Powrót do zdrowia - najcenniejsze trofeum do zdobycia. Historia Kamila Cieślara

Malwina Pawlaszczyk
Malwina Pawlaszczyk
- Z doświadczenia wiem, że żużel nie jest sportem mało urazowoym. Jeżdżąc nie zdawałem sobie sprawy jakie niesie to ze sobą konsekwencje. Z resztą nie każdego dnia ktoś na torze łamie kręgosłup. Doskonale pamiętam wypadek. W karetce myślałem o tym, jak dobrze przygotować się na zawody w Gorzowie. Z resztą po pierwszej operacji wszystko było dobrze, miałem wyjść po tygodniu. Gdyby nie niedopatrzenie lekarzy, może wszystko potoczyłoby się inaczej - mówi zawodnik.

Od samego początku po makabrycznym wypadku u boku Kamila była jego rodzina. To ona przez każdą dobę wspierała zawodnika i dodawała mu otuchy. Ogromnym zaskoczeniem dla samego żużlowca był list młodszego brata, który pojawił się w mediach. W rozmowie z naszym serwisem Kamil zdradził, że dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, ile warci są jego bliscy.

22-latek od ponad trzech lat walczy o powrót do normalnego życia. Każdego dnia odbywa kilkugodzinne rehabilitacje. Sam mówi, że ćwiczenia te są niezwykle męczące, jednak drobne efekty, jakie każdego dnia stają się widoczne, są jego motorem do działania i dalszej pracy.

Nie da się ukryć, że zabiegi, jakie przechodzi zawodnik wiążą się z ogromnymi kosztami. Cała rodzina żużlowca jest niezwykle wdzięczna działaczom częstochowskiego klubu, sponsorom, a także wszystkim innym, którzy wzięli udział w licytacjach oraz akcjach charytatywnych przygotowanych dla Kamila. A okazji do pomocy było i jest naprawdę wiele - Na początku było bardzo ciężko. Na szczęście wielu ludzi wyciągnęło do mnie pomocną dłoń. I pod względem finansowym i psychicznym.
22-latek od ponad trzech lat porusza się na wózku 22-latek od ponad trzech lat porusza się na wózku
Szczęśliwą chwilą w życiu Kamila Cieślara była wiadomość o zakwalifikowaniu się na leczenie komórkami macierzystymi. O tej innowacyjnej metodzie leczenia zawodnik dowiedział się przypadkiem. Przypadek ten okazał się światełkiem w tunelu. Zabiegi, które zostaną przeprowadzone w czerwcu w Indiach, mogą znacznie poprawić stan zdrowia młodego rybniczanina. Ten szczerze wierzy w regenerację swojego rdzenia kręgowego.

Wypadek całkowicie zmienił życie Kamila. Motocykl żużlowy został zamieniony na wózek inwalidzki, a treningi na rehabilitację. I mimo pomyłek wielu osób, zawodnik do nikogo nie ma żalu.

- Nie jest mi żal tego, co mnie w życiu spotkało. Nie mogę też do nikogo mieć jakichkolwiek pretensji. Jestem pozytywnie nastawiony, bo wiem, że niektórzy mają o wiele gorzej. Sporo ludzi ode mnie odeszło po wypadku, ale układam sobie życie od nowa. Cała ta sytuacja wiele mnie nauczyła - powiedział Kamil Cieślar.

Wychowanek Rybek Rybnik czerpie motywację od takich ludzi jak Rafał Wilk, ale sam zasługuje na miano autorytetu. Chęć walki, skromność i wiara odgrywają fundamentalną rolę w wyścigu, jaki się właśnie rozgrywa i być może niebawem szczęśliwie zakończy. Do ludzi, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji mówi - Wypadek nie jest w stanie w życiu nic przekreślić. Dalej warto marzyć i starać się spełnić te marzenia. Dużo zależy od naszego nastawienia. To, żeby się nie załamywać jest podstawą.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×