PGE Ekstraliga: Decyzje personalne w Get Well Toruń w środę. Na razie żadne głowy nie polecą

Kibice Get Well Toruń żądni krwi po czterech porażkach drużyny i słowach zawodnika Norberta Kościucha. Władze żużlowego klubu mówią tymczasem: spokojnie, w środę będzie nasza odpowiedź, a zasadniczo szykujemy się na Motor.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Jacek Frątczak WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Jacek Frątczak.
Na jazdę zawodników Get Well Toruń w wyjazdowym meczu z Betard Spartą Wrocław (36:54) żal było patrzeć. Zmieniony po pierwszym biegu Norbert Kościuch  jeszcze w trakcie zawodów powiedział dziennikarzowi nSport+, że potrzebny jest człowiek, który to ogarnie, bo teraz takiego brakuje. Żużlowiec mówił o braku komunikacji w drużynie, ewidentnie uderzał w menedżera Jacka Frątczaka.

Menedżer na razie nie chce komentować tej sytuacji. Mówi natomiast o niej Adam Krużyński, przewodniczący rady nadzorczej żużlowej spółki. - Spokojnie. Na razie nie ma żadnych decyzji personalnych. Potrzeba jest głębsza analiza i rozmowy. W środę, na chłodno, czyli już bez pomeczowych emocji, będziemy mogli powiedzieć więcej. Zasadniczo skupiamy się na przygotowaniach do najbliższego spotkania ze Speed Car Motorem - komentuje Krużyński.

Do środy kibice będą zadawali sobie pytanie, kto oberwie po łapach za mecz z Betard Spartą, a w zasadzie to za całokształt. Naszym zdaniem oberwie się Kościuchowi, który nie pierwszy raz, bez owijania w bawełnę, powiedział, co myśli o sytuacji w klubie. We Wrocławiu został zmieniony po jednym starcie, choć przywiózł za plecami Jakuba Jamroga.

Jeśli chodzi o menedżera zespołu, to w Get Well już od dawna można usłyszeć, iż Frątczak nie wsiądzie za zawodników na motocykl, a problemów jest tak wiele, że trudno je ot tak rozwiązać. Kibicom, którzy zarzucają klubowi, że błędem było zostawienie Chrisa Holdera czy Runego Holty, Get Well odpowiada, że w listopadzie 2018 roku była inna wizja drużyny, ale nic z niej nie wyszło. Artiom Łaguta, czy Janusz Kołodziej ostatecznie nie przyjęli oferty, inne opcje też upadły, więc w Toruniu musieli skupić się na utrzymaniu, tego, co jest. Nie udało się jedynie z Pawłem Przedpełskim, bo jak słyszymy, miał zażądać gwarancji startowych, a tych Get Well nie chciał mu dać.

Oczywiście ton kibicowskich komentarzy jest taki, że przede wszystkim powinna polecieć głowa menedżera, bo przez niego nie ma w drużynie atmosfery. Nie brak też głosów, że Frątczakowi brakuje poważania u zawodników, że ci śmieją się z niego po kątach. Tyle że menedżer jest w parku maszyn niemal non-stop w towarzystwie Krużyńskiego, który nie zauważył, by na linii Frątczak - żużlowcy był tego rodzaju problem. Na razie kłopotem ma być jedynie sfrustrowany odstawianiem od składu Kościuch.

Czytaj także: Termiński musi ratować Get Well zanim będzie za późno

Inna sprawa, że coś z tym brakiem jedności w Get Well jest na rzeczy. Bo przecież to nie jest normalne, że właściciel Przemysław Termiński komentuje mecz ze Spartą na Facebooku i nazywa swoich zawodników statystami (przeczytasz o tym TUTAJ). A przecież to on ich zatrudnił, on im płaci. On też ponosi finalnie odpowiedzialność za wyniki drużyny w takim kształcie, bo przecież on ją zbudował.


ZOBACZ WIDEO Historyczny sukces Piasta Gliwice! Zobacz fetę po zdobyciu mistrzostwa Polski


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy Get Well powinien zwolnić menedżera?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×