Jacek Ziółkowski od pół wieku jest zakochany w żużlu, ale takiego artysty jak Jarmuła to jeszcze nie spotkał

Kierownik Speed Car Motoru Lublin Jacek Ziółkowski zakochany jest w żużlu już od ponad pół wieku. W rozmowie z naszym portalem zdradza, że przez ten czas nie spotkał większego artysty od Józefa Jarmuły.

Michał Mielnik
Michał Mielnik
Michał Świącik i Józef Jarmuła, kiedyś największy showman w lidze i były zawodnik Włókniarza WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Michał Świącik i Józef Jarmuła, kiedyś największy showman w lidze i były zawodnik Włókniarza.
Kierownik Speed Car Motoru Lublin mówi, że pierwszym zawodnikiem, którego tak naprawdę podziwiał był Ivan Mauger. Gdy Jacek Ziółkowski rozpoczynał swoją przygodę z żużlem to wszyscy żużlowcy mieli czarne skóry - tylko nie nowozelandzki mistrz świata. - Gdy zaczynałem się interesować żużlem to w połowie lat 60. i 70. ubiegłego wieku Ivan Mauger był najlepszym zawodnikiem na świecie. Gdy oglądało się innych żużlowców to każdy miał czarne skóry, a on miał już białą w szachownicę. To imponowało - mówi Jacek Ziółkowski.

Oprócz fascynacją Maugerem, Ziółkowski w latach 70. był zapatrzony w miejscowego zawodnika. Był to Tadeusz Berej, a wszystko zaczęło się w 1975 roku podczas finału Pucharu Polski PZM. Do ostatniego, decydującego biegu wyjechał właśnie Berej oraz Bogusław Nowak - reprezentujący Stal Gorzów. - Dla lubelskich kibiców Tadeusz Berej był bardzo dobrze znany, dla reszty Polski już może mniej. W pamięć najbardziej zapadł mi finał Pucharu Polski PZM w 1975, który odbywał się w Lublinie. Na pewno startowały wtedy kluby z Bydgoszczy, Wrocławia, Gorzowa i Lublina. Po 15. biegu był remis i do ostatniego wyjechali zawodnicy Stali i Motoru - Bogusław Nowak i Tadeusz Berej. Ten bieg pamiętam jakbym go oglądał wczoraj, a to już ponad 40 lat minęło. Tadzio Berej wygrał start, prowadził przez trzy okrążenia. Na ostatnim "kółku" na wejściu w pierwszy łuk popełnił błąd i miał jedno okrążenie do końca. I udało mu się wygrać. Jego atak mogę porównać do tego, co zrobił Tomasz Gollob podczas Grand Prix we Wrocławiu w 1999 roku z Jimmym Nielsenem. To była ambicja i wola walki ze strony Bereja - opowiada Jacek Ziółkowski.

Kolejną postacią polskiego żużla, która mocno zapadła w pamięć Jackowi Ziółkowskiemu jest mistrz świata z 2010 roku Tomasz Gollob. Najlepszy polski żużlowiec w całej historii tego sportu. - Bardzo ważnym zawodnikiem dla mnie jest Tomasz Gollob, który po prostu za życia stał się legendą. Nie było takiego zawodnika i myślę, że przez bardzo długi czas jeszcze nie będzie. To co potrafił robić na motocyklu, jak dobrze jeździł i jakie miał opanowanie motocykla, to było coś wspaniałego. Pamiętam jak uczył się i na początku niezbyt dobrze wychodziły mu starty. Ten element podpatrywał u wielkiego mistrza Hansa Nielsena. W późniejszej fazie kariery Gollob stał się przecież startowcem - mówi Jacek Ziółkowski.

Wracając do lat 70. kierownik Motoru Lublin wspomina kolejnego zawodnika. Tym razem jest to Józef Jarmuła - legendarny żużlowiec Śląska Świętochłowice oraz Włókniarza Częstochowa. Ziółkowski był zachwycony stylem jazdy oraz opanowaniem motocykla jakim dysponował Jarmuła. - To był artysta, nie żużlowiec. To co potrafił robić na motocyklu, jakie miał opanowanie sprzętu. Na żużel chodzę już pół wieku, ale jeszcze przez ten czas nie widziałem nikogo, kto tak władałby swoim motocyklem. Powtórzę się, to był artysta - kończy Jacek Ziółkowski.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej nie zamierza robić tego co Hancock. Kiedyś usłyszał pretensje od Crumpa


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy w ciągu najbliższych lat doczekamy się polskiego mistrza świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×