Emma Richardson dla SportoweFakty.pl: Tu nie chodzi o pieniądze

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Emma Richardson przesłała do redakcji SportoweFakty.pl oświadczenie, w którym chciałaby wytłumaczyć wszystkim fanom sytuację związaną z pieniędzmi za memoriał swojego męża.

Emma Richardson uważa, że dostała od PGE Marmy zbyt mało pieniędzy za memoriałowy turniej pamięci jej tragicznie zmarłego męża - Lee Richardsona.

Żona Brytyjczyka wysłała do naszej redakcji specjalne oświadczenie, którego treść prezentujemy poniżej.

Treść oświadczenia:

Byłam bardzo zawiedziona, że nie usłyszałam bezpośrednio z ust Marty o tym, że Lee zmarł na torze, jeżdżąc dla klubu z Rzeszowa. Po raz pierwszy rozmawiałam z Martą 28 maja, po tym jak napisałam do niej e-maila, w którym zapytałam, dlaczego nie otrzymałam od niej żadnej wiadomości. W e-mailu jaki od niej otrzymałam, przeczytałam, że zaprasza mnie razem z chłopcami na tydzień do Rzeszowa. Zapewniono mnie, że opłaty za hotel oraz bilety lotnicze zostaną pokryte. Trzy zaległe faktury zostały zatem wysłane do Marty.

Kiedy przeglądałam pisma Lee i e-maile, spotkałam się z trzema smutnymi listami jakie Lee wysłał do Marty. Lee przechodził wówczas przez bardzo trudny okres. Z powodu problemów z silnikami, nie zdobywał punktów. Lee przepraszał w nich za swoje słabe występy. Prosił nawet o czas bez jazdy, który poświęciłyby na dojście do ładu ze swoim sprzętem.

Do Marty wysłałam kilka e-maili dotyczących płatności, ale nie było od niej żadnej odpowiedzi. 22 lipca poleciałam do Polski by spotkać się z nią i omówić sprawy kont firmy, które mają zostać zamknięte. Wszystkie formalności musiały być sfinalizowane. Podczas spotkania żużlowego, które odbyło się w ten sam dzień (22 lipca), nie czułam się mile widziana i zostałam pozostawiona sama sobie. Udaliśmy się więc się na trybuny, gdzie zostałam ciepło przywitana przez kibiców. Gdy byliśmy na miejscu, mogliśmy usłyszeć głośne: "Lee Lee Richardson!" Kibice przychodzili do mnie i dziękowali za przyjazd. Otrzymałam od fanów bukiet kwiatów, a chłopcy dostali koszulki. Powiedziano mi, że koszulki z podobizną Lee były sprzedawane i że za jakiś czas otrzymam czek z kwotą jaką udało się zebrać. Zapłata i faktury zostały przysłane tydzień później.

Po raz kolejny, bez żadnej informacji od władz klubu, jeden z kibiców powiedział mi, że zorganizowany będzie memoriał Lee w Rzeszowie. Sekretarka Marty skontaktowała się ze mną 16 sierpnia i poinformowała mnie, że spotkanie żużlowe odbędzie się 1 września. Jednocześnie zostałam na nie zaproszona razem z osobą towarzyszącą. Mieliśmy przylecieć 31 sierpnia, a podróż powrotna miałaby miejsce 2 września. Loty i hotel będą zorganizowane przez włodarzy i zostanie to opłacone. Nie chciałam przylecieć tylko z jedną osobą, chciałam być w Rzeszowie z rodziną. Chłopcy byli bardzo zawiedzeni, że nie zostali zaproszeni. Bardzo chcieli przyjechać do Rzeszowa po raz ostatni, by spotkać się z fanami i za wszystko im podziękować.

Bezpośrednio przed memoriałem podziękowałam wszystkim zawodnikom i kibicom. Były to dla mnie ciężkie chwile, z mnóstwem emocji, ale wiedziałam, że jestem im dłużna za to wszystko co zrobili i za to, że tak bardzo wspierali Lee. Podczas zawodów nie czuliśmy się jednak mile widziani i staliśmy w rogu, aż do momentu, w którym pan Maciek znalazł dla nas stolik i dwa krzesła. Podczas przerwy wraz z Craigiem (bratem Lee) i chłopcami poszłam na trybuny gdzie osobiście chciałam podziękować kibicom. Po zawodach zabrano nas z powrotem do hotelu na obiad.

