Janusz Stachyra: Mogą się z nas śmiać. Niejeden dostanie prztyczka!

Mateusz Kędzierski
Mateusz Kędzierski
Niedawno Mateusz Rząsa zwrócił się do stowarzyszenia "Speedway Fans Stal Rzeszów" z prośbą o pomoc finansową. Dysponuje jednym kompletnym motocyklem i twierdzi, że potrzeba mu drugiego, by startować w lidze na lepszym poziomie niż przed rokiem. Jak pan się na to zapatruje?

- Jeden kompletny motocykl to na pewno za mało. Nie wiem dlaczego wcześniej nic nie miał. Ważne, że ten obecny sprzęt zrobiony jest na nowych częściach. Zauważyłem, że motocykle młodzieżowców dobrze sprawują się na treningach. Teraz mają na czym jechać i chwalą sobie ten sprzęt. Należy mieć na uwadze to, że w klubie są też inne płatności. Młodzieżowcy też to muszą zrozumieć. Każdy dostaje po trochu, żeby uregulować zobowiązania, jednak nie mnie się wypowiadać na ten temat. Jestem po rozmowie z prezesem i będziemy robić wszystko, żeby młodzi mieli kolejne motocykle. Chcemy po prostu zakupić im jeszcze lepszy sprzęt, bo jest taka potrzeba i tak się powinno zrobić.

Dobrze, że chłopaki szukają wsparcia, bo być może uda im się coś zdziałać. Często jest tak, że trzeba się wykazać, a dopiero później można liczyć na pomoc. Ja bym to rozwiązał w inny sposób. Najpierw trzeba zapewnić juniorowi sprzęt, a potem od niego wymagać.

W poprzednim sezonie Mateusz Rząsa niejednokrotnie jechał na punktowanej pozycji, ale w zdobyciu punktów stanęły na przeszkodzie defekty. Często skarżył się na sprzęt...

- Dobrze, że Mateusz wypowiedział się za mnie. Widziałem większość tych sytuacji. Przykro było na to patrzeć, ale ja nie miałem nic do gadania. Niech pan zapyta Mateusza i Patryka jak sprawuje się ich obecny sprzęt w porównaniu do tego sprzed roku.

Rozmawiałem z Mateuszem Rząsą i powiedział, że teraz jest dużo lepiej.

- A to nie było takie proste z tym sprzętem. Musieliśmy namówić Darka Pielę na współpracę z młodzieżowcami. Zgodził się i w tym sezonie będzie serwisował ich sprzęt i jeździł z nimi na zawody. Teraz wszystko powinno być w porządku, bo wcześniej juniorzy byli zostawieni sami sobie.

Na mecze ligowe przyjeżdżał Rafał Karczmarz z "gotowcami". Podszkoliliśmy chłopaka kosztem naszych. Były takie mecze, gdzie wygrywaliśmy wysoko, a punkty Karczmarza nic nie wnosiły. Czy wtedy nie lepiej było jechać na zmianę chłopakami, żeby dać im możliwość wykazania się? Teraz mam zawodników, którzy na wielu torach jeszcze w ogóle nie startowali. Dlatego teraz naszym celem są zwycięstwa w domu, a na wyjazdy będziemy jeździć po wiedzę. Lekko nie jest, ale damy radę. Szkoda, że Wiktor Lampart nie może jechać w lidze od samego początku. Wtedy byłaby większa rywalizacja o miejsce w składzie. To byłby bodziec dla młodych zawodników i łatwiej by mi się pracowało.

Jak trzeba prowadzić Wiktora Lamparta, by nie zmarnować jego talentu i żeby nie uderzyła mu do głowy "sodówka"?

- Wiktor stawiał pierwsze kroki na torze u mnie.

Tak samo było w przypadku jego brata - Dawida.

- Tak. Pracujemy nad tym, żeby u Wiktora w teamie panował spokój. Ogólnie to fajny chłopak, żartowniś. Słucha się, ale czasami chce coś spróbować po swojemu. Wspólnie wyciągamy wnioski i pracujemy nad momentem startowym, żeby był lepszy, bo refleks to podstawa. Po co gonić jak można uciec ze startu? Jego jazda jest pod kontrolą. Jeździ wszechstronnie - potrafi pojechać przy krawężniku, ale też pod bandą. Wykonuje moje polecenia jak należy, a to ważne. Chcę, żeby wszystko robił szablonowo i poprawnie, zgodnie z zasadami ruchu na torze żużlowym.

Widziałem niedawno jego zdjęcie podczas jazdy. Prezentował ciekawy styl - szorował kolanem po torze niczym w MotoGP.

- Tak. Jeździ nisko pochylony, trochę za płasko. Zwracałem mu na to uwagę, ale ogólnie ma dobre nawyki. W Rzeszowie pasuje mu wchodzenie w łuki w taki sposób. Niech się tego uczy i powiela.

Czyli to jest dobry nawyk?

- Jeździ mało wyłamany, ale na rzeszowskim torze tak się da. Łuki są łagodne, a tor jest szeroki i długi, więc tak.

A czy Mateusz Rząsa i Patryk Wojdyło mają papiery na dobrą jazdę?

- Obydwaj muszą się wziąć za robotę. Rok temu mogli częściej jeździć, ale nie jeździli... Mają predyspozycje. Słyszałem, że Mateusz prowadził bieg w Daugavpils, ale motocykl odmówił mu posłuszeństwa. Patryk jechał pierwszy w Rawiczu i tam też w wygraniu biegu przeszkodziła mu awaria sprzętu. Myślę, że w tych wyścigach nie prowadzili przypadkowo. Trzeba czasu i cierpliwości. Bez pracy nie ma kołaczy.

Czy wśród adeptów szkółki żużlowej są diamenty?

- Są chłopcy, którzy rokują nadzieje. Już teraz razem z drużyną trenuje trzech adeptów. Nie czekają aż szkółka zacznie zajęcia, tylko jadą w swojej kolejce podczas treningu. Mają przygotowany sprzęt i nie są zostawieni na pastwę losu.

Dlaczego jeszcze nie ogłoszono drugiego polskiego seniora w drużynie?

- Sprawy są dogrywane. Jest jeszcze na to czas i nic się nie pali. Czekamy cierpliwie. Mamy inne sprawy na głowie. Dobrze by było, żeby ten zawodnik był dobry, ale rynek jest wąski. W tamtym roku było bezrobocie, bo nie startowały kluby z Gniezna, Ostrowa i Lublina. Teraz jest inaczej.

Rozmawiał Mateusz Kędzierski



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy rzeszowski tor będzie sprzyjał widowiskom?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×