Błaszczykowski powiedział, że zagra dla Wisły za darmo. Żużlowców nie byłoby stać na taki gest

Jakub Błaszczykowski stwierdził, że jeśli Wisła odzyska licencję, to on zagra w niej za darmo. Gest piłkarza ma związek z tym że krakowski klub go wypromował, otworzył mu drzwi do wielkiej kariery. W żużlu Błaszczykowskiego byśmy nie znaleźli.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Piotr Protasiewicz WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
- Od żużlowców w ogóle trudno byłoby wymagać, żeby deklarowali jazdę za darmo - uważa Sławomir Kryjom, żużlowy menedżer. - Ci najlepsi ponoszą roczne koszty związane z eksploatacją sprzętu i utrzymaniem teamu na poziomie pół miliona złotych. Piłkarz wszystko dostaje pod nos, a jak ma umowę ze sponsorem technicznym, to nawet buty dostaje.

- Druga sprawa, że w żużlu mamy jednak mniejsze przywiązanie do barw niż w piłce - dodaje Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+. - Poza ciągłymi rotacjami jest też tak, że każdy z zawodników ma dwa, trzy kluby w różnych ligach. Dodajmy, że zarobki żużlowców, choć godne, nijak się mają do piłkarskich. Nawet mistrzowie świata nie zarabiają tyle, co kasował Błaszczykowski.

- Poza wszystkim ciężko wymagać od jakiegokolwiek żużlowca, żeby składał taką deklarację, jak Błaszczykowski. W końcu to praca, a z czegoś żyć trzeba - zauważa Dankiewicz i trudno się z tym i wcześniejszymi argumentami nie zgodzić. Nie zmienia to faktu, że mieliśmy w żużlu kilka spektakularnych akcji, gdy zawodnicy w trosce o klub rezygnowali z wypłaty części pieniędzy. - Damian Baliński był taki, że zawsze czekał do końca na kasę, a jak trzeba było się czegoś zrzec, to zawsze to robił - podkreśla Dankiewicz.

Wczoraj opisaliśmy, jak Tomasz Gollob nie wystawił faktury po jednym z meczów Stali Gorzów. - To samo zrobił kiedyś w Unibaksie Toruń - zdradza Kryjom, bo też Tomasz był takim zawodnikiem, który czując, że zawalił spotkanie, szedł do prezesa i mówił, że nie chce pieniędzy, na które nie zasłużył. Gollobowi zdarzyło się też nie raz przekazywać dochód z meczu na cele charytatywne.

- A co kiedyś zrobił Piotr Protasiewicz - mówi Dankiewicz. - Po pamiętnym wypadku Rafała Dobruckiego w Gorzowie zadzwonił do mnie i poprosił o numer konta, żeby móc przelać środki na leczenie. Zastrzegał, że nie chce, żeby to wyszło, ale mam nadzieję, że się na mnie nie obrazi za to, że to powiedziałem. Piotr jest z pewnością jednym z tych, co mają wielkie serce. Zresztą wielu żużlowców robi bezinteresownie różne gesty. Może nie tak spektakularne, jak Błaszczykowski, ale już ustaliliśmy, że na takie ich nie stać.


ZOBACZ WIDEO Piękny gest Błaszczykowskiego. "W Wiśle dali mu szansę. Teraz się odwdzięcza"


Czy żużlowcy są ludźmi o wielkim sercu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×