Grzegorz Drozd: Epoka bez wąsów
Idzie nowe?
Jesienią 2006 roku doszło do kolejnych wyborów we władzach GKSŻ. Na przewodniczącego wybrano przedstawiciela młodego pokolenia, działacza rodem z Ostrowa, Piotra Szymańskiego. Na efekty długo nie było trzeba czekać. Już na wiosnę odbyła się I Gala Sportu Żużlowego właśnie w Ostrowie. Ówczesna kondycja finansowa ostrowskiego klubu była bardzo silna i tamtejsi działacze chętnie angażowali się w różne projekty. Obok sympozjum "Dokąd zmierza polski sport żużlowy?", kulminacyjnym punktem Gali było przedstawienie sylwetek reprezentantów. W ostrowskim kinie "Komeda" zjawił się komplet 25 wybrańców nowego sztabu szkoleniowego. Tercet trenerski tworzyli Marek Cieślak, Piotr Żyto i Mirosław Kowalik. - Interesuje mnie tylko złoto i nie boję się tego powiedzieć - twardo deklarował Cieślak. Ogólnie po ostrowskim spotkaniu dało się odczuć powiew świeżości w działaniach GKSŻ i nawet Tomek Gollob po kilku latach przerwy ogłosił, że znów podejmuje wyzwanie, aby zostać najlepszym. - Mamy nadzieję, że zapoczątkowaliśmy proces promocji i działań marketingowych w sporcie żużlowym oraz kreowanie pozytywnego wizerunku w mediach - mówił jeden z organizatorów, Maciej Kmiecik.
Wojna polsko-duńska
W lipcowy przepiękny wakacyjny dzień w 2007 roku na wypełnionym po brzegi leszczyńskim "Smoku" polska husaria w twardym i zaciętym boju pokonała znakomity duński skład i sięgnęła po złoto. W składzie znów pojawił się Rune Holta i należał do głównych bohaterów naszej drużyny. Radości nie było końca. Podczas tej imprezy narodził się stary-nowy Tomasz Gollob, który ponownie wrócił na sam szczyt popularności i adrenaliny walki o największe cele w decydujących wyścigach. Cały skład polskiej ekipy wraz z mechanikami i nowymi fachowcami-opiekunami kadry został wyposażony w jednolite biało-czerwone stroje, co dodatkowo miało zmobilizować i scementować drużynę. Standardy i wizerunek kadry stawały się coraz lepsze.
W 2008 roku finał odbył się w duńskim Vojens. Faworyt mógł być tylko jeden: najmocniejsza drużyna świata - Dania. Mimo przewagi własnego toru rywala Polska stoczyła pasjonujący bój z ekipą Nickiego Pedersena. Ostatecznie skończyło się na drugim miejscu. Wielu fachowców podkreślało, że to większy sukces niż dwa poprzednie złote medale wywalczone na krajowych stadionach i jeden z najcenniejszych triumfów w historii występów Polaków w mistrzostwach świata. Po turnieju w Vojens zbudowaliśmy opinię czołowej reprezentacji, którą ugruntowaliśmy kolejnym złotym medalem wywalczonym w dramatycznych okolicznościach sportowo-pogodowych na torze w Lesznie. Tuż przed odwołanymi sobotnimi zawodami dokonała się historyczna chwila. Firma Nice została pierwszym oficjalnym głównym sponsor reprezentacji. Uroczystość odbyła się kilkaset metrów od obiektu Unii Leszno w siedzibie miejscowej filii firmy. Na podniosłe przemowy i toasty nie było czasu, bo w boksach już grzały się maszyny. Na zawody z powodu ulewy trzeba było jednak dłużej poczekać. Pierwszy wyścig ruszył równo z niedzielną sumą. Zawody odjechano na przemian w słońcu i w błocie. Tomek Gollob zmazał plamę po nieudanych występach tego dnia i w ostatnim wyścigu przypieczętował złoto dla Polaków. - Umorusani, ale szczęśliwi. Tworzymy historię. To najlepszy rozdział polskiego żużla. Jestem dumny, że mogę być jego częścią - mówił Piotr Szymański. - W końcu wygrali Polacy - ripostował nieco złośliwie Leigh Adams. W drużynie bowiem zabrakło miejsca dla Rune Holty. - Marek Cieślak, to najlepszy motywator na świecie - rozpływał się w komplementowaniu coacha, kapitan Gollob.
