Wybrzeże odpuszcza spotkania wyjazdowe

Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk wysoko przegrało z Grupą Azoty Unią Tarnów w 2. kolejce Enea Ekstraligi. Zespół z Gdańska nie podjął w tym meczu walki.

Damian Gapiński
Damian Gapiński

Przed sezonem 2014 Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk wymieniane jest jako główny kandydat do spadku z ENEA Ekstraligi. O ile porażka tej drużyny w Tarnowie nie zdziwiła nikogo, to już jej rozmiary na pewno. Co było przyczyną tak słabej postawy gdańskiej drużyny? - Wszyscy przecież przed sezonem powiedzieli, że nasza drużyna nie odniesie żadnego zwycięstwa w lidze, więc porażka w Tarnowie nie powinna nikogo dziwić. Unia ma specyficzny tor. Nasi zawodnicy nie potrafili sobie z nim poradzić. To byli inni żużlowcy niż w Gdańsku. To nie jest wina tego, że nasz zespół jest słaby. Nie potrafiliśmy dopasować się do tego toru. jedynym, który to zrobił był Leon Madsen - powiedział dla SportoweFakty.pl prezes Robert Terlecki.

Dla obserwatorów spotkania w Tarnowie największym zaskoczeniem było to, że zarówno zawodnicy, jak i sztab szkoleniowy oddali ten mecz bez walki. Trener Stanisław Chomski nie zastosował w czasie meczu zmian, które mogłyby zmniejszyć rozmiary porażki. Prezes Wybrzeża Gdańsk przyznaje, że "odpuszczenie" spotkań wyjazdowych, to celowa taktyka klubu. - Nie wiem kim mieliśmy robić te zmiany taktyczne. W pierwszej serii nie pojechał nikt. Później tylko Leon Madsen. Były ostre rozmowy na temat przełożeń, ale nic nie wychodziło. Już na początku sezonu powiedziałem, że nie mamy środków na to, żeby jeździć na wysokim poziomie i pełnym składem na wyjazdach. Niektóre zespoły zbroiły się na potęgę. Przed sezonem ustalaliśmy, że maksymalny kontrakt ma wynieść 200 tysięcy złotych za podpis i 4500 zł za punkt. W niektórych klubach płaci się trzy, cztery razy tyle. Jeżeli prezesi złamali te ustalenia, to teraz niech płaca. Może to spowoduje, że działacze się zastanowią, czy naprawdę warto. Wyrzucić pieniądze w błoto to nie jest problem - wyjaśnił Terlecki.

Wybrzeże Gdańsk wygraną na inaugurację z Unibaksem Toruń udowodniło, że na własnym torze, może być groźne dla wszystkich zespołów. Siła rażenia drużyny może ulec zwiększeniu, jeżeli polskie obywatelstwo otrzyma Renat Gafurow. W tym przypadku sprawy się jednak komplikują. - Nie chcę tego komentować. Powiem tylko tyle, że pojawienie się publicznie informacji o obywatelstwie dla Renata spowodowało duże problemy. Taka decyzja to dla danego człowieka konsekwencje na całe życie, a już tym bardziej w obecnej sytuacji geopolitycznej. Nic więcej na ten temat nie powiem - zakończył Robert Terlecki.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

 

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×