Robert Terlecki: Gdybyśmy przegrali w Lublinie lub w Ostrowie, to bym się martwił

Mimo porażki gdańskich żużlowców w Rawiczu, Robert Terlecki nie robi z tego wielkiej tragedii. Ma świadomość, że wynik tego spotkania nie będzie się liczył w końcowym rozrachunku.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk przegrał w niedzielę z Kolejarzem Rawag Rawicz różnicą jedenastu punktów. - Ten wynik odebrałem ze smutkiem, ale należy pamiętać, że jechaliśmy trzema juniorami. Pojechał Dominik Kossakowski, który zadebiutował w lidze. To była decyzja trenera i menedżera, że chcą dać mu szansę. Kiedy mu to umożliwiać, jak nie teraz? Nie udało się, ale drużyna nie była skonsolidowana, gdyż brakuje nam kapitana. Chcieliśmy aby odpoczął, bo zdrowie jest priorytetem i musi się kurować na ważniejsze spotkania. Musimy popracować przez kolejny tydzień i wszystko będzie dobrze - powiedział Robert Terlecki w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl

Prezes gdańskich żużlowców twierdzi, że z niedzielnej porażki nie należy robić tragedii. - Wcale nie uważam, że nie przystoi nam przegrywać gdziekolwiek. Sport jest sportem i każdy wynik może się zdarzyć. Nie musimy wygrywać z tego tytułu, że jesteśmy GKS-em Wybrzeże. Nikt nie mówił, że wygramy każde spotkanie. Celem jest po prostu awans - zauważył Terlecki. - Obecnie jesteśmy na drugim miejscu w tabeli i nie ma co szukać dziury w całym. Na pewno jest to moment gorszej dyspozycji, ale brakuje nam kapitana, który jest na chorobowym. Musi odpoczywać, żeby z jego płucami wszystko było dobrze. Gdybyśmy przegrali w Lublinie lub w Ostrowie Wielkopolskim, to bym się martwił. Punkty z meczu z Kolejarzem Rawag nie mają większego znaczenia. Taki jest układ rozgrywek - twierdzi.

Czy oznacza to, że gdańszczanie pojechali w Rawiczu na pół gwizdka? - Może nie potraktowaliśmy tego meczu jak sparing, ale był to taki moment, w którym Dominik Kossakowski mógł pojechać. Gdzie miał pojechać, jak nie teraz? Musi zacząć się objeżdżać, bo w przyszłym sezonie będzie naszym podstawowym juniorem. Niestety Renat Gafurow miał gorszy dzień i do tego przytrafiły mu się taśma oraz wykluczenie. Szkoda, że po raz kolejny wyprzedzany na dystansie był Marcel Szymko - martwi się prezes.

W ostatnim czasie wyszło na jaw, że gdańszczanie mają problemy z płaceniem zawodnikom na czas. Jak się okazuje, sytuacja jest już stabilna. - Jest całkiem nieźle. Pojawiają się kolejne wypłaty i znajdują się następne pieniądze. Ostatnie dwie porażki, to nie jest problem finansów, a słabszej formy. To półmetek sezonu, trzeba było przejrzeć sprzęt i myślę, że po prostu nasi zawodnicy nie trafili odpowiednio z remontami. Ja się w ogóle nie denerwuję. Nie był to mecz o wszystko. Przegraliśmy, ale to spotkanie nie będzie się liczyło w końcowym rozrachunku - przypomniał Terlecki.

W sobotę potwierdziło się, że Gdańsk będzie miejscem rozgrywania pierwszego finału Indywidualnych Mistrzostw Europy. - Przed promotorem dużo roboty. My jesteśmy gospodarzami i mamy organizować turniej, jednak nie wzięliśmy żadnej odpowiedzialności finansowej za tę imprezę. Nie oznacza to oczywiście że nie chcemy aby ta impreza wypaliła, bo jest to prognostyk przed pojawieniem się żużla na PGE Arenie Gdańsk. Mam pewne pomysły, ale promotor, czyli firma One Sport Marketing musi podejść do tego merytorycznie i widzieć sens inwestycji. Obecnie mamy masę nowych kibiców z całego województwa i trzeba im pokazać tę pierwszą tego typu imprezę w skali świata, która będzie się różniła od Grand Prix - uważa sternik czerwono-biało-niebieskich.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×