Tomasz Dryła. Tylko Motor: B.S.I. - czyli Buta Spryt Interesy (felieton)

Tomasz Dryła
Tomasz Dryła
Problem jest gdzie indziej - w sferze mentalnej. To, że na kimś zarabia się mnóstwo dolców i de facto dzięki niemu egzystuje, nie upoważnia do permanentnego pokazywania swojej wyższości. A tak było przez lata. Zadzieranie nosa, niezadowolenie, produkowanie absurdalnych zakazów, ciągłe uwagi i szukanie dziury w całym, żeby tylko udowodnić Polakom, że są trzecim światem. W 2013 roku Bellamy wysłał maila do organizatorów GP w Toruniu z poleceniem... zmiany papieru toaletowego w łazience dla BSI! Bo był zbyt szorstki... To nie świadczyło o tym, że papier faktycznie był zły, tylko o tym, że nie było się już do czego przyczepić, a przyczepić się trzeba było, bo tak.

Anglicy zawsze byli przekonani, że przylatują do Polski z jakąś tajemną wiedzą i know how, jak należy przygotować jedynie słuszną imprezę sportową. Że mają monopol na organizację czegoś wyjątkowego. I pewnie tak było, ale krótko. Ci myślący szybko zorientowali się, że konkurowanie z nami na równych zasadach szybko ośmieszy ich samych. Bo to Polacy są bardziej pracowici, lepiej zorganizowani, bardziej kreatywni, uparci i dążący zdecydowanie do celu. Tylko tupetu tyle nie mają...Stąd szereg nieczystych zagrań. Paskudnych.

Anglicy chełpią się widowiskową prezentacją w Cardiff, spektaklem niepowtarzalnym w żużlowym świecie. Sęk w tym, że nikt ich w tym przebić nie może. Nie to, że nie potrafi, tylko właśnie nie może. Polscy organizatorzy turnieju w Warszawie też mieli szereg fajnych pomysłów na oprawę zawodów i prezentację. Ale nie mogli ich zrealizować! Bo nie wolno zaburzać przyjętego harmonogramu, bo jest ustalona struktura prezentacji, bo nie można używać na stadionie pirotechniki przed turniejem. Tylko w Cardiff można. Jakimś dziwnym trafem... To nie jest gra fair. Boje, przepychanki, zakaz łączenia startów w SEC i GP, oraz próby wyrzucania przez Bellamy'ego ludzi związanych z One Sport z parku maszyn - doskonale to pamiętamy. Słabe. Ale myślący człowiek dobrze wie, o czym to świadczy.

Czy to się może zmienić? Może i już się zmienia, a droga do poprawy sytuacji wiedzie przez nas samych. Nie jestem oderwany od rzeczywistości, nie wierzę w to, że nasze ośrodki się dogadają i zgodnie będą płacić mniej, na czym wszyscy by skorzystali. To nierealne. Wierzę jednak, że każdy, kto ma cokolwiek do czynienia z BSI może rozmawiać z nimi z innej pozycji. Równorzędnego partnera. I to wyjdzie na dobre wszystkim, a szczególnie BSI. Przykładem chłopaki organizujący SEC. Postawili się i po burzliwych początkach dopięli swego. Co więcej - ich relacje z BSI są dziś naprawdę poprawne. To duża skala, ale w mniejszej ten twardy model też działa. My wywalczyliśmy lepsze pozycje komentatorskie i więcej swobody w parku maszyn dla NC+, dziennikarze i fotoreporterzy z innych redakcji też od jakiegoś czasu mają lżej. I dobrze!

Dużo dała zmiana szefa BSI. Wygląda na to, że po odejściu Bellamy'ego modelem zachowania w firmie przestało być idiotyczne wywyższanie się, dowodzenie swojej pozycji i groteskowe przypieprzanie się do wszystkiego. BSI zaczyna rozumieć szereg problemów. Widzi, że jeśli chce funkcjonować, musi postawić na rozwój dyscypliny, bo nie podniesie jakości produktu na jednym patencie wymyślonym lata świetlne temu. Że nie może pozwolić sobie na konflikt totalny z krajem, który jest w żużlu zakochany i dzięki któremu ten sport jeszcze istnieje. Pewnie stąd widoczna korekta podejścia i ucywilizowanie szeregu spraw. To daje się odczuć i trzeba to podkreślić. Torben Olsen widzi więcej, niż Bellamy i więcej rozumie. No i nie jest Anglikiem, więc nie myśli po angielsku, a to duży sukces.

To nie tak, że całe BSI jest złe, a wszystko co robili przez lata nic nie warte. Przeciwnie. Gdyby nie cykl GP speedway i rywalizacja o tytuł mistrza świata byłyby dziś totalnie marginalną zabawą. A dzięki całej karuzeli (pełnej absurdów, niedoskonałości i złych rozwiązań, ale jednak) jeszcze to trwa i - wbrew powszechnym opiniom - szybko się nie skończy. Mnóstwo rzeczy robią przeciętnie, ale wiele naprawdę dobrze, a w ogóle to fajnie, że w ogóle robią. Od jakiegoś czasu można się z nimi dogadać. W ich działaniach widać próby podźwignięcia tego sportu z kryzysu i, mimo wielu kulfonów sprzed lat, warto trzymać za ten projekt kciuki. I co ważne - coraz więcej wśród nich ludzi, z którymi można zwyczajnie pogadać, coraz więcej życzliwości, kurde - normalności po prostu! Sami to wywalczyliśmy i nie powinniśmy odpuszczać.

BSI nadal przyjeżdża do Polski na wakacje, nadal wymaga ponad miarę, nadal zbyt często patrzy na Polaków z góry. Ale to od każdego z nas zależy, jak długo to jeszcze potrwa. I nie zasłaniajmy się jak zwykle innymi, nie wytykajmy wiecznie prezesów podpisujących milionowe umowy – że to oni dają się dymać. Nie dają się, tylko liczą pieniądze, i dobrze – od tego są prezesami, a sukcesy kolejnych polskich rund dowodzą, że nasi organizatorzy są naprawdę sprawnymi działaczami. A najważniejsze, żeby nikt z nas nie dawał się dymać. Prezes, zawodnik, kibic, dziennikarz. To kwestia godności. I tego, co w szerszej perspektywie nam się opłaca. Mamy najlepszych zawodników, najlepszych kibiców, najlepsze stadiony. Tylko te czoła... proszę - może nośmy je trochę wyżej! Nam naprawdę wypada.

Przeczytaj więcej felietonów Tomasza Dryły ->

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Torben Olsen jest lepszym dyrektorem zarządzającym BSI niż Paul Bellamy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×