Kontrowersyjne słowa dawnej gwiazdy. "Na siłę zrobili Polaka mistrzem świata"
Czy aby na pewno? Osądźcie państwo sami w ankiecie zaproponowanej poniżej.
Wracamy do wywiadu.
Kiedy i w jakich okolicznościach zaprzestał pan ścigania?
- W 1982 roku doznałem bardzo ciężkiej kontuzji. Nie dawano mi wtedy większych szans na powrót na tor. Postanowiłem zakończyć karierę zawodnika i zostałem trenerem drużyny z Równego.
W roku 1988 jako coach reprezentacji kierował pan drużyną podczas tournee po Anglii i Australii. Jak odnaleźliście się na australijskich torach? To był dla Rosjan dziewiczy wyjazd?
- W 1998 Ivan Mauger zaprosił nas po raz pierwszy. Poleciałem tam wtedy z Igorem Marko i Wiktorem Gajdymem. W 1990 polecieliśmy już drużyną jako USSR International. W składzie byli Rene Aas, Andriej Korolew, Władimir Trofimow, Wiktor Gajdym, Rif Sajtgariejew, Rinat Mardanszin, Grigorij Charczenko i Oleg Kurguskin. Ścigać się z Kangurami na ich domowych torach to było coś niezwykłego. To była pierwsza tak daleka podróż naszej drużyny. Nadchodziła już pierestrojka, było nam łatwiej uzyskać wszelkie zezwolenia. Nadal mieliśmy wsparcie CAMK i do tego sponsora z firmy "Kamaz". Pamiętam dobrze, że odjechaliśmy 14 meczów na różnych torach. Wygraliśmy siedem razy, był jeden remis i sześć porażek.
Mając doświadczenia lat dziewięćdziesiątych, nie zdołaliście jednak wychować ani jednego zawodnika światowego formatu. Dlaczego?
- Początek dekady przyniósł rozpad Związku Radzieckiego, co poskutkowało wieloma problemami, także w sporcie. Zapaść finansowa sprawiła, że technicznie, mam na myśli jakość sprzętu, cofnęliśmy się przynajmniej o dziesięć lat. Mieliśmy wtedy naprawdę utalentowane pokolenie zawodników, które mogło zawojować świat, ale sam rozumiesz...
Po latach kryzysu doczekaliście się gwiazdy, jaką niewątpliwie jest Emil Sajfutdinow. Jego wyniki to rezultat dobrego poprowadzenia, czy raczej kwestia zainwestowanych pieniędzy?
- Emil to prawdziwa mieszanka. W nim skupił się talent, dobra technika, zaangażowanie i odpowiedzialność. Do tego miał szczęście do dobrych przewodników, menadżerów i sponsorów. To prawdziwy profesjonalista. To samo mogę obecnie powiedzieć o Grigoriju Łagucie. On nie miał takiego wsparcia z zewnątrz, lecz przy dużym talencie i poświęceniu, do wszystkiego doszedł praktycznie sam.
Grigorij, czym się pan obecnie zajmuje?
- Teraz jestem po prostu emerytem. Wykorzystuję jednak każdą okazję, by zobaczyć żużel na żywo. Oczekuję też na każde spotkanie weteranów w Równem. To doskonała okazja powspominać z kolegami stare dzieje.
Dziękuję bardzo za pełną emocji i długą rozmowę. Życzę dużo zdrowia.
Rozmawiał: Jacek Cholewiński
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>