Jeden stadion, dwa światy. "Klatka" woła o pomstę do nieba (co zmieniłbyś na stadionach PGE Ekstraligi)

Stadion w Zielonej Górze to obiekt doprawdy wyjątkowy. Czy to komplement? Niekoniecznie, bo za tą wyjątkowością stoi istny miszmasz. W jednej chwili z epoki oświecenia można przenieść się na początek XXI wieku.

Dawid Borek
Dawid Borek
stadion przy Wrocławskiej 69 w Zielonej Górze WP SportoweFakty / Na zdjęciu: stadion przy Wrocławskiej 69 w Zielonej Górze
W zasadzie domowy stadion Falubazu możemy podzielić na dwie części, nazwijmy je: starą i nową. Nowa ciągnie się od wyjścia z drugiego łuku do wyjścia z pierwszego wirażu, stara obejmuje pozostałą część obiektu. Co różni część starą od nowej? Przepaść. A przecież mówimy o jednym stadionie. Fenomen, prawda? W Zielonej Górze nie jest jednak nikomu do śmiechu.

Najłatwiej byłoby powiedzieć: przebudujcie wszystko tak, by przy Wrocławskiej 69 powstał obiekt na wzór stadionu im. Edwarda Jancarza w Gorzowie lub Motoareny w Toruniu. Proste? Niekoniecznie, bo takie prace do tanich nie należą. Można jednak odnieść wrażenie, że zielonogórscy kibice nawet nie myślą o tak nowoczesnym stadionie. Chcieliby po prostu, by W69 wyglądało jak żużlowa arena z prawdziwego zdarzenia. Teraz tak nie jest.

Panoramiczne zdjęcie stadionu w Zielonej Górze (kliknij TUTAJ, by zobaczyć je w lepszej jakości):
fot. Dawid Borek/WP SportoweFakty fot. Dawid Borek/WP SportoweFakty
Przenieśmy się na prostą startową. To "najświeższa" część obiektu. W zasadzie do niczego nie można się przyczepić, wszystko jeszcze pachnie nowością. Idźmy dalej, pierwszy łuk. Przebudowany w 2010 roku, jest w porządku. Kontynuujmy nasz spacer - od wyjścia z pierwszego łuku do parku maszyn tragedii też nie ma. Tam poza tym możliwości są ograniczone, bo stoi przecież klubowy budynek.

Czas na park maszyn. Tu przebudowa niewątpliwie by się przydała, bo przy okazji choćby turniejów młodzieżowych, w których startuje ponad 20 zawodników, po prostu brakuje miejsca. Żużlowcy muszą rozstawiać swoje maszyny nie w boksach, a poza parkiem maszyn. Taka trochę prowizorka.

Idźmy dalej. Sektor gości, tzw. klatka. Tu zaczynają się poważne schody - dosłownie i w przenośni, bo sympatycy przyjezdnych drużyn mecze oglądają stojąc jakby na stopniach, w każdym razie krzesełek nie uświadczą. Stoi kilka barierek, na których można się podeprzeć. Na tym "atrakcje" w klatce się kończą. Oglądanie spotkań w takich warunkach woła o pomstę do nieba.

Kawałek dalej, na wysokości wejścia w drugi łuk, stare ławki zasłonięte są potężnymi banerami reklamowymi. I dochodzimy do drugiego łuku. Wcześniej stwierdziliśmy, że od pierwszego dzieli go przepaść. Czas na konkrety: trybuna na wysokości drugiego wirażu jest niższa, nie ma zadaszenia, zamontowane są siedziska w kolorach zielonym niebieskim, gdzie z drugiej strony krzesełka są żółte i zielone. Całość wygląda co najmniej dziwnie.

Czy Falubaz doczeka się przebudowy miejskiego obiektu? Pewnie tak. Kiedy? To póki co niewiadoma. Temat wraca jak bumerang, ale o konkretach na razie cisza.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Co powinno zostać przebudowane w pierwszej kolejności?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×