Przedstawiciele Speed Car Motoru Lublin po przegranym finale 2. Ligi Żużlowej z HAWA Startem Gniezno może nie byli w najlepszych nastrojach, jednak barażowy dwumecz o Nice 1.LŻ ze Stalą Rzeszów wszystko wynagrodził. Zespół prowadzony przez Dariusza Śledzia nie pozostawił złudzeń pierwszoligowym Żurawiom i w pewnym stylu awansował do wyższej klasy rozgrywkowej.
- Nasza droga do Nice PLŻ była długa i wyboista. Ale najważniejsze, że udało nam się osiągnąć postawiony cel. Cieszy nas także frekwencja na meczach, najlepsza w drugiej lidze, z którą możemy konkurować z klubami pierwszoligowymi. To budujące na przyszłość i sygnał, że mamy dla kogo to robić. Dla nas działaczy, ale i dla zawodników nie ma nic lepszego niż pełny stadion - powiedział w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim Jakub Kępa.
Po awansie działacze Speed Car Motoru nie mieli zbyt wiele czasu na świętowanie, bowiem musieli wziąć się za budowę składu drużyny na przyszłoroczny sezon. W zespole beniaminka Nice 1.LŻ nadal ścigał się będzie Robert Lambert, a lublinianie chcą zatrzymać też Daniela Jeleniewskiego i Pawła Miesiąca. Oprócz tego planowane jest też wzmocnienie formacji młodzieżowej. - Chcemy zbudować zespół, który będzie walczył o fazę play-off. Będzie to trudne zadanie, bo moim zdaniem pierwsza liga jeszcze nigdy nie była tak mocna, jak będzie w przyszłym roku - przyznał dyrektor sportowy lubelskiego klubu.
Niepewna jest z kolei przyszłość Martina Smolinskiego, który dołączył do Speed Car Motoru w trakcie rozgrywek. W Lublinie nie będą za wszelką cenę walczyć o przedłużenie kontraktu z Niemcem. - Na tym etapie nie jest on brany pod uwagę pod kątem pierwszego składu. Nie wiem, jakie ma plany na polską ligę w przyszłym sezonie, czy będzie zainteresowany pozycją rezerwowego, czy liczy na regularne starty - zdradził Kępa.
ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa