Nowo kreowane władze potrzebowały zaledwie kilku dni, by poukładać finansowo częstochowski klub. Minęło zaledwie dziesięć dni od momentu, gdy do głosu we Włókniarzu doszła firma KJG Company, a klub zdążył spłacić wszystkie zadłużenia i dodatkowo zbudować ciekawy zespół. Starania działaczy docenił Polski Związek Motorowy i w piątek Włókniarz uzyskał warunkową licencję na starty w przyszłym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Mówi się, że to święte miasto i coś w tym jest. Władze miasta nam pomogły, ale przede wszystkim wielkie podziękowania należą się KJG Company, która dołożyła wiele wysiłku, serca i przede wszystkim pieniędzy, bo to było najważniejsze w tym wszystkim. Władze PZM-otu zobaczyły, że jesteśmy nową ekipą i podejrzewam, że dlatego dali nam niepodważalnie ten najważniejszy dokument - mówi świeżo upieczony prezes klubu, Marek Polaczek, którego podczas piątkowej konferencji oficjalnie na swojego następce namaścił Marian Maślanka.
Przed szarganym problemami Włókniarzem zarysowały się wreszcie lepsze perspektywy, choć nowe władze zdają sobie sprawę, że to dopiero początek drogi i przed nimi wiele wyzwań. - Jesteśmy w tej chwili na "zero". Podpisujemy nowe kontrakty i załatwiamy nowe pieniądze. Czekamy na nowych sponsorów i wtedy będziemy działać - zapowiada Polaczek.
W piątek oficjalnie zapięto na ostatni guzik również skład częstochowskiej ekipy na nowy sezon. W przyszłorocznych rozgrywkach z lwem na plastronie zobaczymy Grzegorza Zengotę, Mirosława Jabłońskiego, Rafała Szombierskiego oraz Sławomira Drabika, którzy dołączyli tym samym do Grigorija Łaguty, Daniela Nermarka oraz Chrisa Harrisa, który kontrakt podpisał w czwartek. Takie zestawienie z pewnością gwarantować będzie nie lada emocje, bo każdy spośród zawodników częstochowskiego klubu wyróżnia się walecznością i nieustępliwością na torze. - Skład jest silny i mam nadzieję, że będziemy walczyć. Wszyscy zawodnicy są młodzi, uśmiechnięci i chcą jechać. Są do tego niesamowitymi walczakami - przekonuje prezes. W kręgu zainteresowań klubu był również Robert Miśkowiak. Były zawodnik Lechmy Poznań nie znalazł jednak uznania w oczach częstochowskich działaczy. - Były jakieś rozmowy, ale nam tym się skończyło. Trzeba rozmawiać z wieloma zawodnikami, by zbudować zespół. Trzeba zobaczyć kto do kogo się dopasuje. Postawiliśmy wspólnie na inną koncepcję - dodaje prezes Włókniarza.
Nowy zarząd nie wywiera na nowo zbudowanym zespole większej presji. W pierwszej kolejności działacze myślą o spokojnym utrzymaniu w gronie najlepszych. - Najważniejsze jest dla nas, abyśmy się spokojnie utrzymali. A co wywalczymy więcej, to będzie tylko na plus - kończy Marek Polaczek.
Idzie nowe w częstochowskim klubie