Stefan Smołka: Powroty do przeszłości: polski żużel pół wieku temu - 1967. ROW szósty raz z rzędu (felieton)

Stefan Smołka
Stefan Smołka
Beniaminek z Częstochowy z powodzeniem walczył o utrzymanie, za głównych rywali mając bydgoską Polonię i Unię z Tarnowa. Dwa punkty meczowe dzieliły trzy ostatnie drużyny. W tym sezonie nikt nie spadał, bo obowiązywał absurdalny dwuletni cykl awansów i spadków. Świetną robotę pod Jasną Górą odwalał młody Wiktor Jastrzębski (23 lata), dziewiąty żużlowiec w polskiej lidze, wyróżnił się także jeszcze młodszy Lech Zapart, na swoim poziomie jeździli doświadczeni Stanisław Rurarz i Bernard Kacperak. W Bydgoszczy zmiana warty. Mieczysław Połukard, Stanisław Witkowski, bracia Rajmund i Norbert Świtałowie powoli ustępowali pola młodym, jak wspomniany Gluecklich i jeszcze młodszym (Jerzy Dobrzański, Stanisław Kasa i Benedykt Kosek). Te dwa pokolenia łączył Andrzej Koselski (27 lat). Unia Tarnów była czerwoną latarnią, ale nie odstawała jakoś dramatycznie. Zasługa to przede wszystkim Pytki, owego sensacyjnego mistrza Polski. Pozostali to w kolejności: Stanisław Chorabik, Andrzej Tanaś, Zbigniew Flegel, Stanisław Pacura, a schodzili już ze sceny tarnowscy pionierzy Władysław Kamiński, Marian Curyło i Benedykt Bogdanowicz.

W drugiej lidze wygrały Świętochłowice, bez awansu, o czym wyżej, a twórcami zwycięstwa byli głównie bracia Paweł i Wiktor Waloszkowie, Jan Mucha, Józef Jarmuła i Erwin Brabański. Unia Leszno szła równo ze Śląskiem, ”wyprodukowała” parę najlepszych młodzieżowców w pierwszym finale MIMP, Zdzisława Dobruckiego i Zbigniewa Jądera, co samo w sobie dawało nadzieje na lepsze jutro. A przecież najlepszym w Unii był też młody Jerzy Kowalski, debiutował natomiast m.in. Wojciech Kaczmarek. Wśród ”starych” wciąż przydatni byli Kazimierz Bentke, Zdzisław Waliński i Jan Kusiak.

Reszta klubów II ligi odstawała wyraźnie. W Opolu liderem był sensacyjny młodzieżowiec (23 lata) Zygfryd Friedek, a wyróżniali się Stanisław Skowron, Bogumił Grudziński i Stanisław Bombik. Obiecujący debiut zaliczył młodziutki osiemnastolatek Jurek Szczakiel, który za sześć lat okazał się najlepszym żużlowcem w świecie. Zielona Góra dopiero budowała swoją późniejszą potęgę, opierając się na intensywnym szkoleniu. Nauczycielami byli starsi, Ludwik Jaskulski, Zenon Nowak, Stanisław Sochacki, Henryk Ciorga i Mieczysław Mendyka, a pojętnymi uczniami Czesław Kolman, Ryszard Skoczylas oraz debiutanci: Jerzy Szymczak, Paweł Protasiewicz i Zbigniew Marcinkowski.

W Łodzi skład oparto o starą gwardię, liderem był pozyskany z Bydgoszczy Edward Kupczyński, a obok niego: Paweł Mirowski, Włodzimierz Sumiński czy wreszcie najstarszy z nich, już prawie czterdziestolatek, Eugeniusz Wróżyński. W Toruniu również dominacja starszych, Marian Rose, Bogdan Krzyżaniak, Janusz Kościelak, Stanisław Bauta i Bogdan Kowalski, ale napierała już fala młodych: Bogdan Szuluk, Jan Ząbik i Stanisław Kowalski. Start Gniezno to też "starsi panowie" - po "30": Czesław Odrzywolski, Marian Kwarciński, Leon Majowicz i Kazimierz Grudziński. Z młodych pojawił się talent Jerzego Kniazia. W Lublinie odchodziła legenda Leszka Próchniaka, a najlepsi to Andrzej Mazur, Andrzej Jendrej, Wojciech Kowalski, Zygmunt Matjan i Ryszard Bielecki. Krosno trzymało się hardo dzięki takim zawodnikom jak: Jerzy Owoc, Emil Jakubowski, Zdzisław Hap i kończący już karierę Roman Gąsior. Najsłabszą drużyną była Polonia Piła. Tu też dominowali starsi: Wiesław Rutkowski, Mieczysław Siodła, Henryk Gólcz i Jerzy Bartoszkiewicz.

Burzliwy był rok 1967 również w innych obszarach życia: we Wrocławiu tragiczna śmierć pod kołami pociągu uwielbianego aktora Zbyszka Cybulskiego, warszawski koncert The Rolling Stones, wizyta gen. Charlesa de Gaulle’a w Polsce, "wojna sześciodniowa" Żydów z Arabami na Bliskim Wschodzie, pierwszy przeszczep serca u człowieka. Najwięcej radości Polakom sprawiali jak zwykle sportowcy, zwłaszcza piłkarze (kluby Górnika Zabrze i Legii w Pucharach Europejskich), bokserzy, kolarze, sztangiści, szermierze i lekkoatleci.

Pół wieku temu po sezonie 1967 a przed 1968 wskutek niechęci "ludowej" władzy żużel spychano w Polsce nieco na margines, był bowiem poczytywany jako zanadto zawodowy. Różnej maści partyjnym kacykom wydawał się nazbyt "imperialistyczny". Okazało się koniec końców, że to masy decydują. Dla setek tysięcy kibiców czarny sport wciąż pozostawał atrakcją najwyższego rzędu, a pokazywały to wypełnione po brzegi stadiony.

Stefan Smołka

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×