ROW cały czas mówił o nieregulaminowym torze w Lublinie. Mocne słowa Przewodniczącego Jury
Speed Car Motor wygrał 53:37 z ROW-em i awansował do PGE Ekstraligi. Przed meczem było gorąco. Goście do samego końca mieli zastrzeżenia do stanu lubelskiego toru. - Po godzinie 14:15 był już regulaminowy - zapewnia Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ.
KUP bilet na 2019 PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland!
- Na torze było pół centymetra mazistej nawierzchni. Pierwszy łuk i pierwsze pole pozostawiały sporo do życzenia. Do godziny 11:00 nie robiliśmy jednak nic, bo nad stadionem świeciło słońce, które suszyło tor. Później wyjechaliśmy ciągnikiem ze szczotką, by nadal osuszać tor. Następnym etapem było młynkowanie, a na koniec nawierzchnia została ubita i szynowana - wyjaśnia.
O 13:00 tor w Lublinie był nadal nieregulaminowy. - Do stanu regulaminowego doprowadziliśmy go dopiero około godziny 14:15. Kierownik drużyny gości nadal twierdził, że nawierzchnia jest nieregulaminowa. Nie mam jednak pojęcia, na czym się opierał. Tor w Lublinie był tak naprawdę twardy. Proszę spojrzeć na czasy, które były około trzy sekundy gorsze od rekordu toru - przekonuje Fiałkowski.
W trakcie meczu doszło do dwóch upadków. W wyścigu młodzieżowym kontuzji nabawił się Przemysław Giera. Meczu ze względu na uraz nie dokończył również Joel Kling. - Upadek juniora wynikał z jego błędu i to widział każdy, kto choć trochę zna się na żużlu. Kling i Batchelor sczepili się motocyklami. To się jednak zdarza. W niedzielę nie było żadnego upadku spowodowanego kwestiami torowymi. Jeśli ktoś mówi, że nawierzchnia była niebezpieczna, to zwyczajnie kłamie. Zgadzam się ze słowami Ryszarda Dołomosiewicza, który komentował spotkanie dla telewizji Polsat. Jeśli ktoś nie potrafi jechać w takich warunkach, to powinien zdać licencję - podsumowuje Fiałkowski.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: półfinał Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław
Redakcja WP SportoweFakty na Instagramie, śledź nasze STORIES!
Komentarze (141):
Winny sędzia bo przerwał bieg? Ten argument mniej juz zaczyna najbardziej denerwować. Czy wszyscy w Rybniku są ku...wa jasnowidzami, że zaledwie po 30 m wiedzieli, że Woryna przyjedzie jako pierwszy? Czy o co wam chodzi. Nie jechał z ogórkami tylko z Lambertem i Miesiącem, którzy pokazywali wcześniej i też w tym meczu, że potrafili nadrabiać na dystansie więc bieg mógł równie dobrze skończyć się tak jak się skończył 5:1 a nie tak jak wszyscy nagle zakładają jako pewniak 3:3. Przestańcie już pieprzyć jak potłuczeni te głupoty boczłowieka od czytania tych pierdół już krew zalewa.