Szwedzi też chcą mieć najlepszą ligę świata. Zawodnicy będą pędzili na złamanie karku

Od sezonu 2019 szwedzka Elitserien będzie jeździła w czwartki. Połączenie z żużlowymi piątkami w Polsce może być zabójcze. Jeśli komuś wypadnie w czwartek mecz w Hallstavik, a w piątek w Lublinie, to będzie gnał na złamanie karku.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Get Well - Sparta Rune Holta, Maciej Janowski WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Get Well - Sparta. Rune Holta, Maciej Janowski
W kalendarzu Elitserien na sezon 2019 mamy aż 14 terminów czwartkowych. Ma się w nich odbyć 17 spotkań. 12 z nich zostanie rozegranych w dniu poprzedzającym piątkowe mecze żużlowej PGE Ekstraligi. W teamach zawodników ta zbitka wywołuje przyspieszone bicie serca, bo będą musieli pędzić na złamanie karku, żeby po meczu w Szwecji zdążyć na ligę do Polski.

Zawodnicy, którym w czwartek przypadnie, dajmy na to mecz w Hallstavik, a następnego dnia spotkanie w Lublinie, będą się musieli mocno nagimnastykować, żeby dotrzeć na czas do Polski. Od mechaników, którzy mają już na koncie wiele takich podróży, słyszymy, że to jest wyprawa na cały dzień (samej jazdy busem jest prawie 20 godzin). Z Hallstavik trzeba dotrzeć na prom do Rodby. To 9 godzin jazdy. Można krócej, ale trzeba by grubo nagiąć przepisy. To jednak tylko może zwiększyć koszty, bo w Szwecji też są radary. Z Brodby mamy przeprawę promową do niemieckiego Puttgarten (można do Rostoku, ale trzeba dłużej czekać). Prom, wliczając zaokrętowanie, to kolejna godzina w podróży. Z Puttgarten do Lublina jest prawie 10 i pół godziny jazdy. Pod warunkiem, że nie ma korków.

Przedstawiliśmy wersję ekstremalną, ale nawet te mniej obciążające to 14-16 godzin jazdy samym busem. Zawodnik w trakcie podróży oczywiście śpi, ewentualnie leci samolotem (mechanicy odstawiają go na lotnisko w Szwecji, a potem odbierają w Polsce). Nie zmienia to faktu, że bus z motocyklami musi dotrzeć na czas. Ktoś ten pojazd będzie prowadził i narażał swoje życie.

Szwedzko-polski problem powstał, dlatego że Szwedzi też chcą mieć najlepszą ligę świata. Telewizja transmitująca Elitserien postawiła warunek, że chce pokazywać spotkania w czwartek i kluby musiały na to przystać. I to pomimo tego, że w systemie slot czwartek jest angielski.

Przypomnijmy, że slot system każdej z lig, a także FIM, przyporządkowuje określony dzień tygodnia na organizowanie imprez. Szwecja ma wtorki, Polska piątki i niedzielę, Anglia poniedziałki i czwartki. Oczywiście każdy może zrobić mecze w inne dni, ale musi się liczyć z tym, że wówczas nie pojadą w nim zawodnicy, którzy mają kontrakty w lidze z pierwszeństwem w slocie. Krótko mówiąc, Szwedzi w czwartki mogą stracić tych, co mają umowy na Wyspach i akurat jadą mecz ligowy. Chyba, że angielskie kluby zwolnią zawodników.

Nie sposób nie zauważyć, że rozwój czołowych lig może wkrótce postawić zawodników przed wyborem. Będą musieli zdecydować, w których rozgrywkach chcą jeździć, bo nie będą w stanie pogodzić startów w dwóch ligach. PGE Ekstraliga ma terminy piątkowy i niedzielny, bo chce wszystkie mecze pokazać w telewizji, a przez to iść do przodu. Szwedzi, także z chęci pokazania się w telewizji, planują spotkania we wtorki i czwartki. Na tym nie musi się skończyć. Już czwartki są problemem, a mogą przecież dojść kolejne.


ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy w przyszłości zawodnicy będą musieli wybierać między ligą polską i szwedzką?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×