Żużlowcy o tłumikach: Wrócą najlepsze lata żużla i ułańskie szarże. Może nastąpić przewartościowanie zawodników
Żużlowcy, z którymi rozmawialiśmy zwracają uwagę także na bardzo ważną kwestię, związaną z dopasowaniem silników do tłumików przelotowych. W przeszłości nie było z tym tak dużych problemów, jak w ostatnich latach po wprowadzeniu tłumików zamkniętych. - Nie trzeba być jakimś bardzo doświadczonym mechanikiem, żeby wiedzieć, że jeśli jest przelotowy tłumik, to silnik będzie miał większą moc. Ważną kwestią jest teraz dopasowanie silników do tłumików z przelotem. Trzeba tak dopasować silniki do toru, by kleiły się jak najlepiej. Myślę, że to nie będzie aż takim problemem, jak to było po wejściu tłumików bez przelotu - uważa Michał Szczepaniak.
- Tak jak kombinowaliśmy z ustawieniami pod te tłumiki, które obowiązywały w latach ubiegłych, tak teraz będzie trzeba testować sporo te nowe. Wrócimy na pewno do bazy, która była kilka lat temu, ale czy to się sprawdzi, zobaczymy. Wiadomo, że wszystko idzie do przodu. Zobaczymy, co teraz urodzi się w głowach tunerów, którzy będą te silniki przygotowywać - zastanawia się z kolei Mirosław Jabłoński.Na skutek powrotu do tłumików z przelotem, zmienić się może nie tylko kwestia ustawień motocykli, ale także przygotowanie żużlowych torów. W ostatnich sezonach, głównie z uwagi na wprowadzenie tłumików bez przelotu, przygotowywano tory bardzo twarde. Zawody Grand Prix sporadycznie odbywały się na przyczepnej nawierzchni. Dużo zależeć będzie od tego, jak teraz organizatorzy zaczną przygotowywać tory. Może się bowiem okazać, że na niektórych obiektach, lepiej spisywać się będą tłumiki bez przelotu. - Od kiedy weszły te tłumiki, nawet w Anglii zaczęto przygotowywać trochę twardsze tory. W Polsce także ścigaliśmy się na twardych nawierzchniach. Faktycznie na przyczepnych nawierzchniach bardzo mało się ścigaliśmy w ostatnim czasie, bo po prostu tłumiki bez przelotu na nich się nie sprawdzały - potwierdza Michał Szczepaniak.