiele czasu. Mam nadzieję, że nadchodzący sezon zacznie się dla mnie tak jak dla każdego i będę mógł spokojnie dopracować ustawienia sprzętu. Liczę, że znajdę ustawienie takie, które pozwoli mi być szybkim ze startu i na trasie.
Jak właściwie czujesz się po tej poważnej kontuzji (złamanie nogi - dop.red.)? Czy nadal przechodzisz rehabilitację? Jak to obecnie wygląda?
- Rehabilitację już zakończyłem. Rozpocząłem przygotowania kondycyjne do sezonu. Jest to również jeden z etapów, który wzmacnia moją nogę. Pracuję bardzo ciężko i intensywnie. Szczerze przyznam, że myślałem, że będzie gorzej i np. wykonywanie niektórych ćwiczeń, czy innych elementów przygotowania będą sprawiały mi więcej trudności, ale na szczęście mi to nie przeszkadza. Po sezonie 2012 planuję poddać się operacji usunięcia metalowych części, które mam w nodze.
Jak twoja baza sprzętowa? Dużo pozmieniałeś?
- Jeśli chodzi o motocykle to w zasadzie wszystko będę miał nowe. Bardzo mocno skupiam się na silnikach i robię solidne zakupy. Mam nadzieję, że trafię na sprzęt, który będzie bardzo szybki i pozwoli mi na skuteczną walkę na torze.
"Zengi" w sezonie 2012 będzie reprezentował Włókniarza Częstochowa
Co sądzisz o częstochowskim składzie? Niedawno mówiłeś, że wierzysz, że Włókniarz pojedzie o coś więcej niż o utrzymanie. Zaatakujecie play-offy?
- Bardzo bym sobie tego i Włókniarzowi życzył. Jeśli dostaniemy się do play-offów to będziemy bardziej spokojni i wtedy możemy pokusić się o coś więcej. Nie chciałbym, aby stało się tak, że walczylibyśmy o utrzymanie w barażach, co w Częstochowie miało miejsce przez ostatnie dwa sezony. W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że zawsze przy tych okazjach kibicowałem Włókniarzowi…
Z powodu?
- Zawsze miałem sentyment do Częstochowy i dlatego też chciałem tutaj trafić.
Ale na czym polega ten sentyment?
- Fajni ludzie tu są po prostu. Może dlatego? Fajny tor, na którym zawsze wiele walki, żywiołowo reagująca publiczność, ludzie w klubie. Mnóstwo dobrych elementów. Z Częstochową zawsze miałem dobre skojarzenia. Kiedyś chociażby byłem na turnieju w piłkę nożną, gdy żużlowcy mierzyli się z bokserami i wspominam to bardzo sympatycznie.
Wtedy błędnie napisano twoje nazwisko na koszulce (Zęgota - dop.red.) (śmiech)
- No tak było (śmiech). Ale to w żaden sposób mnie nie skrzywdziło. Po prostu tak wyszło. Nie byłem może jakąś znaną postacią i dlatego. Tak jak mówiłem, fajne chwile spędziłem w Częstochowie, aczkolwiek nie były one długie. Włókniarz kojarzy mi się dobrze, chciałem tutaj trafić i jestem pozytywnie nastawiony przed nadchodzącym sezonem.
Bodajże 21 stycznia Sławomir Drabik organizuje Galę Lodową. Może wpadniesz jako nowy zawodnik Włókniarza?
- Nie mówię nie. Do tej pory się nad tym nie zastanawiałem, bo w sumie to dowiaduję się o tym teraz od was, ale jeśli dostanę propozycję od Sławka (Drabika - dop.red.) to nie wykluczam, że z niej skorzystam. Myślę, że nie będzie to kolidowało z moim grafikiem przygotowań do sezonu.