Kokin żałuje straconych punktów. Orzeł nie chciał popsuć gospodarzom święta

W pierwszym meczu finałowym Nice Polskiej Ligi Żużlowej drużyna Lokomotivu Daugavpils pokonała na swoim torze Orła Łódź 47:43. Trener gospodarzy po spotkaniu żałował straconych kilku punktów, dzięki któremu Łotysze mogliby wygrać wyżej.

Eriks Upenieks
Eriks Upenieks
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski

Nikołaj Kokin (trener Lokomotiv Daugavpils): Szkoda, że zgubiliśmy dużo punktów. Maksim Bogdanow zaliczył defekt na prowadzeniu, punkt zgubiony przez Kjastasa Puodżuksa, punkt sprezentowany przez Andrzeja Lebiediewa, no i mamy wynik, jaki mamy. Ale to jest sport, w którym różne rzeczy zdarzają się, jak np. wybuch silnika w trakcie biegu. Nie mogę być niezadowolony z wyniku obcokrajowców. W swoim pierwszym biegu nie wypalił Fredrik Lindgren, nie trafił z ustawieniami, ale jego długo nie było na naszym torze i nic w tym dziwnego nie ma. W dalszej części zawodów zaprezentował się przyzwoicie. Joonas Kylmaekorpi też spisał się zgodnie z oczekiwaniami. Chciałoby się większej zaliczki przed rewanżem, ale w meczach z Łodzią różnie bywało, w tym porażki u siebie i wygrane na wyjeździe. Jestem też zadowolony z postawy naszych juniorów, coraz lepiej prezentuje się Jewgienij Kostygow, nie mam też większych pretensji do Davisa Kurmisa. Wygrał wszystkie swoje starty, na dystansie było gorzej, ale nabierze jeszcze doświadczenia i będzie lepiej. Mimo wszystko jesteśmy nastawieni bardzo poważnie powalczyć za tydzień w Łodzi.

Lech Kędziora (trener Orła Łódź): To było starcie dwóch liderów sezonu. Zawody mogły się podobać publiczności. Te dwie drużyny przez cały sezon zasłużyły i zapracowały sobie na ten finał. Myślę, że stworzyliśmy wspaniałe widowisko, chociaż ten tor był tym razem... taki klasyczny, jak w Daugavpils, zbyt twardy dla nas. Pod koniec zawodów mieliśmy chęć na zwycięstwo, ale nie mogliśmy popsuć gospodarzom święta (śmiech). Mimo wszystko mogę być zadowolony, zawody były ciekawe. Jeśli chodzi o nasz awans do Ekstraligi, to wydaje mi się, że ze strony sportowej już prawie go mamy, ale jak to będzie wyglądało z innej strony, to już zależy nie od nas, tylko od prezesa klubu.

Jakub Jamróg (Orzeł Łódź): Zawody w Daugavpils zazwyczaj mam udane, oprócz tych po zimie w Argentynie, ale wtedy cały sezon był taki. Wychowałem się na bardzo podobnym torze w Tarnowie, dlatego bardzo lubię tutaj przyjeżdżać, pasuje mi tor. Podejrzewałem, że będzie to taki mecz jak w rundzie zasadniczej i tak było. Trzeba było bardzo uważać z ustawieniami, bo chociaż tor był generalnie twardy, to zmieniał się po każdej przerwie. Po pracach toromistrza raz było mokro, raz sucho. Właśnie z tego powodu nie udało się nam przywieźć w ostatnim biegu podwójnego zwycięstwa, a porażką różnicą dwóch punktów byłaby znacznie lepsza niż porażka czterema. Zobaczymy co będzie dalej, bo na pewno chciałoby się pojeździć w Ekstralidze, ale wszystko zależy od prezesa. Mogę jeszcze dodać, że i Lokomotivowi należy się Ekstraliga, skoro wywalczył awans w sportowej walce.

Kjastas Puodżuks (Lokomotiv Daugavpils): Przed zawodami odczuwałem bardzo duże ciśnienie i presję za wynik. Chcieliśmy zwyciężyć i to zrobiliśmy, ale różnica nie jest zbyt duża i może się to okazać za mało przed rewanżem. Każdy z nas popełniał błędy, gubił punkty. No cóż, jedziemy na rewanż i będziemy walczyć o zwycięstwo, bo wygrywać można na każdym torze.

ZOBACZ WIDEO Szymanik: za rok wrócimy do elity (źródło TVP)


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×