Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Stop cenzurze żużlowej! (felieton)

Daleki jestem od bycia zwolennikiem karania żużlowców za ostre wypowiedzi. Wiadomo, kiedy ktoś kogoś obraża to owszem, ale lekkie groźby w jedną czy drugą stronę powinny być dozwolone. To nie jest sport dla mięczaków.

Bartłomiej Ruta
Bartłomiej Ruta
Antonio Lindbaeck WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck

Cykl "Szprycą w twarz" to cykl felietonów Bartłomiej Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Żużel ma to do siebie, że potrzeba do jego uprawiania odpowiedniej psychiki. Często mówi się, że zawodnicy pędzący na owalnym torze ponad 120 km/h bez hamulców nie są z tej samej gliny ulepieni, co reprezentanci pozostałych sportów. Do takiej jazdy potrzeba wielkiej odwagi i twardego tyłka.

Obelgi, wyzwiska czy groźby to element każdej dyscypliny. Grzecznie nie było kiedyś nawet w szachach. Garri Kasparow przegrał starcie z komputerem, a później obrażał i dyskredytował twórców sztucznej inteligencji. Sport budzi emocje i jakoś one muszą wypływać. Tak samo jest w żużlu. W mojej opinii to nawet dobrze, bo kiedy słyszę, jak jeden drugiego wyzywa, to dociera do mnie, że mu zależało. Słodkie "taki jest sport", czy "taki jest żużel" brzmi dla mnie jak słynne słowa Agnieszki Radwańskiej (którą swoją drogą uwielbiam i mocno jej kibicuje) po igrzyskach: - Łatwo przyszło, łatwo poszło, repasaży u nas nie ma - zero woli walki.

Powyższy temat wyniknął po krytyce sędziego przez Artura Mroczkę. Niestety, jego zachowanie trzeba piętnować, bo szacunek do arbitrów musi być. Druga sytuacja z ostatnich dni to ta, kiedy Antonio Lindbaeck odgrażał się Peterowi Kildemandowi i tu już po cichu popieram wypowiedź Szweda. Lepiej, żeby sobie pogadali, aniżeli miałoby dojść do rękoczynów. Gdzieś te emocje trzeba upuścić.

W tym wszystkim najgorsze jest to, że na siłę z zawodników chce się zrobić grzecznych chłopców, a później wszyscy krytykują, że gadają w kółko to samo. To jest nudne. Moim zdaniem, każdy żużlowiec po odjechaniu 15. wyścigów meczowych ma prawo gadać, co tylko chce.

Kluby czy PGE Ekstraliga powinny się trzymać z daleka od wszelkich form regulowania myśli. Cenzura była modna w czasach PRL. Marudzenie albo karanie za to, że ktoś powiedział to, czy tamto, należy piętnować. W tym sporcie mimo jazdy drużynowej i tak walka rozgrywa się indywidualnie, więc każdy sam powinien mówić, co chce. Kibic też na tym skorzysta, bo media dostarczą ciekawych treści, a nie tylko smutnych historii o nietrafieniu z przełożeniami, czy za twardym torze. To są mężczyźni z twardą psychiką i takie teksty po nich spływają.

Bartomiej Ruta

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku


Czy zgadzasz się z autorem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×