Po prostu puszczałem sprzęgło i wygrywałem - rozmowa z Marvynem Coxem, legendą Wybrzeża Gdańsk

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Czyli mimo że macie w Wielkiej Brytanii 31 klubów startujących w Elite League, Premier League i National League, system szkolenia jest do poprawki?

- Dokładnie tak. Młodzi zawodnicy nie zdołają się rozwinąć bez treningów. Jak chcesz być dobry, musisz od najmłodszych lat spędzić życie na motocyklu.

Czy wierzy pan w to, że dzięki aktualnym sukcesom Taia Woffindena, a w przyszłości może i Roberta Lamberta, brytyjski żużel wróci na miejsce, jakie przez lata sobie wypracowywał?

- Mając Taia Woffindena, czy Roberta Lamberta możemy się tylko cieszyć, jednak problemem nie są jednostki a to, że nie ma szerokiej fali za nimi. Jak się spojrzy na Polaków, do reprezentacji można spokojnie powołać dziesięciu zawodników, a i tak niektórzy mogą się czuć pokrzywdzeni, że ich pominięto. Nie będziecie mieli problemów przez najbliższych dziesięć lat patrząc na to, jak spisują się wasi juniorzy. W Szwecji, Danii jest podobnie. Myślę, że w ciągu najbliższych 6-8 lat usłyszymy o młodych Amerykanach. Czy Anglicy również dołączą do tego grona? Nie powiedziałbym. Myślę, że przez najbliższe lata poza pojedynczymi talentami, nie doczekamy się tego.

W Gdańsku ma pan status legendy. Czy jest pan równie rozpoznawalny w Wielkiej Brytanii czy w Szwecji?

- Na pewno jestem rozpoznawalny w Poole i zawsze jak jestem tam na zawodach, to kojarzą mnie kibice i spędzam czas na rozmowach z nimi. Bardzo bym chciał się zawsze spotkać z każdym, kogo znałem podczas jazdy w danym mieście, ale nie zawsze jest to możliwe. Przykładowo do Gdańska przyjechałem na dwa dni i mam bardzo napięty grafik. Nie jest możliwe zobaczenie każdego, kogo by się chciało. Zobaczę się z Markiem Derą, czy z Zenonem Plechem, będę na zawodach i wracam do Szwecji.

Czy chodzi pan na mecze żużlowe w Szwecji?

- Tak, regularnie uczęszczam na spotkania w Vasterviku, gdyż mieszkam tuż obok tego miasta. Na stadion mam dziesięć minut na rowerze, więc nie jest to dla mnie żaden problem. Jak tylko mogę, staram się też śledzić na bieżąco żużel w telewizji, czy poprzez transmisje w internecie. Nigdy nie odpuszczam Grand Prix, czy meczów ligowych.

Żużel się zmienia. Czy tęskni pan za czymś, co było w speedwayu 20 lat temu, a nie ma tego teraz?

- Żużel tak jak każdy inny sport motorowy mocno się zmienia - według mnie na lepsze. Nie da się przełożyć w czasie czegoś, co było wtedy. Wcześniej mocniej liczyła się cała drużyna, a teraz więcej zależy od liderów. Mocno zmieniła się technologia.

Żużlowcy jeżdżą dużo dłużej, niż przed laty...

- Skończyłem w wieku 34 lat, myślę że nie byłbym drugim Gregiem Hancockiem (śmiech). Na pewno już u schyłku kariery nie byłem w takiej formie, jaką miałem dziesięć lat wcześniej. Teraz wszystko się zmienia. Nie brakuje starszych żużlowców, potrafiących jeździć na wysokim poziomie po czterdziestce.

Jak pan powiedział, w latach dziewięćdziesiątych był pan gwiazdą w Polsce, czy w Anglii. W obecnych czasach na pewno byłby pan milionerem, patrząc na zarobki żużlowców...

- Dlatego właśnie przyjechałem do Gdańska zarabiać jako menedżer (śmiech). Pamiętam, że jak przychodziłem do Wybrzeża jako zawodnik, byłem bardzo dobrze przyjęty przez wszystkich w tym klubie i nie mogłem narzekać na ówczesne zarobki. Również w Wielkiej Brytanii jako prowadzący parę potrafiłem sporo wyciągnąć. Jak jednak patrzę na zarobki żużlowców, jestem w szoku. Z jednej strony to fajne i można się dorobić, a z drugiej pojawia się przez to większa presja, która na niektórych może działać demobilizująco. Od obcokrajowców z uznanym nazwiskiem najczęściej wymaga się tego, by zdobywali ponad 12 punktów. Gdy tego nie robią, pojawiają się zarzuty. Presja jest większa, ale i pieniądze. Mocno się to odbija na najmłodszych, którzy mają ogromną konkurencję.
Marvyn Cox, to wciąż legenda Wybrzeża Marvyn Cox, to wciąż legenda Wybrzeża
Czyli porównując z pana czasami, łatwiej jest jeździć będąc uznaną marką, trudniej jest się przebić?

- Młodzież ma bardzo trudno, bo od razu wymaga się od uczących się żużla chłopaków nie wiadomo jakich wyników. W przeciwnym razie nie mogą zarabiać na sprzęt. Podstawą jest dobry motocykl i team. Presja jest ogromna.

Czy myśli pan jeszcze o byciu trenerem żużlowym?

- Nie, przez siedem lat pracowałem w Vasterviku. Zdobyliśmy w tym czasie złoty medal w 2005 roku, a także jeden srebrny krążek i dwa brązowe. To były dobre czasy, ale teraz zajmuję się czym innym. Jestem pracownikiem w elektrowni jądrowej w Oskarshamm i tam się realizuję.

Marvyn Cox urodził się 11 lipca 1964 roku w Whitstable. W 1984 roku został Indywidualnym Mistrzem Europy Juniorów. W latach 1991-96 był żużlowcem Wybrzeża Gdańsk. W tym czasie zdobył 683,5 punktu dla gdańskiego klubu i jeszcze przed startem tego sezonu był najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Wybrzeża. Co ciekawe tyle "oczek" uzbierał w 278 biegach - daje mu to średnią biegową w Polsce równą 2,459! W 1993 roku dokonał niepowtórzonego przez nikogo wyczynu. Pojechał w dziewięciu meczach Wybrzeża i w 46 biegach zdobył 134 punkty i 4 bonusy nie przegrywając z żadnym rywalem! Był on więc autorem awansu Wybrzeża. Startował przez dwa lata w Grand Prix. Po zakończeniu kariery szkolił młodzież i był menedżerem klubu Vastervik Speedway. Jego jazdę wciąż wspomina się w Gdańsku, gdzie ma miano legendy klubu.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy ktokolwiek powtórzy wynik Marvyna Coxa z 1993 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×