Wojny polsko-duńskiej nie było końca. W 2010 roku znów na torze w Vojens doszło do prawdziwej bitwy. Znów obronną ręką wyszli Polacy, którzy w końcówce ubiegli gospodarzy. Skład Polaków w 2010 roku należał do jednego z najmocniejszych w historii drużynowych mistrzostw świata. Polską ekipę można było określić mianem drużyny marzeń. W składzie znalazła się trójka gwiazd z top 4 cyklu Grand Prix, a także najlepszy ligowy zawodnik świata, Janusz Kołodziej. Skład uzupełniał Adrian Miedziński. Na konferencji prasowej uradowani Polacy paradowali w koszulkach z logo Supermena. Budował się team spirit. Rok później, w Gorzowie, Polska wywalczyła hat-trick. Do grona głównych sponsorów dołączyła firma Enea. Po pechowym i pełnym kontuzji sezonie 2012, w ubiegłym roku w czeskiej Pradze odzyskaliśmy tytuł. Ponownie - który to już raz - po walce z Duńczykami.
Wygrać wszystko
Odpowiedział Marek Cieślak zapytany o cele kadry na nadchodzący sezon na niedawno zakończonym zgrupowaniu naszej reprezentacji w Zakopanem. Odpowiedź Cieślaka jest najlepszym określeniem gdzie znajduje się polski żużel. Dziś nikt nie mówi o tym, aby nie bać się celów. Żeby utrzymać się w którejś tam grupie, czy nie dać plamy. Nikt nie rachuje szans w oparciu o to, gdzie odbędą się mistrzostwa i gdzie pojedzie finał. Polska jest faworytem numer jeden. W każdych rozgrywkach. Seniorów, juniorów, drużynowych, parowych i indywidualnych. Na marginesie trzeba przyznać, że w ostatnich kilku latach rożnego rodzaju konkurencji na szczeblu światowym i europejskim znacznie przybyło, co jeszcze w większym stopniu ugruntowuje polską hegemonię.
Złota era wciąż trwa. Zmiany, które zachodzą w kadrze za kadencji Piotra Szymańskiego i Marka Cieślaka są wyraźnie odczuwalne. Trener Cieślak zerwał w końcu z wizerunkiem menedżera, który boi się podejmować trudne decyzje. Nie wybiera kandydatów w oparciu wyłącznie o twarde wyniki, co było nagminne u poprzedników. Równie ważne jest u niego wyczucie aktualnej formy, a nie lista sukcesów w CV zawodnika. Lubi stawiać na młodzież. Ale dlatego, że chce, a nie dlatego, że ktoś mu odmawia. Dzisiaj nikt Markowi Cieślakowi nie odmówi startów w reprezentacji. Wcale nie dlatego, że za absencję grozi kara. Każdy zawodnik chce w niej startować, ponieważ występy w kadrze to prestiż. Nikt nie odmawia przyjazdu na zimowe zgrupowania, a co dopiero udziału w zawodach. To niewątpliwy sukces nas wszystkich, którzy wspierają naszą kadrę: zawodników, działaczy, trenerów, sponsorów, kibiców i dziennikarzy. Wszyscy mają świeżo w pamięci biało-czerwone wulkany kibiców w Gorzowie i Lesznie. To ogromny kapitał, którym nie może poszczycić się żadna inna żużlowa nacja. W jego wyniku udało się powrócić do tradycji test-meczów, które w pewnym momencie zupełnie zanikły. W 2011 roku rozegrano w Toruniu pojedynek Polska - Reszta Świata. Rewanż odbył się w Gorzowie. Plany i cele reprezentacji są coraz bogatsze i atrakcyjne. - W tym sezonie planujemy odjechać aż pięć spotkań międzypaństwowych - deklaruje GKSZ. Żużlowa reprezentacja Polski, to dzisiaj marka, wokół której można robić atrakcyjne widowiska sportowe.
Od Gorzowa do Gorzowa
W lipcu 1990 roku w Gorzowie na drużynowych mistrzostwach świata było smutno, szaro i posępnie. Na małym postkomunistycznym pustawym stadioniku odbył się pogrzeb polskiego żużla. Nasi żużlowcy-amatorzy wyglądali jak sportowcy zamierzchłej epoki: powolni, przegrani, na marnym sprzęcie i z wąsami pod nosem, bo aż trzech miało małyszowego stajla (Krzysztof Okupski, Jan Krzystyniak, Ryszard Franczyszyn).
W lipcu 2011 roku w Gorzowie na drużynowych mistrzostwach świata odbyło się wielkie polskie święto na pięknym rozbudowanym obiekcie, wypełnionym po brzegi biało-czerwonym tłumem. Zawodowcy znad Wisły zdobyli mistrzowski tytuł, a Poland Team pod każdym względem był profesjonalny, i nikt oczywiście nie nosił wąsów.
Grzegorz Drozd
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>