Pamięci nieodżałowanego Grzegorza Knappa - kilka dni z życia kibica

Jacek Cholewiński
Jacek Cholewiński
Kibice (pamięci Grzegorza) Podobnych do nas zapaleńców, tych przyjezdnych, spoza Niemiec były setki. Rosjanie, Szwedzi, Czesi, Polacy - wielka rodzina przyjaznych sobie ludzi. Wspólne piwko czy też łyczek czegoś mocniejszego, spożywane cichutko, tak "z rękawa" to normalka. Nikt nikogo nie obraża, nikt nikogo nie szturcha. Cel jest jeden - show must go on - na torze i na trybunach.
Biało-czerwona w Berlinie Biało-czerwona w Berlinie
Mnie przyświecał jeszcze jeden cel. Jako rodowity grudziądzanin musiałem być na stadionie, gdzie swój ostatni wielki międzynarodowy sukces osiągnął Grzegorz Knapp. Okolicznościowa koszulka kupiona wcześniej, by wspomóc materialnie żonę i córki Grzesia, nie dziwiła praktycznie nikogo. Nie dziwiła też czapeczka, flaga i biało-czerwony szalik, mimo że wśród Gladiatorów nie ma już Polaka. Wszyscy tę symbolikę rozumieli bez słów.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×