Marta uważa, że nadużyliśmy jej gościnności, ale mogę wszystkich zapewnić, że zapłaciliśmy za koszty podróży powrotnej (która odbyła się 2 września) jeszcze przed odlotem. 3 września otrzymałam od sekretarki Marty e-maila, w którym poinformowała mnie, że Marta zamierza napisać e-mail bezpośrednio do mnie i podziękować za przyjazd. Powiedziano mi także, że pieniądze z zawodów zostały podliczone i niedługo zostaną mi wysłane. 21 września otrzymałam e-maila z wiadomością, że pieniądze nadal są liczone i że zostaną wysłane pod koniec miesiąca. Po tym, jak nie dostawałam od nich żadnych informacji, 4 października wysłałam e-maila z zapytaniem czy mają jakieś problemy i czy mają dla mnie jakiekolwiek wiadomości w związku z pieniędzmi. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, więc dzień później wysłałam kolejny e-mail, bo pomyślałam, że tamten mógł nie dojść. Do 10 października nadal nie było z nimi żadnego kontaktu, więc napisałam po raz kolejny.

24 października w końcu otrzymałam e-mail, w którym napisano, że Marta zamierza wysłać mi kwotę 42 955 zł oraz pokryje koszty lotów. Nie otrzymałam jednak żadnego e-maila, w którym pytanoby o numery konta, bo pewnie Marta dysponowała numerami z faktur, które otrzymała w lipcu. Całą korespondencję z Martą zachowałam razem z potwierdzeniami, by udowodnić swoją obronę. Powiedziano mi, że Marta ma spotkać się z prawnikiem i księgowym, by dowiedzieć się jak można w najlepszy sposób wysłać mi zgromadzone pieniądze. W poniedziałek 25 października otrzymałam przelew bankowy w wysokości 34 794 zł.

Przyjazd do Rzeszowa na memoriał mojego męża nie miał nic wspólnego z pieniędzmi. Żadna kwota nie jest w stanie zastąpić wspaniałego człowieka jakim był Lee. Mój mąż, ojciec moich dzieci, był wspaniałym człowiekiem pod każdym względem. Zarówno na torze, jak i poza nim Lee był prawdziwym profesjonalistą i jestem głęboko zawiedziona, że jego nazwisko jest teraz mieszane z błotem.

Otrzymałam od przyjaciela kilka linków i dowiedziałam się, że na memoriale było około 6500 widzów, z których każdy zapłacił 25 zł za bilet. Przychód wyniósłby zatem 162 500 zł. Ja otrzymałam 34 794 zł. Tu nie chodzi jednak o pieniądze. Jestem jedynie zaniepokojona o kibiców, którzy pokazali wspaniałe wsparcie i ogromną hojność, za którą po prostu mogli zostać oszukani. Osobiście czuję, że nie powinnam ganiać się za pieniędzmi i stawkami od Marty. Muszę wspierać swoje dzieci i martwić się ich losem. Jest mi bardzo przykro i jestem smutna, że muszę to wszystko pisać, by się wytłumaczyć. Przechodzę obecnie przez bardzo trudny czas, w pojedynkę wychowuję trójkę synów i muszę zmierzyć się z tym, że mój mąż już nigdy nie wróci do domu. Codziennie muszę tłumaczyć mojemu 3-letniemu synkowi gdzie jest teraz tatuś, muszę finalizować sprawy spadkowe z radcami prawnymi oraz mam do czynienia z księgowym, razem z którym muszę zakończyć działalność firmy męża. Na dodatek prowadzę dom z dwójką dzieci, które co noc płaczą przed snem.

Emma Richardson

Źródło artykułu:
Komentarze (15)
avatar
Lubelski Motor
4.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A gdzie w tym wszystkim jest Lee[*]  
avatar
Bawarczyk
3.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Na pewno nic sie nie stalo, a Emma ma jakies urojenia !!!(sarkazm) Polacy nic sie nie stalo !!!! Ps: Taki jest poziom kultury KRAWACIARZY (w tym przypadku Krawaciarki Poltorak) polskiego zuzla! Czytaj całość
avatar
ermol
2.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jaszcze zastanawiam się nad taką sytuacją. Jeśli faktycznie pani Emma, poszalała sobie w trakcie ostatniego jej pobytu w Polsce. (o ile jest to prawdą). A pani Marta widziała to, to wcale bym s Czytaj całość
Gdańsk
2.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może ktoś mi wytłumaczyć ten fenomen fragmentu, który został tu przytoczony. Skoro zawodnicy jeździli za darmo, to, jaki dochód chcieli przeznaczyć dla rodziny Lee.  
avatar
Penhal
2.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
1 września na torze w Rzeszowie odbędzie się Memoriał Eugeniusza Nazimka i Lee Richardsona. Cały dochód z imprezy przeznaczony zostanie rodzinie tragicznie zmarłego Brytyjczyka. - 1 września to Czytaj całość