Grzegorz Zengota przed sezonem 2012 pierwszy raz w swojej karierze zmienił klub w polskiej lidze. Zamienił macierzysty Stelmet Falubaz Zielona Góra na częstochowski Dospel Włókniarz. Od początku tegorocznych rozgrywek Zengota spisuje się dobrze w nowym środowisku - po sześciu spotkaniach "Zengi" legitymuje się średnią równą 1,613 pkt/bieg. 24-latek zawiedziony jest jednak porażką z Unibaksem Toruń. - Na pewno porażka na własnym obiekcie 38:52 nie przynosi nam chluby, chcieliśmy pokusić się o zwycięstwo i sprawić miłą niespodziankę i kibicom, i nieobecnemu dzisiaj Griszy. Niestety po raz kolejny zawiedliśmy, co prawda staraliśmy się, robiliśmy co mogliśmy i chyba było widać, że walczyliśmy. Nie udało się jednak wygrać. Za dwa tygodnie czeka nas spotkanie ze Spartą Wrocław, wróci już w nasze szeregi Grisza i będziemy odpowiednio do tego spotkania zmobilizowani - zapewnił wychowanek klubu z Zielonej Góry.
Osłabiony Włókniarz długo stawiał w niedzielnym meczu opór gościom z Torunia. Po 10. biegu wynik spotkania był remisowy - 30:30 i wydawało się, że częstochowian stać na sprawienie niespodzianki i pokonanie faworyzowanego rywala. W końcówce pojedynku podopieczni trenera Jana Ząbika odskoczyli jednak Włókniarzowi i pewnie zwyciężyli w całym meczu. - Do pewnego momentu wynik był dla nas korzystny, było po 30 i wydawało się, że możemy to spotkanie wygrać nawet bez Griszy w składzie. W końcówce meczu spasowałem się dość dobrze z torem, jechało mi się fajnie, niestety później dotknąłem taśmy - zupełnie zresztą niepotrzebnie. Nie chciałem przecież źle, chciałem wygrać ten wyścig a wyszło jak wyszło. Pod koniec spotkania jednak torunianie nam odskoczyli i było po wszystkim - powiedział Grzegorz.
Przed pojedynkiem z toruńskim Unibaksem kierownictwo Włókniarza zdecydowało o zmianach w przygotowaniu nawierzchni. Wcześniej wiele zarzutów było kierowanych pod adresem trenera Janusza Stachyry, dlatego doświadczonego szkoleniowca zastąpił Sławomir Drabik. Czym zatem różnią się obie szkoły przygotowywania nawierzchni? - Nie chciałbym porównywać tego, jak tor przygotowuje trener Stachyra, a jak robi to Sławek Drabik. Na pewno dzisiaj tor był taki sam, jak na ostatnich treningach, jednak przyjechali torunianie i pokrzyżowali nam plany. Stwierdzili, że nawierzchnia jest niebezpieczna, jest źle przygotowana i sędzia przychylił się po ich namowach do ubijania toru. Wyjechało kilka busów, które kilkadziesiąt minut utwardzały nawierzchnię. Odebrało nam to na pewno atut własnego toru, przy czym nie chciałbym używać jakichś mocnych słów, sędzia tak zadecydował i nawierzchnię trzeba było ubić. To, czy robiono to polewaczką, naszymi busami, czy busami zawodników z Torunia, nieważne, nie warto tego komentować.
Najbardziej o ubijanie częstochowskiego owalu nalegał Ryan Sullivan. Zachowanie byłego zawodnika Włókniarza bardzo zdziwiło i zniesmaczyło jednego z menedżerów częstochowskiego klubu - Sławomira Drabika (szerzej o tym pisaliśmy tutaj). Również Grzegorz Zengota uważa, że tor w zupełności nadawał się do jazdy. - Rzeczywiście Ryan był tą osobą, której najbardziej zależało na kosmetyce tego toru i poprawie jego stanu, kiedy tak naprawdę tor był dobry. Jeszcze Chris Harris trenował dzisiaj, kiedy było jeszcze bardziej przyczepnie i mokro i nic się nie działo złego - płynnie pokonywał łuki na pełnej prędkości. Sędzia był bardzo nastawiony na to, by przygotować równą nawierzchnię - zakończył "Zengi"