PGE Ekstraliga. MRGARDEN GKM - Fogo Unia: spektakl braci Pawlickich. Przemek zatroszczył się o Buczkowskiego (noty)

Pierwszorzędne widowisko obejrzeliśmy w niedzielę w Grudziądzu, gdzie MRGARDEN GKM zremisował z Fogo Unią Leszno (45:45). Pierwszoplanowe role w tym show odegrali bracia Pawliccy, którzy byli liderami swoich ekip.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Przemysław Pawlicki (z lewej) i jego brat Piotr Pawlicki WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki (z lewej) i jego brat Piotr Pawlicki
Noty dla zawodników Fogo Unii Leszno:

Emil Sajfutdinow 3. Brakowało mu prędkości z poprzednich spotkań. Ze startu potrafił wyjeżdżać dobrze, ale na trasie jego motocykl nie był równie szybki. Mógł w ostatnim biegu dać Unii zwycięstwo, ale trzecie miejsce dosłownie wyszarpał mu Artiom Łaguta. Ponadto spowodował bardzo groźnie wyglądający wypadek, w którym uczestniczył też Krzysztof Buczkowski. To cud, że zawodnikom nic poważnego się nie stało.

Brady Kurtz 1. W zeszłym sezonie, gdy Fogo Unia rozbiła w Grudziądzu GKM, Australijczyk pojechał najlepszy mecz w PGE Ekstralidze. Tym razem nawet nie był cieniem zawodnika z tamtego spotkania. Zawody kompletnie mu się nie ułożyły. Okoliczność łagodząca to fakt, że jeszcze niedawno pauzował z powodu kontuzji barku.

Zobacz również: Wewnętrzny pojedynek Rosjan w Grudziądzu

Jarosław Hampel 2. Potrafił zrobić pożytek ze swojego największego atutu, czyli dobrego startu, ale później dał się wyprzedzać na dystansie. Plus jednak za to, że napsuł krwi rywalom, bo dwukrotnie podążał wraz z Kołodziejem na podwójnym prowadzeniu. Braki spowodowane kilkutygodniową przerwą jeszcze nie zostały do końca nadrobione.

ZOBACZ WIDEO Łaguta na ostatnich metrach uratował remis! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi

Janusz Kołodziej 4+. Odpalił w najistotniejszym momencie. Udźwignął ciężar odpowiedzialności za wynik w 14. odsłonie odnosząc bardzo ważne zwycięstwo. Początek meczu mógł mieć lepszy, bo dwukrotnie prowadził, ale i tak stanowił solidne ogniwo drużyny Piotra Barona.

Piotr Pawlicki 5. Klasa sama w sobie. Po drugim starcie idealnie dostroił motocykl i silnik przygotowany mu przez Ashleya Hollowaya, i zaczął odjeżdżać rywalom przy samej bandzie niczym francuskie TGV. Wygrywał wyścigi z olbrzymią przewagą, a to zawsze wielki wyczyn na wyjeździe. Popisowa postawa kapitana leszczyńskich Byków.

Dominik Kubera 5. To on w początkowej fazie meczu ciągnął mistrzów Polski za uszy i tylko dzięki jego zwycięstwom GKM nie zdołał zbudować różnicy, której Unia nie byłaby już w stanie odrobić. Jako jedyny z zespołu gości zdobywał "trójki". Później spuścił z tonu, ale jego forma na początku starcia okazała się być nieoceniona.

Bartosz Smektała 4. Niczym się nie wyróżnił, co często potrafi robić, ale też nie zepsuł swojego występu. Stąd wyjściowa dobra ocena.

Jaimon Lidsey brak oceny. Nie startował.

Noty dla zawodników MRGARDEN GKM-u Grudziądz:

Kenneth Bjerre 4+. Duńczyk ma do siebie to, że często przynajmniej raz w meczu dojeżdża do mety ostatni. Tak było i tym razem. Szkoda, bo w pozostałych biegach spisywał się bez zarzutów. W 14. biegu przywiózł za sobą dobrze dysponowanego Kuberę, co nie pozwoliło gościom wyjść na prowadzenie w spotkaniu.

Antonio Lindbaeck 4. Na razie nie jest to wymarzony sezon dla Szweda w polskiej lidze. Trener Robert Kempiński mówił przed meczem, że czeka, aż Antonio w końcu odpali i zaprezentuje swój najlepszy poziom. W rywalizacji z Unią fajerwerków ze strony Lindbaecka nie było, jednak można było już zauważyć progres. Nie ustrzegł się błędów i wpadek, ale dwukrotnie przywiózł 5:1.

Przemysław Pawlicki 5. Momentami ponownie przypominał Tomasza Golloba z czasów startów mistrza w GKM-ie. W powtórce biegu po wypadku Buczkowskiego prowadził go za rękę jak rodzic dziecko. Miał oczy dookoła głowy i zrobił wszystko, aby Kurtz ich nie wyprzedził. Gdy zaś było trzeba to szusował przy samej bandzie na łukach, gdzie zyskiwał ogromną prędkość. Z rywali sposób na niego znalazł tylko jego młodszy brat Piotr. Wszystko więc zostało w rodzinie, choć nie satysfakcjonuje to kibiców jednego i drugiego klubu.

Krzysztof Buczkowski 4. Wielką okolicznością łagodzącą w przypadku oceny występu grudziądzanina jest wypadek, do którego doprowadził Emil Sajfutdinow w 5. wyścigu. Po nim zawodnik był obolały i stracił też swój najlepszy motocykl, na którym poczynał sobie w pierwszym swoim starcie wybornie. Mimo wymienionych przeciwności losu potrafił jeszcze zapunktować. Zwłaszcza heroizmem wykazał się w powtórce feralnej odsłony.

Czytaj także: Buczkowski przeszedł badania. Kapitan GKM-u bez złamań

Artiom Łaguta 5-. Rosjanin był potwornie szybki w pierwszych trzech startach i wydawało się, że pewnie zmierza po komplet punktów. Wówczas poprowadziłby GKM do zwycięstwa nad Unią. To mu się nie udało, ale uratował remis dla gospodarzy w niesamowity sposób przedzierając się rzutem na taśmę przed Sajfutdinowa w ostatnim biegu. Stadion przy Hallera 4 eksplodował z radości.

Kamil Wieczorek 1. Wskoczył do składu z powodu kontuzji Patryka Rolnickiego. W biegu juniorskim uprzykrzył życie rywalom, szczególnie Smektale, ale finalnie i tak nie pokonał żadnego przeciwnika.

Marcin Turowski 1. To chyba największe zaskoczenie in minus w ekipie Roberta Kempińskiego. Do tej pory chwalony Turowski potrafił bowiem przywozić punkty, a tymczasem w konfrontacji z mistrzami Polski, choć zabrzmi to brutalnie, stanowił jedynie tło dla pozostałych zawodników.

Roman Lachbaum bez oceny. Nie startował.

SKALA OCEN
6 - Fenomenalnie
5 - Bardzo dobrze
4 - Dobrze
3 - Przeciętnie
2 - Słabo
1 - Kompromitacja

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy zgadzasz się z naszymi ocenami?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×