Tai Woffinden - fascynująca droga na szczyt. Pierwsza część opowieści Tomasza Lorka

Tomasz Lorek
Tomasz Lorek
"Woffy"… Obywatel świata. Znalazł się wśród elity, ale nie zatracił swojego charakteru. Obok Nickiego Pedersena i Tony’ego Rickardssona, najjaśniejsza postać speedwaya na salonach. Tai Woffinden, a obok Brytyjczyka Laia Sanz, urocza Hiszpanka, gwiazda trialu, jej wielki rodak - Toni Bou, ekspert od freestyle motocrossu - Czech Libor Podmol czy człowiek, który podbił serca Włochów: Antonio Cairoli - siedmiokrotny mistrz świata w motocrossie.

W wieku 23 lat Tai znalazł się w wyjątkowym miejscu na mapie sportów motorowych. Jak to możliwe, skoro w 2002 roku z nudów zrezygnował z oglądania speedwaya i przełączył na kanał o tematyce muzycznej? Pamiętam GP w Sydney, ale sprzed ekranu telewizora. "Johno" (Steve Johnston, były australijski żużlowiec) poprosił mojego tatę, Roba, aby pomógł mu mechanikować podczas GP na Telstra Stadium. Obejrzeliśmy z mamą pierwsze trzy wyścigi GP Australii, ale uznaliśmy, że to niezbyt interesujące i przełączyliśmy na inny kanał! – to dość szokujące wyznanie indywidualnego mistrza świata na żużlu z 2013 roku.

Z drugiej strony to dobrze, bo Tai wolał poznawać speedway empirycznie. Nie znał wyników Marka Lorama i Gary’ego Havelocka w Bradford Dukes, nie studiował namiętnie kariery Davida Norrisa i nie wiedział, że Andy Smith trzy razy z rzędu zdobył tytuł indywidualnego mistrza Wielkiej Brytanii. Za to miał ochotę do wszelakich psot. - Kiedy Tai miał 10 lat nie było tygodnia, żeby nauczyciel nie skarżył się na naszego syna – wspomina Sue, mama "Woffy’ego". - Belfer zwykł mawiać: wasz syn znów zrobił sobie wolne od zajęć. Wagarowicze daleko nie zajadą. Przyznaję, Tai był małym diabełkiem, ale któż z nas nie psocił mając 10 lat? – uśmiecha się znacząco Sue.

Zachodnia Australia, przedmieścia Perth, najbardziej odizolowanego miasta na świecie. Stąd do najbliższego miasta o populacji przekraczającej 100 000 mieszkańców jest aż 2104 kilometrów… Szmat drogi do Adelajdy. Nikogo w Perth to nie przeraża. Pięknie plaże, wiatr, słońce, doskonałe wino, świetne restauracje, futbol australijski, krykiet, netball, koszykówka… - Nie chcieliśmy ruszać się z tak uroczego zakątka. Nie myśleliśmy o powrocie do Anglii, bo w Scunthorpe często padał deszcz. Nie zapomnę słów jednego z nauczycieli, który stanowczo stwierdził, że Tai niczego nie osiągnie w swoim życiu. Pomyślałam: przeprowadzka na Wyspy, ciężka praca i tytuł mistrza świata - to pachniało surrealem - wspomina Sue, mama Taia.

W 2013 roku Woffinden wygrał 30 wyścigów w Grand Prix. 25 razy przyjechał na drugim miejscu, 11 razy mijał linię mety jako trzeci zawodnik, a zaledwie 6 razy przyjeżdżał ostatni. Upadł w Cardiff, zaliczył jednego dzwona w Sztokholmie co zaowocowało wykluczeniem, a raz zrezygnował z walki (w Sztokholmie) kiedy ból po ponownym złamaniu obojczyka okazał się barierą nie do przejścia nawet dla takiego twardziela jak Tai. Kosmiczny rok, ale droga do takiego wyniku była bardziej kręta niż ścieżka wiodąca do wioski plemienia Whadjuk, zamieszkującego przed 40 000 lat tereny dzisiejszego Perth…
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×