Andrzej Huszcza wierzy w utrzymanie Falubazu. Blisko 30 lat temu sytuacja była jeszcze gorsza

Falubaz Zielona Góra w najbliższych dwóch kolejkach PGE Ekstraligi pojedzie o życie. Andrzej Huszcza wierzy, że nie sprawdzi się najbardziej pesymistyczny scenariusz i zielonogórzanie utrzymają się w elicie.

Dawid Borek
Dawid Borek
Andrzej Huszcza / Na zdjęciu: Andrzej Huszcza
Zespół z Zielonej Góry jest w najtrudniejszej sytuacji od wielu lat. Drużyna, która od 2008 roku tylko raz wypadła poza play-off, w tym sezonie walczy jedynie o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Na dwie kolejki przed zakończeniem rundy zasadniczej Falubaz zajmuje ostatnie miejsce i musi zrobić wszytko, by pozytywnie rozstrzygnąć dwa najbliższe spotkania: wyjazdowe z MRGARDEN GKM-em Grudziądz i domowe z Grupą Azoty Unią Tarnów.

- Mateusz Tonder zasuwa w młodzieżówkach i mam nadzieję, że przełoży te wyniki na ligę. Mateuszowi na wiosnę w ogóle nie szło, ale teraz nie może odpuścić, bo wiadomo, ile w każdym meczu zależy od juniorów. Patryk Dudek bardzo mi się podobał na IMME w Gdańsku. Ma starty, wychwycił tam wszystkich rywali. Widać, że w teamie długo szukali rozwiązań sprzętowych i w końcu przyszedł sukces. Piotr Protasiewicz w finale IMP w Lesznie był bardzo blisko podium, a w Szwecji to dzięki niemu Indianerna Kumla zapewniła sobie zwycięstwo. Cieszą też wyniki Michaela Jepsena Jensena, Jacoba Thorssella. Poza tym bardzo liczymy też na Grzesia Zengotę - mówi Andrzej Huszcza w rozmowie z Falubaz.com.

Na przestrzeni 30 ostatnich lat Falubaz kilka razy spadał z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, a następnie wracał do elity. W międzyczasie zielonogórzanie notowali też sezony, w których byli o krok od degradacji, jednak zwycięsko wychodzili z walki o utrzymanie. Tak było na przykład w 1990 roku.

- Jechaliśmy do Rzeszowa na ostatni mecz ligowy i musieliśmy wysoko zwyciężyć, bo u siebie przegraliśmy. 12 punktów - taką różnicą trzeba było wygrać, by utrzymać drużynę w lidze. Teoretycznie to było niemożliwe. Cały sezon mieliśmy "skichany", nic nam nie pasowało. Ale przed meczem w Rzeszowie nasz mechanik, śp. Tadeusz Tumiłowicz, tak wszystko poprzekładał, pozmieniał w motocyklach, że wygraliśmy 14 albo 16 punktami. Pięknie było! Wielka radość! Sezon później - w 1991 roku - pojawił się Zbigniew Morawski i żużel w Zielonej Górze całkowicie zmienił oblicze - wspomina Huszcza.

Dodajmy, że gdy stery w klubie przejął Zbigniew Morawski, zielonogórska drużyna wywalczyła czwarte w historii Drużynowe Mistrzostwo Polski.

ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga?


Czy Falubaz utrzyma się w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×